To była jakaś rudowłosa. Nie widziałam jej twarzy ponieważ stała do mnie tyłem.
- Czyli mam rozumieć, że jestem twoim mate tak?
- Tak.
- To teraz możesz sobie iść.
- Ale ja cię kocham.
- A ja ciebie nie.
- Ale masz mnie pokochać!
- Nie!
Dziewczyna próbowała go pocałować ale nie udało jej się ponieważ rzuciłam się na nią ( oczywiście pod postacią wilka). Gdyby Cameron mnie nie powstrzymał pewnie bym ją rozszarpała.
- Lili spokojnie. Coś ty taka agresywna?
- Nie pozwolę na to aby jakieś dziewczyny się do ciebie kleiły.
- To mogę czuć się bezpieczny.
Przemieniłam się w człowieka. Poszliśmy do willi mojego mate. Po chwili usiadłam na kanapie w salonie. Cameron chodził w kółko. Nie wiedziałam o co mu chodzi.
- Co ty tak łazisz w kółko?-zapytałam.
- Bo ja.... Muszę zrobić coś ważnego i czekam na Carlosa.
- Aha. To ja lepiej już wrócę.
- Ok.
Następnego dnia
Wyszłam z domu. Wpadłam na Betę zbuntowanych.
- Alfo gdzie idziesz?
- Do Camerona.
- Ale teraz nie możesz!
- Dlaczego nie mogę?!
- Bo...
- Bo?!
- Nie mogę ci nic powiedzieć. Jedyne co powiem to to, że nie możesz tam pójść.
- Ok. Ale ile muszę czekać?
- Do szesnastej.
- A powiesz mi dlaczego?
- Bo.... Szykują przyjęcie.
- Jakie?
- Nie mogę powiedzieć.
Więc poszłam do stada Srebrnej Rzeki. Poszłam w stronę domu Mai. Weszłam do niego.
- Maja?
- Tak?
- Wiesz jakie przyjęcie szykuje Cameron?- zapytałam.
Uśmiechnęła się co oznacza, że wie ale nie powie. Czyli muszę czekać do szesnastej.
A najgorsze jest to, że Tomas też w tym uczestniczy. Mój młodszy brat nie chce mi nic powiedzieć. Najwyraźniej muszę się z tym pogodzić.
Rozpoczęłam rozmowę z Mają. Rozmawiałyśmy z dwie godziny. Czyli jeszcze dwie i dowiem się o jakie przyjęcie chodzi.
Pożegnałam się z Mają. Wyszłam z jej domu i udałam się do swojego. Wyczułam, że zbuntowani szli za mną ale nie zwracałam na to uwagi. Po długim marszu dotarłam do celu. Weszłam do domu i poszłam do mojego pokoju. Położyłam się na łóżku.
Nie wiem kiedy zasnęłam. Jednak ktoś musiał mnie obudzić.
- Lili wstawaj.- rozkazał Tomas.
- Nie. - powiedziałam.
Zaczął mnie szturchać.
- Jak nie wstaniesz to nie dowiesz się co to za przyjęcie.
- Już wstaje!
Wstałam z łóżka.
- To idziemy.
Szłam krok w krok za moim bratem. Byłam bardzo ciekawa o co im wszystkim chodzi. Gdy dotarliśmy jako pierwsza weszłam ja. Gdy weszłam wszyscy zwrócili się w moją stronę.
- Lili! Jak ty wyglądasz?!- powiedział do mnie szeptem Maja.
- Nie wiedziałam jak się ubrać a zresztą przespałam te dwie godziny.
- Chodź na górę.
- A po co?
- Wiedziałam, że będziesz w spodniach i dlatego mam dla ciebie sukienkę.
- Że co?!
- Idziemy.
Pociągnęła mnie w stronę schodów. Weszłyśmy na górę. Poszłyśmy do mojego wcześniejszego pokoju. Na łóżku leżała granatowa sukienka.
- Skąd ty to...- miałam ją zapytać ale przerwała mi.
- Nie ważne. Ubierz ją.
Wzięłam sukienkę i poszłam do łazienki. Ubrałam ją i wyszłam. Majka miała oczy jak pięć złotych.
- Ale ty pięknie wyglądasz!
- Ty też.
- Ale to twój ważny dzień.
- Co?
- Nic, nic. Chodź na dół bo pewnie na nas czekają.Nie zdążyłam zareagować ponieważ pociągnęła mnie za rękę.
Zatrzymaliśmy się przy schodach.
- Idź pierwsza.
Wyszłam zza ściany. Zrobię wejście smoka.
Wszyscy się na mnie gapili. Cameron wyszedł z tłumu i czekał na mnie. Ja schodziłam powoli. Gdy zeszłam Cameron wziął mnie za rękę.
Zaczęły się rozmowy. Mój mate ciągał mnie po gościach. Wszystkim mnie przedstawiał. A ja miałam tego dosyć. Po pewnym czasie zobaczyłam w tłumie znajomą twarz. Odeszłam od bruneta i udałam się w pogoń za tajemniczą osobą. Przeciskałam się przez tłum. Zobaczyłam blondyna z zielonymi oczami.
- Jack?
- Tak to ja.
- Ale jak to możliwe?!
- Nie wiem. Usłyszałem o przyjęciu i przyszłem.
- To świetnie. A jak tam Max i Ania?
- Bardzo dobrze. Ale często zostawiają mnie samego.
Mój mate dopiero teraz zauważył moją nieobecność i zaczął rozglądać się po gościach.
- A co u ciebie?- zapytał.
- U mnie... No znalazłam swoich rodziców i młodszego brata.... Mam przyjaciół..... i ogólnie jestem Alfą stada Lśniącego Księżyca oraz stada zbuntowanych.
- Łał. Gratuluję!- przytulił mnie. W tym momencie pojawił się mój mate.
- Lili chodź!
- Już idę.
Szłam za nim. Weszliśmy na środek sali.
- Chciał bym coś powiedzieć.- powiedział głośno.
Wszyscy zamilkli. Czekali na to co powie Cameron. A ja chciałam się dowiedzieć co tu się wyrabia.
- A więc każdy wie dlaczego się tu zebraliśmy.- zaczął przemowę. Ja wcale nie wiem bo nikt nie raczył mi powiedzieć.- Skarbie. - tu odwrócił się do mnie. Uklęknął. Wyjął z kieszeni pudełeczko. Wszyscy patrzyli na nas czekając na finał.
- Czy wyjdziesz za mnie?- zapytał.
Łzy zaczęły mi spływać po policzkach. On pomyślał, że to łzy smutku.
- Tak!- wydałam się na cały głos uśmiechając się.
Wszyscy zaczęli nam bić brawa.
- Kocham cię.- powiedział mi do ucha.
- Ja ciebie też.
![](https://img.wattpad.com/cover/193719887-288-k847345.jpg)
CZYTASZ
Jestem wilczą alfą
Hombres LoboWiodłam spokojne życie aż do pewnego czasu. Byłam zwykłą dziewczyną. No właśnie, byłam. Pewnego dnia spotkałam w lesie wilka. Nie zaatakował mnie. Wpatrywał się we mnie a ja w niego. Od tego dnia coraz częściej przychodziłam do lasu ale go nie spotk...