Chodziłam w kółko. Nie wiedziałam gdzie mam iść. Stałam bezczynnie w środku lasu. Musiałam go znaleźć.
~ Gdzie jesteś?- zapytałam w myślach mojego mate ale nie byłam pewna czy ta wiadomość do niego dotrze.
Biegłam dalej. Nagle wpadłam na wilka. Był on ciemno brązowy. Miał brązowe oczy. Wpatrywał się we mnie.
Po chwili poszedł w swoją stronę. Nie wiedziałam co się tu właśnie stało. Postanowiłam iść dalej. Po niedługim czasie zaczęłam żałować tego, że poszłam do lasu i nie wiem gdzie jestem. Potem wyczułam znajomy zapach.
Dziwne.
Udałam się w jego stronę. To chyba zapach mojego mate. Nie wierze! Chyba go znalazłam.
Zaczęłam biec. Po chwili zobaczyłam kilka wilków. To nie dobrze. Jakiś ciemno szary wilk zaczął iść w moją stronę. Ja próbowałam się wycofać ale nic z tego. Okrążyli mnie.
- Kim jesteś?- zapytał mnie ciemnoszary wilk.
- Ja?
- A widzisz tu kogoś innego?
- Nie.
- No właśnie. Więc odpowiedz!
- Nie muszę.
Wilki zaczęły na mnie warczeć. Szykowały się do ataku.
- Nawet nie prubójcie.- powiedziałam z bojową postawą.
Coraz bardziej mnie denerwowali.
Nagle do nas podszedł czarny wilk. Ten z którym ostatnio rozmawiałam.
- Zostawcie ją mnie.- rozkazał.
Wilki go posłuchały a to oznaczało,że to jest jego stado.
- Gdzie jest Cameron?!- krzyknęłam do niego.
- Jest uwięziony.
No to się wysilił z wyjaśnieniami.
- To mas go uwolnić bo nie ręczę za siebie.
- Nic mi nie możesz zrobić. A zresztą marne twoje szanse. Jakbyś nie zauważyła otacza mnie moje stado.
- Gówno mnie to obchodzi.
- Spokojnie. Złość piękności szkodzi.
- Haha. Bardzo śmieszne. Ale wracając do tematu, masz wypuścić Camerona.
- Powiedziałem, że nie.
Nagle poczułam się słaba. Nie mogłam ustać na łapach. Upadłam. Zaczęłam widzieć ciemność.
Obudziłam się w ładnym pokoju. Leżałam na łóżku.
Wstałam. Nie wiedziałam gdzie jestem i co się stało. Nagle do pokoju przyszedł jakiś chłopak. Miał czarne włosy i czerwone oczy.
- Kim jesteś?- zapytałam.
- Alfą stada w którym przebywasz. Nie pamiętasz?To by oznaczało,że jest to ten czarny wilk.
Myśli, że straciłam pamięć? Ok. Mogę udawać. To bardzo dobry pomysł.
- Nie. Nic nie pamiętam. Nie wiem gdzie jestem i czemu tu jestem oraz kim jestem.- Masz na imię Lili. Jesteś w moim stadzie. Jesteś tu ponieważ upadłaś na ziemię.
Weź bo jeszcze ci uwierzę. Na pewno od uderzenia w ziemię ze słabą siłą udałoby mi się stracić pamięć.
- Ale dlaczego jestem akurat u ciebie?
- Ponieważ jesteś moją mate.
- Naprawdę?
- Tak. Naprawdę nie pamiętasz?
- Nie. - powiedziałam starając się wyglądać jakbym była całkowicie zagubiona.
- A więc chodź. Przypomnisz sobie stado.
- A jak ty masz na imię?
- A no tak nie pamiętasz. Mam na imię Asher.- odpowiedział mi.
Poszłam za nim.
Musiałam udawać, że mu wierze. Ponieważ będę miała szansę znaleźć Camerona.
Gdy wyszliśmy z jego domu poszliśmy w stronę lasu. Przez chwilę widziałam znów tego wilka którego widziałam wcześniej. Patrzył się na mnie i uciekł.
Dziwne.
Szłam dalej za brunetem oglądając się za siebie. Po chwili marszu doszliśmy na miejsce. Był to ogromny budynek. Był on centrum dla jego stada. Weszłam do niego. Byłam w wielkiej sali. Ona służyła do zebrań lub bali. Przynajmniej tak powiedział alfa.
- Ładne te miejsce.- powiedziałam.
- Wiem.
Rozglądałam się na wszystkie strony. Ta sala była naprawdę wielka. I ładna też. Przez głowę przeszła mi pewna myśl. Może Asher nie jest taki zły? Moje rozmyślania przerwał ktoś.
- Alfo! Nasi widzieli kilka nieznajomy wilków!- krzyknął nieznajomy który przed chwilą wszedł do sali.
- Zaczekaj tu na mnie.- powiedział do mnie Asher.
- Dobrze.
Poszedł. Teraz będę mogła po węszyć. Będzie się działo.
Przechadzałam się po sali. Nie było tu niczego co mogło by wskazać mi miejsce gdzie znajduje się Cameron. Postanowiłam, że wyjdę z tego budynku. Nikogo nie widziałam. Poszłam w stronę domu alfy. Usłyszałam krzyki i warknięcia. Tu się toczyła bitwa. Wielka bitwa. Walczyły w niej chyba z cztery stada. Jedno było Camerona, drugie Ashera a trzecie to stado Srebrnej Rzeki. Czwartego nie znam. Stadem Camerona przewodził Carlos.
Musiałam coś zrobić.
Nie wiem dlaczego ale pobiegłam na środek i stanęłam tam. Bitwa jeszcze się nie zaczęła lecz ja nie miałam zamiaru do niej dopuścić.
- STOP!- krzyknęłam na cały głos.
Wszyscy odwrócili na mnie wzrok. Asher był zły bo domyślił się, że wszystko pamiętam. Każdy był pod postacią człowieka.
- CO TU SIĘ WYRABIA?!
Nikt mi nie odpowiedział.
- Macie uwolnić Camerona!- krzyknął nagle Carlos do Ashera.
- No właśnie!- krzyknęła Maja.
Nagle jakiś człowiek ze stada Ashera przyprowadził Camerona.
- Proszę bardzo. A ty Lili idziesz ze mną.- powiedział Asher.
- Nie!- krzyknęłam do niego.
- Masz go oddać całego i zdrowego!- krzyknął Carlos.
Nagle chłopak który trzymał Camerona puścił go. Ja podbiegłam do niego. Przytuliłam go.
- Co się..
- Chodź. - powiedziałam do niego.
On wstał i poszedł za mną. Poszliśmy w stronę jego stada.
- A kim wy jesteście?- zapytałam alfę nieznanego mi stada.
- Jesteśmy stadem Lśniącego Księżyca. - odpowiedział mi alfa stada.
Skądś kojarzyłam te stado.
- A w jakim celu tu przybywacie?
- Teraz w żadnym.- opowiedział i zaprowadził swoje stado w stronę lasu.
- Więc chodźmy.- powiedział Cameron.
I tak też zrobiliśmy.
CZYTASZ
Jestem wilczą alfą
Hombres LoboWiodłam spokojne życie aż do pewnego czasu. Byłam zwykłą dziewczyną. No właśnie, byłam. Pewnego dnia spotkałam w lesie wilka. Nie zaatakował mnie. Wpatrywał się we mnie a ja w niego. Od tego dnia coraz częściej przychodziłam do lasu ale go nie spotk...