Zwątpienie

419 11 4
                                    

Ahri z niecierpliwością czekała na swojego ukochanego. Zdążyła zapłacić za wszystkie ubrania, które spodobały się Kaynowi. Zaskoczona zobaczyła, że wraca z zupełnie innej strony, niż łazienka.
- Gdzie byłeś? - zapytała, starając się ukryć zaskoczenie.
- W tamtej toalecie coś chyba zdechło, więc postanowiłem pójść do tej drugiej, na końcu tamtej strony - odpowiedział z uśmiechem, drapiąc się po głowie.
Nie uwierzyła mu do końca, po jego głosie wyczuła kłamstwo. Pomyślała, że być może chciał przygotować dla niej niespodziankę, więc zaprzestała wypytywania.
Złapała go łagodnie za rękę. Poczuła na niej skrawki energii cienia. Już miała dowód, że kłamał. Teraz potrzebowała jedynie przyczyny.

Osiodłali konie i ruszyli w drogę powrotną.
- Słyszałaś kiedykolwiek o kimś takim jak Darkini? - zapytał, aby przerwać milczenie.
Przez jej ciało przeszedł dreszcz.
- Tak, to starożytna i wszechpotężna rasa demonów. Starszyzna zaklnęła ich dusze w broniach, którymi się posługiwali. Wiadomo, że istniało pięcioro Darkinów, jednak nikt nie wie, gdzie ukryte są bronie. Legendy mówią, że wojownicy, którzy zdecydują się użyć tych przedmiotów do walki łączą się z demonem, który jest w dedykowanej broni. Demon, jak to z nimi zawsze bywa będzie próbował przejąć kontrolę nad ciałem śmiałego śmiertelnika.
- Ciekawe - usłyszała, jak jego głos przeszywa ekscytacja. - Chciałbym wiedzieć, jakich sztuczek używają te demony do wygrania z człowiekiem... Ile silnej woli potrzeba, aby zapanować nad bronią...
- Kaynie, przecież to tylko legendy - powiedziała, będąc już przekonaną o jego planie.
- No jasne, że tak - odpowiedział, sztucznie się uśmiechając - O poranku nie czekaj na mnie ze śniadaniem, będę miał coś do załatwienia w klasztorze Zakonu.
Ahri głośno westchnęła.
- Z-zapomniałam czegoś z miasta - powiedziała po chwili - Muszę się po to wrócić. Przenocuje w jakiejś gospodzie, aby uniknąć napadu, gdy będę wracała nocą. - powiedziała, a po jej policzku spłynęła srebrna łza - Dasz radę trafić do domu?
- Oczywiście - powiedział Kayn.
Zsiedli z wierzchowców, pocałowali się. Ahri wsiadła na białego rumaka. Pognała go w zupełnie inną stronę, niż wioska.
To droga do klasztoru Zakonu Cieni, pomyślał Kayn z niedowierzaniem. Zacisnął ręce w pięści i pognał konia.

Ahri dojechała do bramy klasztoru. Założyła czarną szatę z kapturem i zapukała. Kayn przyglądał się wszystkiemu z dystansu. Wpuścili ją. Młodzieniec skorzystał z magii Cieni, przedostał się do ogrodu, który był pod oknem Zeda. Miał rację, usłyszał jej głos.
- Kayn zdobył informacje o broni Darkinów, Zedzie - powiedziała ze smutkiem - Jestem pewna, że wróci tu dzierżąc ją w dłoniach tylko po to, aby zdobyć twój szacunek.
- Sama wiesz, że to nie zmieniłoby mojej decyzji względem niego. - odparł szorstko Zed.
- Tak jak nic nie było w stanie zmienić jej decyzji, prawda? - usłyszał niesamowicie pewną siebie Ahri - Jestem pewna, że wciąż pamiętasz jej imię.
- Nie śmiej go wypowiadać, plugawa istoto - syknął.
- Była tak samo plugawa jak ja, czy mi podobni. Jednak to ona sprawiła, że ukrywasz swoją twarz w masce, a serce schowałeś w cieniu.
- Nie masz prawa mnie oceniać!
- Oczywiście, że mam - brzmiała na pewną siebie - W końcu zabraniasz im czegoś, co sam doznałeś. Wciąż nie mogąc pogodzić się z przegraną ustaliłeś zasady, które miały przynieść ci rozgrzeszenie. Nie ważne jak głęboko to w sobie ukryjesz, nie ważne czy przejdziesz tysiąc mil, by udowodnić przed sobą, że to uczucie odeszło. Sam wiesz, że ono jest w tobie. Każdy twój oddech przypomina ci o tym, że nie umarło, ale jedynie krwawi.
- Yakuri - szepnął Zed, a Kayn usłyszał smutek w głosie mistrza - Tak miała na imię. Słyszę je echem, co noc w mojej głowie. Pamiętam każdy moment, każdy uśmiech, mimo, że minęło już tyle lat. - ostatnie słowa zniknęły w cichym szlochu - Pamiętam jej twarz... Gdy zobaczyłem ją w łóżku Shena. Nie mogłem uwierzyć... Mój własny brat... Był gotów zrobić mi takie świństwo, by upewnić mnie w tym, że jest we wszystkim lepszy niż ja...
- Żałowała tego latami - szepnęła Ahri - On też żałuje, mimo że się nie przyzna. Widzę po nim, że pragnąłby tutaj wrócić. Mieć to wszystko, co mu dałeś, oraz byś pozwolił mu mieć to, co ja mu oferuję.
- Dlaczego miałbym zrobić dla niego wyjątek?
- Widziałam cię tego ranka, gdy wcieliłeś go do Zakonu Cieni. Nie wmówisz mi tego, że nie wiązałeś z nim większych nadziei.
Zed zdjął przed nią maskę. Kayn był za daleko, aby zobaczyć jego twarz. Ahri ją dokładnie znała, więc nie była zaskoczona.
- Liczyłem na to, że pewnego dnia będzie moim następcą.
- Trwaj w tym. Jestem pewna, że on wciąż o tym marzy.
- Na prawdę uważasz, że on jest na tyle próżny, by próbować zdobyć Kosę Darkinów? - zapytał po chwili Zed.
- Kayn postanowił ją zdobyć. Rusza o świcie. - Ahri wzruszyła ramionami.
- W takim razie wyśle o poranku moich uczniów do Noxusu. Być może go uprzedzą... Jednak, chcę czegoś w zamian - powiedział Zed, zbliżając się do niej.
- Co masz na myśli? - odparła zaskoczona.
- Jeśli chcesz, abym uratował Kayna przed jego zuchwałością i ambicjami oddaj mi się tej nocy. Tak jak pierdoliłaś się z nim parę ostatnich.

Kayn zamarł, obserwując w ciszy odpowiedź Ahri. Mimo tego, że był wściekły na Zeda nie mógł się ruszyć, czy wyrobić z siebie żadnego dźwięku.

Puszczalska, plugawa szmata, nie uważasz?

Kayn usłyszał w sobie dziwny, przepełniony nienawiścią głos.
- Czym jesteś?

Darkin, Rhaast, do twoich usług, nędzny śmiertelniku. Czuję, że chcesz posiąść moją Kosę równie mocno, co twój ukochany mistrz chce posiąść twoją lisicę. Cóż za ironia...

- D-dlaczego cię słyszę? Dlaczego wygadujesz takie okropne rzeczy względem mojej Ahri! Ona jeszcze nic nie postanowiła...

Słyszysz mnie, ponieważ postanowiłeś przed sobą, że zdobędziesz moją moc. Twoja wola walki wzbudziła moje zainteresowanie, więc postanowiłem ci się przyjrzeć... Co do tej dwójki, sam się przyjrzyj, głupcze. Mistrz, który wyrzucił cię, niczym nic nie wartego śmiecia, kobieta, która jedynie wykorzystała cię seksualnie.

- Nie uwierzę w to, że ona byłaby w stanie mnie wykorzystać.

Usłyszał śmiech Rhaasta.

Oni tobą gardzą, oboje. Umiem czytać w myślach każdego śmiertelnika. On ma fantazję, by Ahri nazywała go mistrzem podczas stosunku. Zwyrodniały zboczeniec... Niedobrze mi, gdy widzę jego wspomnienia z Nakurim.

Przed oczami Kayna pojawił się obraz pokazujący Zeda i Nakuriego w obrzydliwej sytuacji seksualnej.

- Przestań! Nie chcę tego widzieć!

To mogłeś być TY, Kaynie, ale na obecną chwilę... To twoja dziewczyna... Haha, sam zobacz, że właśnie dokonała wyboru i przypieczętowują umowę.

Kayn podniósł wzrok. Ahri podała Zedowi rękę, a ten objął ją za ramię i weszli do pokoju. Mistrz zamknął za sobą drzwi i zasłonił zasłony.

   

Oczy Lisa  ✓[ZAKOŃCZONE] [Kayn x Ahri]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz