Spokój

332 13 0
                                    

Zbudziło ich natarczywe pukanie do drzwi. Kayn okrył się ręcznikiem, po czym powolnie przeszedł przez domostwo. W drzwiach zastał mistrza Zeda. Serce zabiło mu mocniej. Zacisnął dłonie w pięści. Usłyszał szaleńczy śmiech Rhaasta.

Ona ledwo skończyła z tobą a już ma ochotę na innego.

On nie dożyje spotkania z nią...
- Kayn... - Zed nie ukrywał zaskoczenia, ale spodziewał się jak źle wygląda jego wizyta o tej porze w oczach ucznia.
- Tak mistrzu, to ja. Tym razem pragnę zadośćuczynienia od ciebie. - powiedział Kayn a na jego twarzy malowało się szaleństwo. Błękitne oczy spowiły się w pustym szale, usta wykrzywiły się w złowieszczy uśmiech. - To ostatni raz, gdy próbujesz nachodzić moja wybrankę.
Zed zrozumiał. Cofnął się na polanę. Był ciekawy, jak potężny okaże się jego najlepszy uczeń.
Światło księżyca leniwie oświetlało ich arenę.

Uczeń i mistrz...

Tak niemożliwe, co?

Pokażmy mu potęgę Kosy Darkinów... No dalej, weeeeezwij ją.

Kayn zamknął oczy. Ziemia przy pobliskim drzewie zaczęła drgać. Wyłoniła się z niej czarna kosa. Wpadła w przygotowane dłonie Kayna. Jego lewa ręka zaczęła się mienić, oraz przybierać grafitowy odcień. Jego ramię otulił pancerz z nieznanego materiału.

Jesteś bardziej zachłanny, niż mogłem się tego spodziewać... Jednak tylko tyle będzie ci dane, Rhaast.

Zasługuję na odrobinę... WIĘCEJ...

Zbroja rozrosła się do jego klatki piersiowej, wokół jego sutka, oraz na boku. Poczuł jak zbroja zaciska się na jego lewym oku. Piekący ból przejął jego głowę

To włącznie dla twojej skuteczności... Zaufaj mi...

Po tym, jak otworzył oko nie widział normalnie. Obraz był wyostrzony, ale kolory wydawały się bledsze. Spojrzał w odbicie w wodzie. Jedno oko było błękitne, drugie zaś czerwone. W żaden sposób nie przypominało ludzkiego.

- KAYN! Coś ty zrobił?! - usłyszał głos przerażonego Zeda.
- Wyrównałem nasze szanse. - Kayn przyglądał się swojej nowej dłoni, zakończonej w ostre pazury - A tak na prawdę, zniwelowałem twoje, do zera.

Mmmmh... Tak bardzo tęsknię za zapachem krwi zmieszanej z wodą...

Dziś ci go przypomnę...

Oh tak, niech to jezioro spłynie czerwienią...

Kayn przystąpił na nogę, pochylił się z kosą.
- Chcesz ze mną walczyć? - Zed był w szoku. - To niczego nie zmieni, Kaynie.
Chłopak przegryzł wargę.
- Twoja krew zmyje cały mój ból.
Zaczął padać deszcz.
Kayn zaszarżował na mistrza, po czym zniknął w obłokach czarnego dymu. Zed nasłuchiwał, po czym uformował cień po prawej stronie, od której spodziewał się natarcia. Przemieścił się w miejsce klona, pozostawiając cień w miejscu, w którym stał. Zed wziął z pleców shurineka, rzucił go w stronę Kayna. Imitacja powtórzyła jego ruch, również tworząc cienistego shurikena. Kayn z zaskoczeniem odebrał cios od imitacji, który zaowocował krwawiącą raną na ramieniu. Młodzieniec wtopił się w glebę. Wyłonił się pod takim kątem, że Zed go nie widział. Kayn ponownie zaszarżował, tym razem trafiając Zeda. Mistrz osunął się, widząc z jaką łatwością Kosa rozcięła jego zbroję. Po ręce spłynęła krew.
- Nie dajesz mi wyboru - powiedział ciężko oddychając.

Przygotuj się. On zamierza użyć Znaku Śmieci. Musisz go jeszcze raz uderzyć, aby użyć Wtargnięcia Umbry. To zniweluje moc jego techniki.

Kayn ponownie zamknął oczy. Mistrz stworzył najpierw jeden cień, przemieścił się na jego miejsce. Rzucił kolejny cień, a z niego skoczył na Kayna. Chłopak otworzył oczy i gdy tylko poczuł cuchnący oddech Zeda uniósł Kosę oburącz. Podciął Zeda. Mistrz został draśnięty, rzucił w ucznia trzema shurikenami. Kayn przenikł do jego ciała. Kayn roześmiał się szaleńczo. Moc, którą nagromadził musi wystarczyć do zabicia mistrza. Opuścił jego ciało, po czym obserwował, jak ono opada.
- Jesteś... Na prawdę potężny - uznal, padając na kolana przed uczniem.
- Żyjąc cieniem, umierasz przez cień, ahh jakie smutne przeznaczenie.
- Kayn? Zed?

I Rhaast, ja też tu jestem.

Ahri wbiegła między nich.
- Co Ci się stało...? - zapytała przerażona.
- Osiągnąłem moc Darkina, jak widzisz Zed nie stanowi dla mnie żadnego wyzwania.
- Doprawdy, pozwoliłeś mu na to? - Ahri była wściekła. - Uciekaj, póki jeszcze możesz bo zaraz ja cię dopieszczenę - wzięła głęboki wdech - Nie myślałam, że do tego dojdzie.
Kayn spodziewał się, o czym ona mówi. Nie chciał z nią walczyć.
- Powinniśmy ją zapieczętować. Sam widzisz, że demon powoli przejmuje nad tobą kontrolę, spójrz na własne ciało.
Kayn złapał Kosę jedną ręką.
- Panuję nad Rhaastem, jego mocą.
- Nie bądź naiwny, cokolwiek on ci obiecywał, to się nie spełni.
Zed uciekł w między czasie.
Ahri wzięła dwa sztylety w dłonie.
Kayn zatopił się w glebie. Lisica nasłuchiwała. Chłopak wyłonił się za nią. Ahri przeturlała się w bok, po czym go podcięła nogą. Kayn podskoczył do niej. Zaczęli walkę wręcz. Lisica broniła się przed atakami Kosy. W końcu Kayn wybił jej noże z dłoni.  Postanowiła użyć magii. Przywołała energię i wypuściła kulę. Kayn próbował wrócić do walki wręcz, ale korzystając z magii Ahri wolała trzymać dystans. Zaczęła formować całą swoją siłę, tak jak on przy Wtargnięciu Umbry. Wykonała obrót, skacząc. Kayn ponownie poczuł przeszywający ból. Ahri skoczyła jeszcze raz a Kayn upadł na glebę, błagając by przestała. Z trwogą podbiegła do słaniajacego się partnera. Była pewna, że to zły znak. 

Oczy Lisa  ✓[ZAKOŃCZONE] [Kayn x Ahri]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz