2 one shocik jest dla _Sona-Chan_.
Akcja sie rozgrywa w 21 wieku. Milego czytania 😊.
<><><><><><><><><><><><><><><><>
Kiedy rozbrzmiał dźwięk dzwonka zamknęłaś dziennik i spojrzałaś na swoją klasę. Godzina wychowawcza przebiegła szybko i bez problemu. Klasa 2b pakowała rzeczy i wychodziła z klasy. Kiedy dyżurny klasy, Eren, zmazał tablicę i wyszedł westchnęłaś z ulgą i spakowałaś swoje rzeczy. Zamknęłaś klasę na klucz i odniosłaś go do pokoju nauczycielskiego.
<><><><><><><><><><><><><><><><>
To była ostatnia twoja lekcja w tym tygodniu, a mianowicie był piątek. Zmęczona po kolejnym tygodniu pracy z radością udałaś się do drzwi wyjściowych. Kiedy otwierałaś drzwi usłyszałaś za sobą niski głos.
-,,Widzę, że dziś kończymy razem."
Powiedział Levi podchodząc do Ciebie. Uśmiechnęłaś się blado.
-,,Jak widać."
-,,Podwieźdź Cię?"
-,,Jeśli możesz."
Skierowaliście się do czarnego ferrari, które należało do Ackermanna. Jak na nauczyciela w liceum ogólnokształcącym był bardzo bogaty.
<><><><><><><><><><><><><><><><>
Ty i Levi znaliście się od podstawówki. Razem poszliście również do liceum i na studia. Skończyło się na tym, że zaczęliście pracować w tej samej szkole. Ty uczyłaś biologii, a Levi był nauczycielem matematyki. Jesteście przyjaciółmi, jednak ty czułaś coś do niego więcej niż tylko przyjaźń. To uczucie narodziło się kilka lat temu i dotąd nie wygasło.
<><><><><><><><><><><><><><><><>
Wsiedliście do auta, a Levi właczył silnik. Kiedy wyjechaliście na ulicę Levi spytał.
-,,Co robisz w ten weekend?"
-,,Praktycznie to nic."
-,,Może byś do mnie wpadła na te niecałe trzy dni?"
-,,W sumie czemu nie. Tylko podjedźmy do mnie. Muszę wziąć jakieś rzeczy."
Ackermann posłusznie skręcił w ulicę, na której mieszkałaś. Kiedy zatrzymał się przy twoim domu rzuciłaś krótkie ,,zaraz wracam" i poszłaś. Spakowałaś najpotrzebniejsze rzeczy i po chwili już byłaś z powrotem. Levi stał oparty o auto i palił papierosa. Szłaś wolno bu trochę sobie na niego popatrzeć. Swoje marne 160cm nadrabiał szczupłą i umięśnioną sylwetką, lśniącymi, czarnymi włosami oraz pięknymi, kobaltowymi oczami, które tak kochałaś. Nie miałaś jednak odwagi, by patrzeć w nie dłużej niż 2 sekundy. Sprawiały, że mimowolnie się rumieniłaś.
<><><><><><><><><><><><><><><><>
-,,Długo masz zamiar tak stać i się na mnie gapić?"
Spytał Levi. Dopiero teraz się zorientowałaś, że stoisz tuż przed nim i patrzysz się na niego. Zarumieniłaś się i usiadłaś na miejscu obok kierowcy. Levi wyrzucił i zdeptał niedopałka, wsiadł za kierownicę i już po chwili kierowaliście się w stronę jego domu. Dosyć często u niego byłaś. Kiedy zatrzymaliście się przed dużym, białym domem wzięłaś swoje rzeczy i wysiadlaś z samochodu. Ackermann, jak na dżentelmena przystało przytrzymał i przepuścił Cię w drzwiach. Odwiesił twój płaszcz i razem skierowaliście się do obszernego salonu.
<><><><><><><><><><><><><><><><>
Levi odłożył twoją torbę i usiedliście na kanapie. Chłopak sięgnął po telefon i podał Ci go.
-,,Zadzwonisz do pizzerii? Ja idę zrobić nam herbaty."
-,,Jasne."
Wybrałaś numer waszej ulubionej pizzerii, a Levi zniknął w kuchni.
-,,Dzień dobry, poproszę dużą pizzę z krewetkami, szynką parmeńską i z podwójnym serem. Do tego 2 sosy, czosnkowy i 1000 wysp."
Podałaś adres, po czym rozłączyłaś się. Dopiero teraz zauważyłaś stojącego przy ścianie Levia. Miałaś dziwne wrażenie, że na jego wąskich ustach tkwi maleńki uśmieszek.
-,,Jak ty mnie znasz."
Powiedział podając Ci herbatę. Uśmiechnęłaś się.
-,,Nie trudno było się domyślić. Zawsze zamawiasz to samo."
Chłopak usiadł obok Ciebie i przerzucił rękę za oparcie. Wziął łyk herbaty i spojrzał na Ciebie.
-,,Twój Eren dostał dzisiaj pałę z matematyki. Znowu."
Mruknął, a ty westchnęłaś.
-,,Co na to poradzę. To chyba twój problem, Panie matematyk."
-,,Jest w twojej klasie."
-,,Ale ja uczę biologii, a nie matematyki. Matematyka, to czarna magia."
Mruknęłaś, a chłopak odstawił herbatę na stolik i spojrzał na Ciebie.
-,,Nie umiesz liczyć?"
-,,Głupek, dobrze wiesz o co mi chodzi."
-,,Ile to jest 215:13?"
Spytał, a ty spojrzałaś na niego poirytowana.
-,,Daj mi spokój. Chcę weekend świętować, a nie głupią matmę liczyć."
Mruknełaś. Mężczyzna wyjął Ci filiżankę z reki i postawił ją na stole. Chciałaś ją wziąć, ale szatyn przytrzymał Ci ręce.
-,,215:13."
-,,Daj mi spokój, pedancie!"
Mówiłaś wyrywając mu się. Mężczyzna przerzucił Cię tak, że leżałaś pod nim.
-,,215:13."
Mruknął Ci przy uchu. Twoja twarz wyglądała jak jeden wielki pomidor. Spojrzałaś na niego. Małe, kobaltowe oczy błyszczały wpatrując się w Ciebie. Niepotrafiłaś wydusić z siebie słowa. On tak na Ciebie działał. Z resztą, nie musiałaś. Po kilku sekundach patrzenia sobie w oczy usta mężczyzny znalazły się niebezpieczne blisko Ciebie. Czułaś jego oddech...tak...zrobił to...pocałował Cię. Leżałaś pod nim kompletnie osłupiała. Kobaltooki jednak nie przejmował się tym, bo całował Cię dalej. W końcu zebrałaś się na odwagę i oddałaś pieszczotę. Objęłaś go za kark, by przyciągnąć go bliżej. Po dłuższej chwili poczułaś jak mężczyzna rozpina guziki twojej koszuli. Przestraszyłaś się lekko, ale nie protestowałaś. Musiałabyś być chyba idiotką, by przerwać taką chwilę. Wręcz przeciwnie, zaczęłaś odwiązywać jego zwykle idealnie zawiązany krawat. Nie znaliście już granic swoich ust. Otworzyłaś lekko oczy. Czarnowłosy miał na ustach i żuchwie ciemnoróżowe ślady od twojej szminki. Wyglądał niezwykle uroczo. W momencie kiedy mężczyzna zaczął schodzić ustami na twoją szyję usłyszeliście dzwonek do drzwi. Levi wstał i mamrocząc pod nosem coś o pieprzonych dostawcach ruszył do drzwi.
<><><><><><><><><><><><><><><><>
Czarnowłosy otworzył. Młody dostawca wyglądał na zaskoczonego widząc Levia w tym stanie.
-,,Nic nie mów."
Mruknął Ackermann i wcisął mu do ręki pieniądze.
-,,Resztę weź, za milczenie."
Uradowany chłopak podziękował, a szatyn zamknął drzwi. Rzucił pudełko na stół i skierował się do Ciebie. Próbowałaś zapiąć guziki swojej koszuli, ale mężczyzna przytrzymał Ci ręce.
-,,Zostaw."
Mruknął i pocałował Cię. Oddałaś pocałunek i zabawa zaczęła się na nowo. W momencie kiedy czarnowłosy znów zaczął kierować się na twoją szyję oderwałaś się od niego.
-,,A pizza?"
Spytałaś.
-,,Może poczekać."
Mruknął i znów chciał Cię pocałować, ale odsunęłaś jego twarz od siebie i spojrzałaś głęboko w jego oczy.
-,,Levi, powiedz mi dlaczego..."
-,,Jeszcze tego nie wiesz?"
Przerwał Ci. Ujął twój podbródek i przybliżył się do Ciebie tak, że wasze nosy się stykały.
-,,Kocham Cię [T.I]."
Twoje oczy się zaszkliły, ale uśmiechnęłaś się blado.
-,,Ja Ciebie też, Levi."
Szepnęłaś i pocałowałaś go.
Tego dnia przekonałaś się, że marzenia jednak się spełniają.
Hej, hej...
W wasze rece oddaje 2 shota. Mam nadzieje, ze choc troche sie spodobal. Ja osobiscie nie wyobrazam sobie naszego kapralka jako nauczyciela od matmy, ale jakos tak wyszlo ze dalam mu akurat ten przedmiot. Zostaw ⭐ i komentarz jesli sie podobalo. Do nastepnego...
wasza celiacker34