Jean X Reader

1.5K 46 7
                                    

Schocik jest dla maczkizz. Akcja rozgrywa się w naszych czasach. Zapraszam cieplutko do czytania 😊.



-,,Kurwa, Marco...dlaczego [T.I.] ze mną zerwała?"
Spytał  Jean niemal płacząc. Piegowaty szatyn piklepał go po ramieniu ze współczuciem.
-,,Nie wiem. Może zraniło ją  coś  co zrobiłeś? "
-,,Ale co ja takiego zrobiłem?"
Spytał  Kirschtein pocierając twarz dłońmi.
-,,Kocham ją  nad życie. Starałem się, by było  jej ze mną dobrze. Traktowałem ją  jak księżniczkę, a ona mnie po prostu ot tak zostawiła."
-,,Porozmawiam z nią. "
Powiedział Marco.

Tymczasem ty siedziałaś na parapecie okna w swoim mieszkaniu i wykorzystywałaś kolejne opakowanie chusteczek.

Z Jeanem byłaś  już  ponad 2 lata...no właśnie...byłaś...czas przeszły. Zerwałaś z nim niecałe 2 godziny temu. Łzy nie chciały przestać lecieć  Ci z oczu przypominając sobie obraz, który niedawno zobaczyłaś.

Dwie godziny wcześniej...wspomnienie:

Wracałaś właśnie ze spotkania z Sashą i Mikasą. Było już grubo po 21:00 i wracałaś do mieszkania, które  dzieliłaś ze swoim chłopakiem. Za 3 dni miałaś urodziny i nie mogłaś się  już  doczekać, kiedy to cały  dzień spędzisz właśnie z nim.

Przechodziłaś właśnie obok kawiarni, do której często chodziliście na randki. Zerknęłaś na nie i uśmiechnęłaś się. To właśnie  tutaj Jean zapytał Cię  o chodzenie.

Dosłownie 2 sekundy później uśmiech automatycznie znikł z twojej twarzy. Przy zaułku tuż obok stał Jean...i nie tylko on. Przed nim stała Christa, dziewczyna która  z wami chodziła do liceum. Była  uważana  za największą dupę w całej szkole.
Jean przekręcił głowę na bok,  a ty zamarłaś. Oni...się całowali.

Wycofałaś się  cicho i pędem pobiegłaś do mieszkania. Poerwsze co zrobiłaś to wyciągnęłaś dużą, czerwoną walizkę i spakowałaś tam jego rzeczy. Wystawiłaś mu ją za drzwi. Kiedy po pół godzinie chłopak przyszedł zaczął pukać do drzwi i wydzwaniać do Ciebie. Wysłałaś mu krótkiego sms-a, że  z wami koniec. Chłopak stał jeszcze z 2 godziny pod drzwiami prosząc, by mógł  z tobą porozmawiać. Ostatecznie kopnął drzwi i zabrawszy walizkę odszedł.


Następnego dnia przyszli do Ciebie Mikasa i Eren. Powiedziałaś im o zaistniałej sytuacji, a Eren wpadł w szał.

-,,No ja normalnie wypoleruję mu ten koński ryj! Wpierdolę mu tak, że się nie pozbiera.!"
Mówił brunet, a Mikasą próbowała go uspokoić.
-,,Eren, uspokój się. "
-,,Jak ja mam być spokojny, kiedy ta końska morda tak potraktowała [T.I.]?!"

Ty nic nie mówiłaś tylko cicho siedziałaś pomiędzy nimi. Mimo, że  to ty zerwałaś było Ci bardzo smutno. Nienawidziłaś zdrady. Kilka lat temu twój pierwszy partner zdradził Cię, a ty o mało co nie popełniłaś samobójstwa. Po nim pojawił się Jean. Kochałaś go tak mocno...a on zrobił to samo, co tamten pajac.

Następnego dnia obudził Cię dzwonek do drzwi. Byłaś zdziwiona, że  ktoś o tej porze dobija się do ciebie. Była dopiero 8:00. Miałaś tylko nadzieję, że  to nie był ON.

Wstałaś i narzuciłaś na siebie szary polar.
-,,Marco?"
Spytałaś zdziwiona otwierając mu drzwi.
-,,Hej, [T.I.]. Muszę z tobą pogadać."
Powiedział piegus.
-,,Jeśli chodzi o..."
-,,[T.I.], to bardzo ważne. "
Zaskoczona wpuściłaś go do środka. Marco nigdy nie był tak poważny.

-,,Kawy, herbaty?"
Spytałaś kiedy znaleźliście się  w kuchni.
-,,Może  byc herbata."
Powiedział szatyn siadając przy stole.

-,,A więc o czym chciałeś porozmawiać? "
Spytałaś wstawiając wodę.
-,,O WAS."
Spojrzałaś na niego.
-,,Marco, ja naprawdę  nie..."
-,,[T.I.] on cierpi i wiedzę,  że  ty też. Jako wasz przyjaciel  muszę  to jakoś zakończyć. "
-,,Czas goi rany."
-,,Głupoty gadasz."

Podałaś chłopakowi gotową herbatę i usiadłaś naprzeciwko niego.
-,,Zacznijmy może od tego czemu w ogóle z nim zerwałaś."
Powiedział chłopak, a ty poczułaś jak mała żyłka wkurwienia pulsuje Ci na skroni.
-,,O, czyli Ci nie powiedział?"
Spytałaś sarkastycznie.
-,,A co miał mi powiedzieć? "
Spytał szatyn. Westchnęłaś cieżko.
-,,On dobrze wie, jak bardzo nienawidzę zdrady, a mimo to sam zrobił to samo."
Powiedziałaś i poczułaś jak chłopak chwyta twoje dłonie.

-,,[T.I.]  co takiego widziałaś?"
Chłopak głęboko patrzył Ci w oczy, a ty wzięłaś dwa głębokie wdechy.
-,,Jean całował się  z Christą."
-,,Gdzie?!"
-,,Przy kawiarni...tej przy rondzie."
Marco potarł twarz dłońmi i odchylił się do tyłu.
-,,Czyli jednak miałem rację..."
Mruknął, a ty nie wiedziałaś o co chodzi. Chłopak oparł się na krześle i spojrzał na Ciebie.
-,,To nie było tak jak myślisz. "

Marco zaczął Ci opowiadać wszystko od początku do końca. On i Jean poszli do tej kawiarnii spotkać się z Christą w sprawie prezentu dla ciebie. Christa znała się na biżuterii, a Jean poprosił ją o pomoc  w wybraniu czegoś. Kiedy się żegnali Marco był jeszcze w kawiarni by zapłacić i dlatego go nie wiedziałaś. Jean rozmawiał  z Christą, a że  był od niej sporo wyższy i stał tyłem do ciebie z twojej perspektywy mogło to wyglądać inaczej.

Kiedy Marco skończył ty przybiłaś piątkę ze swoim czołem.
-,,Boże, ale ja jestem głupia. "
-,,Nie głupia tylko...no, może troszeczkę nieuważna. "
Poweidział Marco, a ty spojrzałaś na niego.
-,,Myślisz...myślisz, że Jean mi wybaczy?"
-,,Dziewczyno on tylko na to czeka. Leć do niego już teraz. Zatrzymał się u mnie, kiedy...ekhem...wystawiłaś mu walizki."
Powiedział szatyn, a ty lekko zawstydzona poszłaś do łazienki ubrać się.

Poszłaś  z Marco do jego mieszkania. Bardzo bałaś się  tego spotkania. ,, Czy Jean mi wybaczy?...czy nadal będzie chciał ze mną być?... " Kiedy stanęliście przed blokiem, w którym mieszkał Marco wzięłaś dwa głębokie wdechy i weszliście do klatki.

-,,Będzie dobrze."
Powiedział Marco, kiedy wchodziliście po schodach na górę. Szatyn otworzył kluczem drzwi od mieszkania i weszliście do środka.
-,,Jean!"
-,,Czego?"
Usłyszeliście głos dobigający z salonu, twoje serce przyspieszyło.
-,,Masz gościa. "
Dało się  tylko słyszeć jęk chłopaka i kroki.

Jean zamarł w bez ruchu wpatrzony w Ciebie jak w święty obrazek. Uśmiechnęłaś się do niego nieśmiało.
-,,Jean, ja..."
Blondyn podbiegł do Ciebie i mocno przytulił. Staliście tak w ciszy wtuleni w siebie.
-,,Ja idę  się przejść do parku. "
Powiedział Marco i wyszedł zostawiając was samych.

Odsunęliście się lekko od siebie, a chłopak objął twoją twarz w dłonie.
-,,[T.I.] ja nigdy bym Cię nie zdradził. Marco mi już wysłał sms-a z tym czemu mnie zostawiłaś. "
-,,Głupia jestem. Nie powinnam..."
-,,Cii..."
Chłopak pogładził Cię  po policzku.

-,,Wrócisz do mnie?"
Spytał, a ty wplotłaś palce w jego miękkie włosy i pocałowałaś go tak czule, jak nigdy wcześniej.
-,,Już wróciłam...kocham Cię,  Jean..."
-,,Ja ciebie też..."








Siemano robaczki.
W koncu...W KONCU napisałam tego shota, a to jeszcze nie koniec...przepraszam ze taki do dupy, ale jestem chora i leb mnie napierdala...wiec...no...sami rozumiecie.

Dozo...😚


SNK One ShotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz