Shocik jest dla Love_Szaliczek. Akcja rozgrywa się w czasach SNK. Milego czytania...
Był już wieczór. Słońce już dawno skryło się za choryzontem, a na niebie pojawiły się już pierwsze gwiazdy. Generał Erwin Smith siedział w swoim gabinecie i wypełniał papiery. Zresztą nie tylko on.
Pewien niski, kobaltooki mężczyzna również już od kilku godzin siedział nad papierami. Praca w wojsku to nie tylko wyprawy za mury i fizyczna praca. Trzeba również wypełniać raporty, depesze i inne gówienka.
Wyższy blondyn nie lubił obarczać szatyna tak wielką ilością papierkowej roboty, jednak sam nie dałby sobie z nimi rady. Mimo zmęczenia szatyn nie narzekał...lubił pomagać blondynowi.
-,,Nareszcie..."
Mruknął Erwin dając ostatni podpis. Odłożył kartkę na stertę i wyprostował plecy. Był zmęczony, a oczy same mu się kleiły. Jedynym źródłem światła była mała świeca stojąca na biurku, co odciskało swoje piętno na wzroku mężczyzny. Smith wstał i wyszedł z gabinetu. Skierował się do pokoju niskiego szatyna o kobaltowych oczach.Erwin zapukał cicho, jednak odpowiedziała mu cisza. Uchylił lekko drzwi i zajrzał do pokoju. Levi spał opierając głowę i ręce na biurku. Niewielka świeca paliła się słabo dając trochę światła. Erwin poszedł do niego i uśmiechnął się lekko. Szatyn wyglądał tak niewinnie, kiedy spał. Jego zwykle wkurwione, kobaltowe oczy były zamknięte i sprawiały że chłopak wyglądał jak mały, śpiący aniołek. Przecudowny widok.
Erwin delikatnie wziął śpiącego kapitana na ręce i położył do jego łóżka. Levi rzadko spał, a jak już to robił to sen miał bardzo głęboki.
Blondyn zdjął czarnowłosemu kurtkę zwiadowczą, pasy, buty...aż w końcu zostawił w samych bokserkach, by wygodniej mu się spało. Sam również zaczął się rozbierać i w samej bieliźnie położył się obok Levia. Pocałował chłopaka w czoło, zgasił świecę i zamknął oczy. Jakoż, że był zmęczony szybko zasnął.Obudził go cichy głos tuż przy swoim uchu i lekkie kopanie w łydkę. Blondyn otworzył oczy i spojrzał na Levia. Wyraz twarzy czarnowłosego wyrażał niepokój i strach...tak, to bardzo duże odkrycie biorąc pod uwagę, że wyraz twarzy Levia jest zwykle nieodgadniony.
Kobaltooki gniótł w dłoniach kołdrę, a z jego ust dało się słyszeć tylko jedno słowo.
-,,Isabel...Isabel!..."
Blondyn zaczął delikatnie szturchać szatyna w ramię.
-,,Levi...Levi obudź się. "
Czarnowłosy otworzył oczy, a jego kobaltowe tęczówki błysnęły w ciemności. Chłopak natychmiast wtulił się w tors wyższego.
-,,Cholera, znowu mam koszmary."
Mruknął, a blondyn pogładził go po plecach.
-,,Już dobrze, Levi. Jestem tu obok."Czarnowłosy spojrzał na Erwina i uniósł brwi w geście zdziwienia.
-,,Spałeś ze mną? "
-,,Jak widzisz. Kiedy do Ciebie przyszedłem spałeś przy biurku więc Cię rozebrałem i położyłem do łóżka. Położyłem się obok Ciebie. Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe."
Powiedział blondyn głaszcząc szatyna po włosach.-,,Nie, skądże. Dobrze, że jesteś tu ze mną. "
Powiedział Levi chowając twarz w zagłebienie szyi Erwina. Blondyn uśmiechnął się i uniósł lekko głowę. Schylił się i pocałował szatyna w czubek nosa. Niższy zmarszczył nosek, co według generała zawsze wyglądało słodko.
-,,Dobranoc, Levi."
-,,Branoc..."
Mruknął szatyn i po chwili obaj zasnęli.Kilka tygodni później odbyła się wyprawa za mury. Levi siedział na swoim koniu czekając, aż Erwin wyda rozkaz wyjechania za mur. Nie bał się...nigdy się nie bał. Zadarcie ze śmiercią nie było mu obce. Wiedział, że i tak 30% żołnierzy zginie. Zawsze tak było.
Kilka minut później znaleźli się już za murami. Levi i Erwin jechali obok siebie. Nie rozmawiali jednak ze sobą. Nie potrzebowali słów. Wystarczyła im tylko ich wzajemna obecność.
Prawie nikt z korpusu nie wiedział, że generała i najsilniejszego żołnierza ludzkości połączyło TO uczucie. Jedyne osoby, które o tym wiedziały to Hanji i Eren. Hanji domyśliła się, a Eren przez przypadek przyłapał ich na całowaniu się w stołówce. Obiecał jednak, że zachowa to w tajemnicy.
Levi patrzył jak kolejny z jego towarzyszy broni ginie w paszczy tytana. To nie tak, że go to nie obchodziło. Zawsze wiedział, że taka wycieczka za mury ma swoje koszty. Nie tylko pieniężne, ale też jeśli chodzi o ludzkie życie. Kobaltooki spojrzał na Erwina. Od czasu, kiedy zrozumiał, że się zwyczajnie w świecie zakochał obiecał sobie, że dołoży wszelkich starań, by blondynowi nie spadłby choćby włos z głowy.
Zawsze myślał, że miłość to nie dla niego. Teraz już wie, jak grubo się mylił.
Ohayo, robaczki.
Kolejny schot za nami. Święta tuz tuz, ale u mnie w Szczecinie dupa szczerze mowiac. Zero sniegu i cieplo jak kurwa w Australii. Ci w Rosjii to jednak mają fajnie...
Cale szczescie wyjeżdżam na świeta do canady wiec moze tam jakis snieg bedzie. Czy tylko wojewodztwo zachodniopomorskie ma taki hujowy klimat?Kolejny schocik juz niebawem...
Byeeee 😘