-Co my właśnie zrobiliśmy?- powiedział Lucas, kiedy wszyscy staliśmy wokół stołu, na którym znajdował się karton... A w nim? Możecie się już domyślić.
-Nie wiem, ale ostatnio kiedy miałem jakiegoś stwora w domu, sami wiecie jak to się skończyło! -panikował Dustin.
-A więc, co dalej? Co z tym zrobimy? -dodałem. Stworzenie podskoczyło a my z wrzaskiem odbiegliśmy od stołu. Nagle karton, razem z tym czymś zleciał na dywan. Wszyscy spanikowaliśmy, zaczęły się krzyki i uciekanie, nikt nie chciał się do tego zbliżyć.
-Musimy to złapać! To mój pieprzony dom a mama zaraz wróci! -krzyczał Dustin, siedzący na komodzie. My z resztą wyglądaliśmy podobnie, każdy znalazł sobie miejsce z dala od tego potwora. Nikt z nas nie chciał tego zrobić, nasza kłótnia trwałaby dłużej, gdyby nie El, która wywracając oczami włożyła stworzenie z powrotem do kartonu, za pomocą swoich mocy. Odetchnęliśmy z ulgą i zeszliśmy z naszych kryjówek.
-Schowaj to gdzieś. -dodał Lucas, kiedy na podjazd wjechała mama Dustina.
-Tak, oczywiście. Mam nadzieję, że będziecie mieć ogromne wyrzuty sumienia, kiedy to coś mnie pożre. -odpowiedział chłopak i ukrył karton pod swoim łóżkiem.
-Skąd to się tam w ogóle wzięło? -zastanawiałem się kiedy opuszczaliśmy dom naszego przyjaciela. Postanowiłem, że odprowadzę El. Chwyciliśmy się za ręce i ruszyliśmy przed siebie. Robiło się ciemno a my wracaliśmy tą samą drogą, gdzie wczoraj znaleźliśmy stworzenie. Naszą rozmowę o jakichś głupotach przerwały dziwne hałasy.
-Słyszysz? W tym samym miejscu co wczoraj. -spojrzeliśmy na krzaki i bez zastanowienia podeszliśmy bliżej. Spojrzałem na El i kiedy kiwnęła głową odsłoniłem kilka gałązek, ukazując przy tym co kryje się w tym miejscu. Wykrzywiłem się na widok martwego ptaka. Pomyślałem, że może spadł z drzewa, czy coś w tym stylu, jednak po chwili zza liści wyłoniło się coś jeszcze. No nie. Czy to się dzieje naprawdę? To ten sam potwór, którego znaleźliśmy wczoraj. Jest ich więcej. Tylko skąd to się bierze?
-Co to jest do cholery? Skąd to się bierze? -powiedziałem, kiedy nadal przyglądaliśmy się stworzeniu, który teraz zaczął wgryzać się w martwego ptaka. Niezbyt miły widok.
-Lepiej już chodźmy. -podniosłem głowę, by spojrzeć na dziewczynę, wyglądała na zdenerwowaną. -Wszystko w porządku? -dodałem, spoglądając na nią pytająco.
-Chyba tak... -odpowiedziała wpatrzona gdzieś w głąb lasu. -W takim razie wracajmy. -wzruszyłem ramionami i ponownie złapaliśmy się za ręce. Wiedziałem jednak, że coś jest nie tak. Zachowywała się inaczej... Całą drogę mocno nad czymś rozmyślała, ale nie będę się mieszał.
Na pożegnanie otrzymałem szybkiego całusa w polik i już po chwili zniknęła za drzwiami. Co oznaczają te stworzenia? Teraz każdy zadaje sobie to pytanie...
---------------------------------------------------------------------------
Taki oto rozdzialik, pisany na szybko, dość krótki. Chwilowo straciłam wenę i chyba widać, że nie jest napisany zbyt dobrze :((
CZYTASZ
Stranger Love/Mileven
FanficA gdyby ich historia od momentu zniknięcia Eleven, potoczyłaby się inaczej? A jeśli ich spotkanie będzie całkiem przypadkowe?