Wypadek

745 29 83
                                    

Już miałam iść do mojego brata aby mu mocno przywalić jednak Frisk złapała mnie za rękę i powiedziała:

- Dziękuje

Ja tylko uśmiechnęłam się lekko, i zapomniałam o całej sytuacji. Reszta przyjęcia wypadła nawet dobrze. Nie odzywałam się zabardzo do tego komika, jednak dalej nie czułam do niego sympatii. Chociaż jego uścisk dłoni był naprawdę miły. O czym ja myślę to tylko kupa posklejanych kości.

* * *

Obudziłam się rano, i poczułam bardzo znajomy zapach. To cynamonowo-karmelowe ciasto mojej mamy. Wstałam i ogarnęłam się szybko.
~ Mam nadzieję, że Asriel nie zje całego ~
Wyszłam z pokoju i zeszłam na dolne piętro, gdzie znajdowała się kuchnia, poszłam tam i zastałam Asriela moją mamę i o dziwo Tatę. No tak ożenili się ponownie.

- Dzień dobry moje dziecko - powiedziała moja mama Toriel.

- Jak ci się spało? Jesteś głodna? Masz ochotę na ciasto? - trochę zasypała mnie pytaniami.

- mm... Tak mam ochotę na ciasto. - odpowiedziałam na ostatnie zapamiętane przeze mnie pytanie.

Usiadłam do stołu i moja mama podała mi kawałek pięknie pachnącego ciasta.
Wbiłam widelczyk i powoli od kroiłam kawałek. Włożyłam kawałek deseru do ust i smak rozpłynął mi się w ustach. To było jak przeniesienie do innego wymiaru. Po prostu coś pięknego smak karmelu idealnie łączył się cynamonem, jeszcze ta konsystencja. Po prostu coś perfekcyjnego.

Zjadłam ciasto, podziękowałam i udałam się do pokoju. Postanowiłam coś narysować, zważając na to iż nawet wychodziła mi ta czynność. Zabrałam więc się do tworzenia.
Po jakiejś godzinie  udało mi się skończyć moje dzieło. Namalowałam miesteczko Snowdin sama nie wiem dlaczego.

Wieczna świąteczna atmosfera

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Wieczna świąteczna atmosfera. To naprawdę przyjemna rzecz do rysowania.
Po paru minutach gapienia się w obrazek zadzwonił do mnie telefon. Popatrzyłam. Sans, czemu ten komik do mnie dzwoni? Wbrew wszystkiemu odebrałam.

- Halo? - powiedziałam.

- Halo? - powiedział.

- Sans, czemu do mnie dzwonisz?

- Chciałem gdzieś z tobą wyjść. Powinniśmy się odrobinę bardziej poznać aby, może nie być na siebie tak złym - w jego głosie słychać było nie pewność.

- Eh, i tak nie mam nic lepszego do roboty. O której?

- Teraz?

- em... Okej?... Możesz podejść pod mój dom.

- Dobrze, dzieciaku.

Rozłączył się. A ja przez chwilę zastanawiałam się co się właśnie stało. Odłożyłam rysunek i zeszłam na dół. Ubrałam buty i...

- Gdzie idziesz Chara? - zapytał mnie brat mając Lenny Face'a na twarzy.

- Wychodzę z Sansem.

- Uuuu, Randeczka się szykuje - Powiedział i zaczął podnosić i opuszczać brwi.

Uderzyłam się ręką w czoło. Podeszłam do niego i pociągnęłam za jego puchatą czuprynę.

- Głupi Koźle jeszcze raz coś takiego powiesz a obiecuję, że nie skończy się to dobrze.

- P.. przepraszam Chara....

Puściłam go i wyszłam z domu. Szkielet już czekał.

- Cześć - powiedziałam.

- Sup. - odpowiedział.

- A więc. Gdzie idziemy?

- Możemy pójść do Waterfall jest tam dużo miejsc aby na spokojnie porozmawiać.

- A więc... Chodźmy?

- Znam skrót. Złap mnie za rękę.

Zrobiłam to co powiedział. Kolejny raz złapałam go za rękę. I po chwili byliśmy już w Waterfall, ja naprawdę nie wiem jak on to robi.

Usiadłam na pomoście i zaczęłam przyglądać się pięknie wyglądającej wodzie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Usiadłam na pomoście i zaczęłam przyglądać się pięknie wyglądającej wodzie.  Zawsze lubiłam to miejsce. Szkielet usiadł obok mnie.  Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy. Jednak...

- No więc... Masz jakieś zainteresowania lub coś? - zapytał mnie Sans.

- Mam... Lubię rysować, jeść czekoladę i takie tam...

- Oh. Czyli jednak nie jesteś takim demonem 
- Zaśmiał się lekko.

- Pfft, Mamy inną linię czasu.

- Czyli nawet najgorsza osoba może się zmienić?

- Nie wiesz jak to jest. Wszyscy uważają cię za najgorsze zło. Gdy tym złem nie jesteś ty.

- Frisk mówiła mi wiele razy, że to ty popchnelaś ją do ludobójstwa.

- Co?! Co za brudny kłamca. Myślisz, że chciałam kiedykolwiek zabić osoby które dały mi prawdziwy dom?... Jedyne co mogłam zrobić to patrzeć. Patrzeć na śmierć moich bliskich.

- ... Przepraszam, myślałem , że to dla ciebie CHARAkterystyczne.

Zaśmiałam sie, A on wydawał się wydawać bardzo zdziwiony.

- Czyli jednak kogoś śmieszą moje zabawne żarty.

- mm... To był wyjątek Komiku.

- Haha - zaśmiał się lekko i położył rękę na moich plecach. Po chwili znalazłam się w wodzie.

- Ty!

- Ja - odpowiedział.

Złapałam go za przedramię i wyciągnęłam go również do wody. Zaczęliśmy się śmiać.
Nagle nasze spojrzenia się spotkały. Po moim ciele przeszły dziwne dreszcze. Patrzyliśmy na siebie przez dobrą chwilę. Gdy nagle coś wciągnęło mnie pod wodę.
[ 680 słów ]

"Jesteś Wszystkim Czego Tak Bardzo Nienawidzę" ||| Chara x Sans ||| ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz