Czerwień

403 21 4
                                    

- Huh... - lekko się zdziwiłam słowami szkieleta.

- Hah, może nie mam racji, kto wie... Jednak nie jesteś tą samą osobą z którą walczyłem wcześniej - powiedział.

~ Fajnie, że na to wpadł... Po 1000 próbie wmówienia mu tego ~ pomyślałam.

- Człowiek z którym miałem styczność spotkać się wcześniej atakuje owiele szybciej oraz precyzyjniej. - dodał.

Gdybym chciała już byłby martwy. Jednak nie chcę tego.

- Więc, dzieciaku skoro nie jesteś z tąd to jak się tu znalazłaś. - zapytał mnie Sans.

- Ym.. nie mam pojęcia - powiedziałam - jakoś zamieniłam się Swiadomościami z Charą z tego wymiaru. - szybko dodałam.

Potwór ewidentnie się zastanawiał nad tym wszystkim. Po chwili usiadł pod jednym z Filarów znajdujących się na długości całego korytarza j powiedział.

- To zostaje nam teraz tylko Czekać

Usiadłam pod Filarem leżącym równolegle do Sansa następnie zapadła cisza.

- W twoim świecie nikt nie zginął prawda? - zapytał mnie szkielet.

- Uh... w zasadzie zginęła jedna osoba... Dr. Alphys... Przez bardzo długi czas próbujemy ustalić kto to zrobił. Undyne... Myśli, że to ja, zabiła mnie i obudziłam się tu. Nie mam pojęcia dlaczego.

- Myślałaś o Frisk, co prawda nie wiem jak w twoim świecie jednak tutaj to ona zapoczątkowała ludobójstwo, dopiero potem Chara przejęła kontrolę. - powiedział.

Nigdy nie myślałam o tym w ten sposób, jednak Frisk ona nie byłaby do tego zdolna. Wszystko co robi dla wszystkich, ona nie jest taka jak większość ludzi. Ona jest człowiekiem który nie ma prawa istnieć, wcielenie dobra.

- Nie wydaję mi się aby to była ona, jest zbyt dobra aby zrobić coś takiego. 

- Heh, może i masz rację. Nie znam twojego wymiaru więc chyba nie pomogę zabardzo, jednak skoro nie ma nic do roboty możesz mi coś opowiedzieć o twojej lini czasu.

- Um... Wszyscy żyją w dużym pokoju, Flowey nigdy nie powstał... Ponieważ ja i mój brat nie zrealizowaliśmy planu zniczenia bariery, co prawda dalej jesteśmy uwięzieni w podziemiu jednak panuje pokój. Szóstka ludzi owszem została zabita jednak nie znam powodu tej sytuacji. Moja mama Toriel, mieszkała przez jakiś czas w ruinach jednak pogodziła się z Asgorem i znowu są razem. Papyrus dostał się do straży królewskiej.

- Hah, to musi być życie. Nie wiesz jak wrócić tak? - zapytał.

- Gdybym wiedziała pewnie nie było by już tu mnie.

Rozejrzałam się trochę, i ujrzałam nóż leżący na ziemi. Wpatrywałam się w broń przez chwilę.
Po bardzo krótkim czasie patrzenia się na broń dostałam kością w rękę.

- Nawet o tym nie myśl - powiedział Szkielet lekko zdenerwowanym głosem.

Wtedy wybudziłam się z trasnu, najpewniej wyglądałam tak jagbym chciała wybić całe podziemie.
Spojrzałam na miejsce zapisu, świecąca gwiazda zmieniła kolor na czerwony. Nidgy wcześniej nie działo się coś takiego. Wstałam i podeszłam do punktu zapisu, chciałam go włączyć jednak nie mogłam. Gdy odwróciłam się Sans stał tam gdzie zazwyczaj miał ręce w kieszeniach kurtki. Przynajmniej na to wskazywał jego cień.
Postawiłam parę kroków w jego stronę. Gdy zrobiłam jeszcze kolejny.
Przed moim oczami ukazały się Blastery wycelowane prosto na mnie. Nie wiem co się stało jednak tym razem zrobię to inaczej.
Uniknęłam jego ciosów bez większego problemu. Gdy postanowiłam ujawnić panel dzięki któremu miałam wybór użyć litości lub siły pisało na nim.

- Nic się nie wydarzyło - przeczytałam to cicho.

Nie wiedziałam o co chodzi, Nagle przycisk ACT zaczął pękać, następnie Item... Mercy... Fight. Cały panel zniknął. Nie mogłam nic zrobić. 
Spojrzałam na miejsce gdzie stał szkielet lecz jego tam nie było, cały korytarz zaczął pękać i jego odłamki zaczęły spadać do Odchałani.
Próbowałam wyjść z tego miejsca, w panice nie wiedziałam co robić. Stałam na małym skrawku podłogi, w okół mnie była ciemność. Po chwili grunt zaczął pękać.
Poczułam jak spadam, zacisnęłam mocno oczy. Przed oczami przeleciało mi dosłownie całe życie. Poczułam przyjemne uczucie, stałam na czymś twardym. Gdy otworzyłam oczy przede mną ukazał się Sans. Całował mnie. Odepchnęłam się lekko, oboje byliśmy bardzo zdezorientowani.
Staliśmy na stole, w domu Szkieleta. Nasi przyjaciele również się tu znajdowali... To był wieczór przed moją śmiercią. Tylko jak?
[ 643 słowa ]

"Jesteś Wszystkim Czego Tak Bardzo Nienawidzę" ||| Chara x Sans ||| ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz