Smak

550 21 48
                                    

Wpatrywałam się w niego przez dłuższą chwilę. Zobaczyłam, że nasze twarze powoli zbliżają się do siebie. Zamknęłam oczy nie wiem dla czego, moja twarz najprawdopodobniej zalała się rumiencem. Nasze usta były tak blisko siebie, jak jeszcze nigdy. Czułam dziwne ale przyjemne napięcie w brzuchu.

- Hej! Gołąbeczki! Chodźcie zobaczyć co MK odwala!

Natychmiast się oderwałam i popatrzyłam na osobę która to powiedziała. Undyne, Sans odwrócił głowę w tę stronę złapał mnie za rękę i pociągnął.

- Nie można tego przegapić - Uśmiechnął się ciepło i zaciągnął mnie za Undyne.

Gdy Sans odszedł nieco dalej. Undyne stanęła obok mnie.

- I jak? - popatrzyła się na mnie dziwnym wzrokiem.

- Nie wiem o co ci chodzi.

- Kobieto, nie udawaj, widzę, że się zakochałaś.

- Co?! W niby kim miałabym się zakochać?

- Widziałam jak patrzysz na Sansa. Nie ukrywaj zakochałaś się. - Dziewczyna nie czekając na moją odpowiedź poszła dalej w stronę wydarzenia.

Stałam chwilę w miejscu i zastanawiałam się nad słowami Undyne. Czy ona ma rację? Czy naprawdę się zakochałam...? Gdy dotarłam do siebie, odrazu poszłam za Sansem i Undyne. Jednak kiedy dotarliśmy na miejsce nic się nie działo.

- Kurde. Przegapiliście. - powiedziała Undyne. Chyba naprawdę chciała nam to pokazać bo była bardzo zawiedziona.

- No trudno - Odrzekł Sans, bez mniejszego zmartwienia.

Podeszłam do jednego z stolików ,z jedzeniem, i nalałam sobie wody do szklanki. Usiadłam na krześle i sącząc wodę mocno rozmyślałam oraz patrzyłam się na wszystkich dookoła. Niektórzy rozmawiali inni jedli, jeszcze kolejni wkładali do buzi całe jabłka i sprawdzali kto zmieści więcej. Sans kolejny raz układał HotCaty na głowie Frisk aby sprawdzić kiedy jej spadną.
Trochę tego było. Usłyszałam liczbę 272... Jak ona to robi tego nie wiem.
Wszyscy robili coś ciekawego, tylko ja siedziałam w miejscu i robiłam kompletnie nic. Nie licząc rozmyślania i picia wody.  Moje myśli zagłębiały się tak głęboko, że nawet nie zauważyłam kiedy większość ludzi już poszła. Zostało tylko parę osób w tym ja.
Undyne podeszła do mnie.

- Cały czas tak siedzisz, porobiłabyś coś innego. - Pociągnęła mnie za rękę i zaprowadziła do Grupki zebranych osób. Znajdowali się tam Sans, Papyrus, Frisk, Asriel i Mettaton.

Rozmawiali o czymś. Jednak Undyne im przerwała.

- Dosyć gadania! Kiedyś Al prosiła mnie aby wszyscy zatańczyli jak w filmach. A więc teraz na to pora. I zrobimy to tak! Dzielimy się na trzy pary, i wygra ta para która najlepiej zatańczy. Mettaton ocenia.

- Tylko nie taniec - Głośno wypowiedzieliśmy te słowa z Sansem. Nasze myśli się zgrały i to dość mocno.

- Nikt nie pytał was o zdanie! No dobra. Frisk tańczysz z Asrielem. Ja z Papyrusem a Chara z Sansem.

Ona chyba naprawdę lubi mi robić na złość.
Więc Undyne włączyła muzykę. Była mi ona bardzo dobrze znana, wiele razy w słyszałam ją gdy Frisk robiła ścieżkę Pacyfistyczną, "Hopes and Dreams" to ten utwór wybrała ta parka.

Zaczeli tańczyć. Stopy Frisk bardzo lekko przesuwały się po ziemi, wyglądała naprawdę uroczo. Asriel i Frisk bardzo się zgrali... Coś mi to przypominało. Było to połączenie Baletu z czymś w rodzaju tańca nowoczesnego. Naprawdę dobrze im to wychodziło zbliżali się od siebie i oddalali. Gdy chwilę pomyślałam trochę przypominało to ich walkę, tą którą widziałam wiele razy... Tylko bardziej tanecznie. Trudno to opisać jednakże było to coś przecudnego.
Następną kolej tańczyć mieli Papyrus i Undyne.

- NYEH HEH HEH! JA WIELKI PAPYRUS POKONAM WAS W TYM WYZWANIU!

- Tak! Nie ma mowy aby ktokolwiek nas przebił!

Byli naprawdę pewni siebie. Muzyka zaczęła grać. "Battle against a true Hero" kolejna dobrze znana mi melodia. Na początku ich taniec wyglądał jak takie typowe Tango lub Salsa, jednak gdy muzyka nabrała rozpędu ich ruchy stały się bardzo nowoczesne, można by powiedzieć, że połączyli ze sobą. Shuffle, Hip-Hop Styl uliczny i parę innych naprawdę nowoczesnych tańców. Co w całości dało naprawdę oryginalny efekt i wyglądało wręcz nieziemsko. Spojrzałam na Sansa, widać było, że jest naprawdę dumny ze swojego brata.
Gdy skończyli przyszła pora na mnie i Sansa. Ten szepnął mi do ucha

- Piękny dziś dzień mamy na dworze, nieprawdaż?

Ja głośno odprałam.

- Wyzywasz mnie?

Wspólnie udaliśmy się na miejsce tańca. I muzyka odrazu zaczęła grać. "Megalovania" tak dawno jej nie słyszałam.

- Piękny dzień dziś mamy na dworze... Ptaszki śpiewają... Kwiaty kwitną.... W dni takie jak te... - Powiedział... Czułam się tak jagbym kolejny raz powtarzała z nim walkę.

- Przyjaciele tacy jak my... - dodałam.

- Rozłożą was do Kości. - Dokończył. To był ten moment w którym zaczęliśmy tańczyć.

Czułam się dokładnie tak przyjemnie jak kiedyś jednak, to uczucie było nieco inne. Cieszyłam się z tańca z Sansem, a nie z kolejnej próby zabicia go.
Nasz taniec był połączeniem Jumpsytle ,w największej części, i innych dość nowoczesnych tańców. Byliśmy bardzo zgrani. Ten taniec w dużej części odwzorowywał walkę jaką stoczyłam z Sansem wiele razy... Naprawdę wiele. Jednak nie krzywdził nikogo.
Gdy muzyka dobiegła końca. Oboje padliśmy na ziemię zmęczeni. Zaczęłam się śmiać, on po chwili też.

- Haaha... Dobry był ten żart na początku.

- NO NIE! KOLEJNA ZŁAPANA W SZALEŃSTWO SANSOWYCH ŻARTÓW! TO JEST ZARAŹLIWE! - Wykrzyczał Papyrus.

Ja wstałam z ziemi i oparłam się o ścianę.

- To było naprawdę fajne... - czułam się tak bardzo dobrze. Miałam szansę tańczyć z Sansem... Chyba naprawdę się zakochałam.
Jedyne co zostaje mi teraz zrobić to... Pokazać mu to.

* * *

Wszyscy zaczęli zbierać się do domu.

- Hej. Dzieciaku, możemy porozmawiać chwilę na osobności. - zapytał mnie Szkielet.

- Huh? Jasne.

Poszliśmy w odosobione miejsce. Było tu naprawdę dużo kwiatków Echo. Ciekawe dlaczego Sans chciał mnie tu zabrać.

- Wiesz... Naprawdę fajnie się dzisiaj z tobą tańczyło. - Zaczął i ewidentnie chciał coś dopowiedzieć.

- Też tak uważam. Jesteś naprawdę dobrym Tancerzem.

- Po tych wielu chwilach spędzonych z tobą... Naprawdę zrozumiałem, że nie jesteś taka zła... To znaczy chyba nigdy nie byłaś...

- Huh? Do czego zamierzasz?

- Ja chcę powiedzieć, że... Chyba... się...w tobie... - bardzo się zacinał, nie był pewny swoich słów... Jednak ja byłam pewna.

Czułam w moim brzuchu dziwne trzepotanie skrzydeł. Złapałam go oboma rękami za bluzę.... I przyciągnęłam do siebie.

Nasze usta złączyły się w Namiętnym pocałunku. Czułam jak ciepło przechodzi przez moje ciało. Sans obiął mnie w tali. To była najpiękniejsza chwila w moim życiu. Po długiej chwili rozlączyliśmy nasze usta.

- Kocham cię Sans... - powiedziałam.
[ 1003 słowa ]

"Jesteś Wszystkim Czego Tak Bardzo Nienawidzę" ||| Chara x Sans ||| ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz