Początek

558 20 54
                                    

- Chara ja... - powiedział.

~ O matko co ja narobiłam, Teraz mnie znienawidzi jeszcze bardziej niż wcześniej i będę mogła się zakopać pod ziemią ~ byłam dość zestresowana.

- Chciałem powiedzieć to samo, jednak teraz muszę chyba zapytać o coś innego... Zostaniesz moją dziewczyną? - złapał się lekko za kark wypowiadając te słowa i uśmiechnął się lekko niepewny.

Zaczęłam się... Nie wiedziałam co się właśnie dzieje czułam jagby po moim ciele chodziło milion mrówek. Nie myśląc ani trochę...

- T..tak! - odpowiedziałam. Czułam wewnętrzne szczęście.

Uśmiechnęłam się ciepło i przytuliłam szkieleta. On obiął mnie rękoma i staliśmy tak przez chwilę.

- Chodźmy do domu okej? - Powiedział.

Przytaknęłam potwierdzająco głową, złapał mnie za rękę. I szybko pojawiliśmy się przed domem. Otworzyłam drzwi. Gdy weszliśmy do środka dość mocno się zdziwiłam.
W domu znajdowała się nie tyle moja rodzinka i Papyrus ale też: Undyne, Frisk, Muffet, Grillby, i Mettaton. Rozglądnęłam się trochę i cały czas nie miałam pojęcia o co chodzi.
Podeszłam do pierwszej lepszej osoby, którą okazała się Frisk, i zapytałam:

- Ym... Co wy wszyscy tu robicie?

- To ty nie wiesz? Papyrus zaprosił nas wszystkich na noc... Sama nie wiem dlaczego, może chciał umocnić swoją przyjaźń? - Powiedziała, jak zwykle pomocna.
Usiadłam na kanapie i po chwili pojawił się obok mnie Sans.

- Hah. Też nie wiedziałaś o tym tia? - Zapytał.

- Heh... Tak, nie wiedziałam.

- Przynajmniej nie będziemy się czuli Bonely ( Żart z Angielskiego od słowa Lonely, Samotny ).

- Ale to było suche Sans. - jak się postara to potrafi stworzyć lepsze żarty.

- NYEH HEH HEH HEH! JA WIELKI PAPYRUS OGŁASZAM WIELKĄ BITWĘ NA PODUSZKI! NYEH HEH HEH! - Usłyszałam głośny głos brata Sansa. Wszyscy zaczęli łapać za pierzaste poduszki.

Po bardzo krótkiej chwili wszyscy obecni zaczęli się naparzać jak szaleni. Odwróciłam głowę i zobaczyłam jak... Sans śpi... w takiej chwili... Jak ja go kocham. Siedziałam tak na kanapie przyglądając się wojnie gorszej od atomowej. Gdy nagle coś uderzyło mnie w twarz... Coś miękkiego, poduszka, Frisk uderzyła mnie w głowę. Ona wiedziała jak to się skończy, wstałam złapałam do ręki wolną poduchę i z zamachem uderzyłam nią Frisk.

- UWAGA! Chara się dołączyła! Bronić się!!! - Usłyszałam głos...w całym zamieszaniu nie spostrzegłam się kto wypowiedział te słowa.

Jednak ta osoba wiedziała, że ja zawsze wygrywam. Jestem bardzo zdeterminowana dlatego nie umiem przegrywać.
I tak zaczęła się niezła bitwa. Grillbiego i Papsa powaliłam niemal odrazu. Wystarczyło uderzyć jednego w głowę a drugiego prosto w brzuch. Potem Muffet, było z nią trudniej ona ma więcej rąk niż ja, była dość trudnym przeciwnikiem, namęczyłam się robiąc wszystkie uniki, podskoki czy skłony. Jednak gdy pozbyłam się jej całej "Broni" Wszystko poszło gładko. Z podskokiem i błyskiem w oku, Dziewczyna upadła na ziemię pod wpływem mocnego ciosu poduszki. Mettaton... Ah ten robot z zdolnościami tanecznymi... To właśnie przez nie było ciężko mi go pokonać, wykonywał swoje taneczne uniki. Musiałam zajść go inaczej niż wszystkich. Gdy szeroko rozstawił nogi prześlizgnęłam się pod jego kończynami i uderzyłam go od tyłu. Robot upadł na ziemię zdezorientowany.
Kolej na Frisk...Ona również była zdeterminowana do zwycięstwa jednak, można wykorzystać jej życzliwości i łaskę.
Gdy zaczęłam z nią "pojedynek" po minucie czy dwóch postanowiłam ułatwić Sobię sprawę.

"Jesteś Wszystkim Czego Tak Bardzo Nienawidzę" ||| Chara x Sans ||| ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz