Rozdział VI

128 11 0
                                    

- Lance? - Nagle mnie olśniło,  wkońcu jeżeli facet w masce to Lance, a popchną mnie ten sam facet tylko, że bez maski, to oznacza, że ma na imię Lance - T...
Tak to jest on. To jest Lance!
- To nie możliwe - powiedział Leiss... Leiftan.
- A... Ale jak to?
- Lance nie żyje od dwóch lat.
- Czekajcie! A co jeżeli Lance nie żyje, ale w świecie ludzi, ona znalazła coś co do niego należało i tak go tam przyzwała. Wkońcu pamiętacie co się stało gdy Medeleine znalazła pierścień Yeu. Tylko jest jeden problem - mówił chłopak w czarnych włosach. To ten sam chłopak, którego widziałam w tym pomieszczeniu już wcześniej - gdyż jeżeli to prawda to z kąd ona zna jego imię i dlaczego nosił tą zbroję? A poza tym jest jeszcze jedna rzecz, czyli
dlaczego ją wepchną w te grzyby.
- To prawda Nevra... Iris, z kąd wiesz jak on ma na imię? - zapytała mnie Miiko
- Ja... Ja
- Czekajcie - przerwał mi Leiftan z troską na twarzy - dajmy jej trochę spokoju. Pewnie teraz boi się i chce do domu... co jak wiemy jest to niemożliwe. Przynajmniej zróbmy jakieś dobre wrażenie.
Co??!! Ale jak to??!! Mój powrót do domu jest niemożliwy?? Właściwie... to i tak już nie mam domu, ani... rodziny.
Został przy mnie tylko on... ten kot... a właściwie to nawet nie wiem, czy to on, czy ona. Nawet nie wiem jak to sprawdzić. U psów jest to prostrze.
- Dobrze... - zgodziła się Miiko - ale w takim razie to ty Leiftanie się nią zajmiesz.
- Nie chcesz jej dać do celi? - zaśmiał się cicho chłopak, którego Miiko nazwała Nevrą.
- Ha ha ha bardzo śmieszne. Dobrze Leiftanie, pójdź ją oprowadzić po K.G, a ja pójdę znaleźć dla niej pokój. Kero jak narazie jest zajęty, więc potem znajdź Ykhar z powodu testów i misjii.
- Dobrze.
- Dziękuję. Jesteś na prawdę dobrym przyjacielem.
Wszyscy wyszli z sali, a ja zostałam sama z nim... z chłopakiem, którego kochałam i nienawidziłam w tej samej chwili.
- Więc... - przerwał ciszę - Iris, tak?
- T... Tak
- Ładny kotek
- Dziękuję. Wiesz czym on jest?
- Tak, a czemu bym nie miał?
- Jamon myślał, że to chowaniec. Nawet nie wiem czym jest chowaniec...
- Chowaniec to coś w stylu zwierzęcia tylko, że są bardziej samodzielne.
- Mhmm
- Chłopczyk czy dziewczynka?
- Szczerze to nie wiem. Jest ze mną od wczoraj i... nie wiem jak się sprawdza płeć kota.
- Hmmm... pokaż. Czytałem jak to zrobić w różnych książkach. Poza tym mam koleżankę tutaj, która miała kota.
- Też pochodzi z mojego świata?
- Tak. Też jest człowiekiem tylko, że ma w sobie krew feeiry.
- Feeiry?
- Feeiry to osoby, które mają w sobie coś innego od ludzi. Naprzykład: brauni, to osoby, które  są podobne do zwierząt z twojego świata.
- Rozumiem.
- To pokaż. Sprawdzę płeć tego kotka.
Leiftan położył kotka plecami na dół i powiedział:
- Dziewczynka. Z powodu, że nie znałaś jej płuci, to pewnie nie dałaś jej imienia, więc jak ją nazwiesz?
- Emmmm... Nie wiem. Kiedyś miałam psa, ale to mój młodszy brat go wtedy nazwał. Chociaż... nasz pies nazywał się Bruno, ponieważ to imię było z ulubionego serialu mamy. Bruno miał kotkę o imieniu Aiko. W takim razie niech będzie to Aiko.
- Fajne imię - powiedział i zaczął głaskać Aiko. Tak uroczo z nią wyglądał. Jedno dalej mnie zastanawiało:
- W tym świecie jest jeszcze jeden człowiek?
- Tak
- Jak ma ona na imię?
- Medeleine.
- Od jak dawna tutaj jest?
- Kilka miesięcy.
- Też się tu znalazła przez grzybowy krąg?
- Tak
- Jakie miała tutaj początki?
- To, to już ona powinna ci opowiedzieć. Chcesz ją poznać?
- Oczywiście! Z chęcią!
- To chodźmy jej poszukać.
I tak właśnie zaczęła się moja chistoria w Eldaryi.

Zanim cię spotkałem | Eldarya | Leiftan VS Valkyon & IrisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz