*Reader*
Ten dzień był strasznie nużący. To chyba przez pogodę. Było szaro i ponuro, a deszcz pomimo, że zwolnił tempa, wciąż powoli skapywał na ziemię. Po obiedzie udaliśmy się do swoich kwater i dosłownie marnowaliśmy czas. Tym razem siedzieliśmy w pokoju Erena, Armina, Connie i Jeana.
- Eeh. - stęknęła znudzona Sasha. - Nie mam ochoty na dzisiejszy trening.
- Nie jęcz. - syknął Connie.
I tak mniej więcej kleiła się dzisiaj wszystkim rozmowa.
Siedziałam z Erenem na jego łóżku, oparta głową o jego ramię. Po obiedzie czułam się śpiąca, więc powoli moje oczy zamykały się.
- [Imię], śpisz? - zapytał nagle Eren, wyrywając mnie z niedoszłego jeszcze snu.
- Nie, nie. - ziewnęłam, przecierając oczy.
- Bo zaraz piętnasta i trening. - poinformował, a ja przeciągnęłam się.
Zebraliśmy się w końcu i niechętnie poszliśmy na plac treningowy. Po chwili doszedł do nas kapral.
- Co wy tacy zaspani? - prychnął. - Obiadu nie jedliście? Pobiegajcie sobie, tak z dwadzieścia okrążeń na początek. Dzisiaj będziecie ćwiczyć walkę wręcz. Ale teraz jazda, biegać!
Biegaliśmy, ale pełnia sił to nie była. Kapral szybko to zauważył.
- Szybciej! Opieprzacie się dzisiaj jak tylko się da! Nie będziecie jeść kolacji jak się zdenerwuję. - wrzasnął i wszyscy przyspieszyli tempa.
Skończyliśmy bieganie, a zaraz po tym zajęliśmy się walką wręcz. Byłam w parze z Erenem. Rozglądałam się dookoła. Nikt, dosłownie nikt nie brał tych ćwiczeń na poważnie. Connie z Sashą bawili się najlepiej, odprawiając jakieś żurawie tańce. Zaśmiałam się na ten widok i zaczęłam naśladować ich ruchy.
- Co robisz?! Walcz na poważnie! - oburzył się Eren, ale po kilku sekundach obserwacji moich poczynań, dołączył do mnie.
Zaczęliśmy się "atakować" w prześmiewczy sposób. Co chwilę zabawaliśmy sobie ciosy, i w głupkowaty i teatralny wręcz sposób udawaliśmy cierpienie.
Nagle dźgnęłam Erena gdzieś w żebra, na co zareagował śmiechem. Łaskotki?
Zauważywczy jego słaby punkt, podbiegłam do niego i poczęłam natarczywe łaskotanie po żebrach. Chłopak zareagował przeraźliwym śmiechem, po czym zaczął miotać całym swoich ciałem w obronie.
Nagle zgiął się i niefortunnie mnie popchnął. Chwyciłam za jego koszulę i pociągnęłam go za sobą na ziemię. Brunet spojrzał na mnie swoimi zielonymi tęczówkami, po czym roześmiałam się. Eren uśmiechnął się odrobinę ciągle lustrując moją twarz.
- Eren... - powiedziałam cichym głosem, a on pogładził mnie ostrożnie po policzku. - Wstawaj.
- Co tu się dzieje... - wysyczał nagle kapral, stając nad nami. W jego oczach było widniała wściekłość, wręcz szalona złość.
- Bo my walczyliśmy. - prychnęłam, a Eren natychmiast wstał i pomógł też mi się podnieść.
- Coś mi się wierzyć nie chce.
- Ale kapralu... - zaczął zielonooki.
- Koniec treningu! Wszyscy mogą się rozejść. - rozkazał. - Wszyscy oprócz was. - wskazał na nas palcami.
Wszyscy sobie poszli, a my zostaliśmy, patrząc na siebie niespokojnym wzrokiem.
- [Imię], miałem mieć dla ciebie dzisiaj dobre informacje. - zaczął wciąż mocno zdenerwowanym głosem.
CZYTASZ
Okno z widokiem na wolność [LevixReader]
FanficOd małego pragnęłaś zostać Zwiadowcą. Życie jednak pokierowało cię trochę inaczej. Zostałaś pielegniarką w szpitalu w Mitras, lecz to nie zaspokajało twojej ciekawości. Fascynowała cię natura tytanów. Doskonale wiedziałaś, że ciekawość to pierwszy s...