XXIII

2.7K 183 100
                                    

*Reader*

Wszystko mnie bolało. Byłam jak jeden wielki, opuchnięty siniak. Ruchy miałam mocno ograniczone. Ciężko mi się też oddychało. Wdechy i wydechy były niemiłosiernie płytkie, co momentami sprawiało wrażenie duszenia się.

Zaczęłam zastanawiać się, czy aby pomysł ze zmianą oddziału jest dobry, gdy ktoś nagle zapukał do drzwi mojej sali.

- Proszę. - zaprosiłam cichym głosem, a do środka weszła Hanji.

- Cześć, [Imię]. Jak się czujesz? - zapytała nieco zaniepokojonym głosem i usiadła na stołku.

- Jestem jednym wielkim siniakiem. - zaśmiałam się i od razu poczułam ból w żebrach. Nawet śmiać się nie mogę...

- Chciałam porozmawiać o wczorajszej sytuacji.

- Mhm. - mruknęłam twierdząco i poprawiłam się trochę na łóżku.

- Wybacz, że będę bezpośrednia, ale czy łączy cię coś więcej z Erenem? - zapytała, zatapiając we mnie swoje rządne informacji spojrzenie.

- Nie, skądże. To mój bliski przyjaciel. - speszyłam się trochę.

- Próbujemy dojść do przyczyny jego wczorajszego zachowania. Nie wiemy co mogło wpłynąć na jego nagły brak kontroli. Byłaś jedynym co zmieniło się od ostatnich treningów. Pomyśleliśmy, że tak na ciebie zareagował.

- Jak to „wpadliście"? To z kim wymyśliłaś taką teorię?

- No z Levi'em. W końcu widzieliśmy, jak z Erenem trzymacie się za ręce.

- Hanji, on mnie trzymał za rękę, żebym nie podchodziła bliżej tytanów, to wszystko, nic nas nie łączy. - wytłumaczyłam na spokojnie.

- Mówisz? - upewniła się okularnica.

- Takowo rzeczę. - prychnęłam, a żebra znowu dały o sobie znać.

- W porządku. Nie męczę cię już. Odpoczywaj sobie i szybko wracaj do zdrowia. - uśmiechnęła się szeroko i natychmiast czmychnęła z sali.

*Levi*

- No ona twierdzi, że nic ich nie łączy. - przewróciła oczami Hanji, zaraz po wyjściu z sali.

- No ale trzymali się za ręce, nie? - zapytałem, brzmiąc przy tym na zaangażowanego bardziej, niż powinienem. Już nie rozumiałem, czy chce to wiedzieć, by wyjaśnić zachowanie Erena, czy chcę być pewien, że nic ich nie łączy. Tak dla siebie.

- On ją trzymał, żeby do tytanów nie polazła. - machnęła ręka, a mnie ogarnęła dziwna ulga.

- No dobrze, tylko w ciągu dalszym nie wiemy, dlaczego Eren się tak zachował.

- Ja z nim pogadam. - oznajmiła od razu. - A ty chyba masz dziś dzień wolny, także korzystaj.

Tak też zrobiłem. Z kolejną filiżanką herbaty w dłoniach, wszedłem do swojego gabinetu. Nie zdążyłem się dobrze ułożyć na fotelu, gdy ktoś zapukał do drzwi.

- Proszę. - przewróciłem oczami i odstawiłem filiżankę na biurko.

Do pomieszczenia wszedł Erwin. Trzymał w dłoniach jakieś dokumenty, które z impetem rzucił mi na blat.

- Ostrożniej do cholery, nie jesteś u siebie. - fuknąłem i zebrałem rozrzucone papiery.

- Opanuj się, bo mamy do pogadania. - oznajmił blondyn i usiadł przed biurkiem.

- O czym chcesz pogadać? - spytałem, podnosząc wzrok z przeglądanych dokumentów.

- Szykujemy wyprawę.

Okno z widokiem na wolność [LevixReader] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz