Special II

2.6K 138 70
                                    

Jest to kontynuacja wydarzeń z pierwszego rozdziału specjalnego.

—-

*Reader*

Jeden łyk, drugi, piąty. Powoli czułam jak smutek i żal odchodzą, by zostać zastąpione pijanym i kojącym smakiem whiskey.

- Często generał tak zapija swoje smutki? - zapytałam, po dłuższej chwili przesiadywania w ciszy.

- Tak często jak trzeba. - rzucił, zaraz po opróżnieniu szklanki.

- A jak często trzeba? - ciągnęłam dalej temat, na co mężczyzna tylko zaśmiał się pod nosem.

Wypiłam swoją whiskey, a blondyn od razu uzupełnił szklankę.

- Wystaczy. - powiedziałam na tyle stanowczo, na ile byłam w stanie i uniosłem szyjkę butelki do góry.

- Jak uważasz. - uznał szybko i zaprzestał dolewanie napoju.

- Chcę odejść. - rzuciłam nagle.

- Nie ma takiej opcji.

- Myślałam, że i teraz generał powie mi „jak uważasz". - zadrwiłam.

- Strata tak świetnego żołnierza nie jest mi obojętna. - stwierdził stanowczo. - Mów mi Erwin.

Spojrzałam na niego pytająco, a subtelny rumieniec wstąpił na moje policzki. Chociaż może był on już tam wcześniej z powodu alkoholu, i tylko dopiero teraz go poczułam? Wraz z myślą zbliżenia się ze swoim przełożonym, ogarnęło mnie dziwne uczucie.

- Nie. Nie mogę. - powiedziałam twardo, zbierając w sobie resztki trzeźwej świadomości.

Po tych słowach znowu pojawiła się cisza, która przerywana była odgłosami popijanego alkoholu. Co chwilę spoglądałem na blondyna, starając się odczytać jego intencje. Zaczęłam zastanawiać się, co ja w ogóle tutaj robię. Siedzę ze swoim przełożonym i jak gdyby nigdy nic popijamy sobie w spokoju alkohol. To chyba nie do końca normalne, prawda?

- Nie odchodź, potrzebujemy takiego świetnego żołnierza jak ty. - zaczął ponownie blondyn, po czym dolał znowu do pustych szklanek i przesiadł się na kanapę.

- Już postanowiłam. - kurczowo trzymałam się swojego.

- Teraz postanowiłaś? Po alkoholu? - zaśmiał się.

Fakt. Może i alkohol powoli ogarniał wszystkie moje myśli, ale tego postanowienia byłam pewna w stu procentach.

- Tej decyzji jestem w pełni świadoma. - oburzyłam się, po czym wyzerowałam whiskey. - Pójdę już. - dodałam, wstając z krzesła, lecz gdy stanęłam na nogi, poczułam jak natychmiastowo uginają się pod ciężarem mojego ciała.

- Uważaj. - chwycił mnie nagle Erwin, po czym usadził mnie obok siebie, na kanapie.

- Nie będę już więcej pić. - wydukałam. - Okłamałeś mnie. - zaczęłam nagle szlochać, na co mężczyzna zareagował zaskoczonym spojrzeniem, które skierował na moją zapłakaną twarz.

- Kiedy cię okłamałem? - spytał odrobinę oburzony.

- Miało mi się zrobić trochę lepiej. A nie jest! - wrzasnęłam, po czym zaczęłam ronić coraz to większe łzy.

- Ale chociaż na chwilę się uspokoiłaś. - zauważył.

- Szkoda, że tylko na chwilę. - westchnęłam.

Po tych słowach poczułam jak blondyn oplata swoją rękę wokół moich ramion, a potem delikatnie przyciąga mnie do siebie. Nie opierałam się, chociaż gdzieś w środku czułam, że powinnam natychmiast stąd wyjść. Zdradliwy alkohol zdawał się dominować wszystkie moje myśli, pozostawiając mnie bez jakichkolwiek racjonalnych odruchów. Oparłam głowę o klatkę piersiową Erwina. Przyjemne ciepło jego ciała sprawiło, że wtuliłam się jeszcze mocniej, a on objął mnie wtedy swoją silną ręka. W drugiej ręce trzymał jeszcze szklankę, lecz od razu dopił zawartość i odstawił ją na bok.

Zamknęłam na chwilę oczy, ale szybko zganiłam się za to. Czułam wewnętrzną potrzebę snu. Wiedziałam, że nie mogę tu dłużej zostać. Rozglądałam się po pokoju, a świat powoli zaczynał swój pijany taniec. Wszystko wokół zaczynało rozmywać się i kręcić. Oderwałam się od Erwina.

- Wrócę do siebie. - postanowiłam, gdy zauważyłam, że za oknem zrobiło się już ciemniej.

- Będziesz miała kłopoty jeśli ktoś zobaczy cię w takim stanie. - stwierdził Erwin, zatrzymując mnie na kanapie.

Po tym wstał i poszedł do swojej sypialni. Usłyszałam stukanie szafki, a po chwili wrócił z kocem w ręku. Szybkim ruchem rozłożył go i otulił wokół mnie.

- Połóż się i prześpij tutaj. - polecił spokojnym tonem. - No i buty możesz zdjąć. Dobranoc. - zaśmiał się i poszedł do swojej sypialni.

Niezgrabnie zdjęłam buty i uprząż, i rzuciłam je gdzieś obok. Owinęłam się dokładniej kocem i położyłam na kanapie. Pomimo zmęczenia przez dłuższą chwilę nie mogłam zasnąć. Znowu do mnie docierało co się dzisiaj wydarzyło. Zaczęłam cicho łkać, a łzy mimowolnie płynęły po policzkach.

Wiedziałam, że wraz z odejściem brata, odeszła też ze mnie ogromna część determinacji i chęci do walki. Wiedziałam też, że jeśli tu zostanę, nie będę w stanie pogodzić się ze śmiercią brata i ciągle będzie mnie to tutaj prześladować. Musiałam odejść.

Zamknęłam oczy i usilnie starałam się oddać w ręce snu. Okazało się to wręcz niewykonalne, bo za każdym razem, gdy zamykałam oczy widziałam go... Całego w krwi... Cierpiącego... Powoli tracącego resztki życia ze swojego sponiewieranego ciała...

Zerwałam się nagle i usiadłam na łóżku. Nie wiem co mną wtedy kierowało, ale wstałam i poszłam do sypialni Erwina. Ten obudził się od razu słysząc moją obecność w pomieszczeniu.

- Czemu nie śpisz? - zapytał zaspanym głosem.

- Nie mogę zasnąć. Mogę z tobą spać? - zapytałam, po czym ugryzłam się w język. Tak, było już na to za późno, bo powiedziałam to, co powinnam była w sobie zatrzymać.

Ku mojemu zdziwieniu blondyn przesunął się i zapraszające odchylił kołdrę.

- Chodź. - wyszeptał, a ja posłusznie ułożyłam się obok niego.

—-

Dobry wieczór Kochani!

Jak się miewacie?☺️

Ja się wciąż urlopuję, ale chciałam przerwać ciszę, dlatego wrzucam taki krótki rozdział, z odrobiną backstory naszego Erwina i Reader. Planuję jeszcze jeden special, ale to już raczej na koniec książki.

Mam nadzieję, że się Wak spodobał!😍

Do przeczytania niedługo!🥰

Okno z widokiem na wolność [LevixReader] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz