Rozdział 2

862 17 3
                                    

Obudził mnie budzik.

Wstałam i zrobiłam poranne czynności.

Zrobiłam lekki makijaż i ubrałam czarną, obcisłą sukienkę.

Chwyciłam torbę i włożyłam potrzebne rzeczy.

Zeszłam na dół i zjadłam śniadanie.

Ubrałam buty i wyszłam.

Do kawiarni miałam półgodzinną drogę, ponieważ szłam pieszo. Tata jedzie dopiero za godzinę, a ja nie miałam jeszcze prawa jazdy.

Przyszłam do miejsca mojej pracy. Na zapleczu ubrałam mój fartuszek i poszłam za ladę.

Rano kręci się mało ludzi, więc miałam chwilę dla siebie.

- Siemanko - przywitał się ze mną Karol, kolega z pracy.

Był we mnie zakochany. Odtrąciłam go, kiedy stał się bardzo nachalny w stosunku do mnie. Zrozumiał, że robił źle i teraz się kumplujemy.

- Hejka

- Był już ktoś?

- Nie, jeszcze nie -uśmiechnęłam się, a Karol zniknął na zapleczu.

W ciągu godziny było tylko kilkua osób. Miałam więc chwilę na rozmowę ze sobą.

Może mogłam odpowiedzieć Aleksowi?

Moją wewnętrzną panike myśli przerwał dzwonek otwierających się drzwi.

Poprawiłam okulary i spojrzałam na klientów.

Moim oczom ukazał się Aleks i mój tata.

Podeszłam do ich stolika i się przywitałam.

- Co proponujesz córeczko?

- Osobiście uwielbiam kawę czekoladową, a do tego jakieś dobre ciasto - spojrzałam na Aleksa, który badał mnie wzrokiem.

- A to poproszę - uśmiechnął się.

- A dla pana?

- Aleks jestem - oparł się o ramę krzesła i spojrzał mi w oczy.

- A dla ciebie?

- To samo. Zobaczymy jaki masz gust.

Okręciłam się na pięcie i poszłam do Karola.

Oparłam się i nachyliłam. Czułam wzrok Aleksa na sobie.

- Dwie czekoladowe i ciastko!

- Tak jest kapitanie!

Długo nie trwało, kiedy zamówienie było gotowe.

- Proszę tato twoja kawa.

- Dziękuje

- To dla pa... ciebie - los chciał, że złapałam źle szklankę i właśnie wtedy, kawa wylała się na spodnie Aleksa.

- Kurwa! - Aleks momentalnie wstał.

- Przepraszam. Naprawdę przepraszam!

- Ah w porządku.

Pobiegłam po ręcznik i przetarłam lekko mokre miejsce.

- Chodź ze mną -powiedziałam i zaprowadziłam go na zaplecze.

- Przepraszam - podałam mu ręcznik.

- Ty to zrób - uniósł prawą brew - Skoro już wylałaś to możesz mnie wytrzeć.

Zaczerwieniłam się i nachyliłam, co było błędem, ponieważ jego dłoń powędrowała na moją pupę.

Przyjaciel mojego ojcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz