#3 Sieć

34 2 2
                                    

Shinobi z Wioski Liścia wyruszyli razem z Daichim, gdy tylko wzeszło słońce. Po wczorajszej, wieczornej rozmowie wszyscy byli w stanie najwyższej gotowości. Spodziewali się walki. Sasuke chciał się sprawdzić, tak samo Naruto. Rywalizacja między tą dwójką trwała w najlepsze.
Żaden z nich nie spodziewał się prawdziwej walki, takiej na poziomie shinobi. Błąd.

-Uwaga!

Krzyk Daichiego był ostatnią rzeczą jaką usłyszeli zanim wóz przewrócił się na bok (warto wspomnieć, że jechali do tej pory z dosyć dużą prędkością). Upadek był podwójnie bolesny, bo w tym miejscu droga była już wyłożona kamieniami.

-Wszyscy cali?- spytał Kakashi.

-Tak, sensei!- odpowiedziała Sakura podnosząc się z ziemi, czy raczej pośpiesznie wstając z Naruto- Dzięki, Naruto.

-Nie ma za co Sakura-chan. Możesz na mnie spadać ile razy ci się spodoba... ała!

Kretyn...

Nikt ich nie zaatakował, tak jak się spodziewali. Nikomu nic się nie stało. Daichi uspokoił konia, a drużyna 7 ogarniała wóz. Jedna ze skrzyń poleciała dosyć do tyłu, właśnie po nią szła Sakura.

Przez co wóz się przewrócił? Do dosyć równa droga... O Boże...

Już znała odpowiedź. Najechali na rękę, w polu leżało martwe ciało. Różowowłosa krzyknęła. W okamgnieniu obok niej znalazł się Naruto, Sasuke i Kakashi. Cała czwórka pobladła. Takich zwłok jeszcze nie widzieli. Mężczyzna, który przed nimi leżał, zmarł powyginany w różne strony, jakby przed śmiercią próbował coś z siebie zrzucić, oczy miał dalej otwarte, ziała z nich pustka, ale nie to było najgorsze. Na rękach, nogach i szyi widoczne były wyraźne ślady martwicy tkanek* na ogromną skalę. Kakashi przykucnął przy trupie.

-Zmarł nie dawniej, jak 24 godziny temu. Ciało nie rozkłada się tak szybko.

Po chwili podbiegł do nich Daichi. Zachwiał się gdy zobaczył ciało. Przez chwilę myślał, że zemdleje.

-Kto, czy raczej co, zrobiło coś takiego?- odezwał się Sasuke łamiącym głosem; widział ciała swoich rodziców, było to straszne, ale teraz czuł równie wielki strach co wtedy.

Klęcząc przy zwłokach, Kakashi dostrzegł jeszcze jedną ciekawą rzecz - cienkie, białe, lepkie nitki.

-Pająk.- odparł Hekate i wstał- Nie znam tego człowieka, ale nikt nie zasłużył na taki los. Mało jest przypadków śmierci po ukąszeniu przez pająka. Ofiary śmiertelne zwykle są słabe, chore i nie dostały antidotum w odpowiednio szybkim czasie, ten tutaj- skinął na zwłoki- wygląda na sprawnego.

-Co nasówa nam dwa wnioski. Albo nie miał antidotum i cierpiał godzinami, albo to był szczególnie silnie jadowity pająk- Sasuke spojrzał na swojego mistrza oczekując potwierdzenia swoich przypuszczeń; miał rację.

Żadne z tych wyjaśnień nie nastrajało optymistycznie. Nikt nie znał się dobrze na pająkach, więc mogliby zostać ugryzieni nie wiedząc kiedy ani przez co i mieć nadzieję, że znajdą lekarza, który będzie wiedział, co w obecnej sytuacji byłoby nie małym problemem. Musieli się pilnować.
Już mieli ruszać dalej, kiedy w polu coś się poruszyło. Drużyna 7 dobyła broni. To coś zbliżało się szybko. Nagle do ciała mężczyzny doskoczyły dwa pająki i z pewnością nie był normalne. Były wielkości terira, miały małe tłowia i długie, chude nogi. Następne wydarzenia nastąpiły po sobie w zastraszająco szybkim tempie. Krzyk Sakury, świst shurikenów i szelest liści kiedy pająki zaciągnęły zwłoki głębiej w pole, wszystko to zdarzyło się niemal w tej samej sekundzie.

-Co to było?- Sakura wpatrywała się ze strachem w pole, jakby w każdej chwili podobne stworzenia miały z niego wyskoczyć i się na nich rzucić- Możliwe, żeby pająki dorastały do takich rozmiarów?

Nikt nie odpowiedział. Daichi, który siedział na wozie dostrzegł ruch w polu wyraźnie sugerujący, gdzie zmierzają pająki.

-Wsiadajcie, szybko! Nie uwierzycie, ale zmierzają wzdłuż drogi.

Słońce powoli zachodziło, wóz znowu jechał z pełną prędkością prostą, kamienną drogą. Na horyzoncie malowały się okazałe mury miasta. Daichi watrywał się w nie za każdym razem kiedy tu wracał, przypominały mu o wielu dobrych chwilach; teraz jednak po plecach przeszedł mu dreszcz.

Tõka nigdy nie wyglądała tak smutno, jak teraz, bez tych wszystkich ludzi.

Zatrzymali się przy otwartej bramie. Miasto było opustoszałe. Po ulicach nie wałęsały się nawet bezdomne koty. Istne miasto duchów. Na wielu budynkach można było dostrzec białe, lepkie nitki, jeden jednak był szczególnie nimi ozdobiony. Był to pałac, największy i najokazalszy budynek w całym mieście, teraz był cały spowity pajęczą siecią. W milczeniu patrzyli na ten dostojny do niedawna budynek. Wszyscy myśleli o tym samym: To jest nasz cel. Już nie długo wszystko stanie się jasne.

* martwica tkanek - ciąg zmian morfologicznych zachodzących po śmierci komórki w żywym organizmie, może nastąpić również po ugryzieniach niektórych gatunków pająków (nie polecam sprawdzać grafik).


Tkaczka |Naruto|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz