Lucy, słońce...

1.1K 38 43
                                    

Niall's POV

Spotkanie z Cheryl to jest naprawdę fatalny pomysł, a ja głupi jej uległem. Ale prawdopodobnie, gdybym się nie zgodził od razu i tak zatruwała by mi życie prośbami o spotkanie i z czasem po prostu bym się zgodził. Czym szybciej to zrobię tym lepiej. Akurat wtedy Lucy jedzie do swojej mamy, więc będę miał wolny dom na cały weekend. Mam nadzieję, że to faktycznie będzie tylko jednorazowe spotkanie. Na więcej tak naprawdę się nie zgodzę, nie ma mowy. Ta dziewczyna i tak nieźle mnie wykiwała te parę lat temu. Tylko co ją do tego skłoniło.

***

Lucy's POV

Rana prawie się już zagoiła, a ja przez ten czas nie byłam na uczelni bo i tak miałam małe problemy z chodzeniem. Niall przez ten cały czas się mną opiekował za co jestem mu cholernie wdzięczna. Jestem wielką szczęściarą mając takiego chłopaka u boku.

Powoli szykowałam się do wyjścia. Wyjazd do mamy planowałam od już dość dawna, ale przez problemy ze stopą musiałam odłożyć te plany na później. Umówiłam się z nią, że będę około godziny jedenastej. Chciała, abym się z nią przejechał na zakupy i zjadła lunch, a ja z wielką chęcią się na to zgodziłam.

- Niall! - krzyknęłam z dołu zakładając moje ulubione czarne Vansy.

- Coś się stało kochanie? - spytał pospiesznie.

- Nie, po prostu chciałam się z tobą pożegnać. - odpowiedziałam z lekkim uśmiechem, podchodząc do niego bliżej i obejmując w pasie. Chłopak pocałował czubek mojego nosa i mocno się we mnie wtulił. Ciepło, które od niego biło wywoływało u mnie dziwne uczucie w podbrzuszu, ale bardzo przyjemne.

- Powinnam wrócić do domu o osiemnastej. - oznajmiłam, a brunet jedynie przytaknął głową.

- Przygotuję jakąś kolację i spędzimy razem miły wieczór. - powiedział nadal mnie obejmując.

- Powiedz mi, czym ja sobie na Ciebie zasłużyłam?

- Wszystkim kochanie, wszystkim. - wyszeptał w moje usta, a następnie musnął je delikatnie. - Podwieźć cię?

- Nie, sama pojadę. Będę już szła, baw się dobrze pod moją nieobecność! - rzuciłam zabierając torebkę z wieszaka i wychodząc z domu. Kierowałam się w stronę mojego czerwonego samochodu, a kiedy już przy nim byłam szybko wsiadłam odpalając silnik i wyjeżdżając z posesji Nialla. Przede mną jakieś pół godziny drogi.

***

- Więc jak układa Ci się z tym brunetem? - spytała moja mama pijąc łyka herbaty.

- Bardzo dobrze, Niall jest taki kochany. Kiedy miałam problem z nogą cały czas się mną opiekował i nie pozwalała mi robić praktycznie nic. Co chwilę się pytał czy wszystko dobrze, było widać, że naprawdę się o mnie martwi.

- Wydaje się porządniejszy niż ten cały Nath. - na jej twarzy pojawił się grymas po wypowiedzeniu imienia chłopaka.

Widać, że nadal ma do niego uraz.

- I jest. - wzruszyłam ramionami.

- Najważniejsze, żebyś była z nim szczęśliwa. - posłała mi ciepły uśmiech, który odwzajemniłam.

- Wiesz mamo, ja go kocham tak szczerze. To nie jest to samo co było z Nath'em. Ja po prostu wiem, że przy nim mogę być bezpieczna i czuję się taka szczęśliwa będąc z nim. On daje mi tyle radości. Mamo... Ja się boje, że mogę go stracić...

- Córciu - wzięła moje dłonie w swoje - Nie bój się, myślę, że skoro tak bardzo się o ciebie troszczy to jemu zależy i nie zostawi cię dla pierwszej lepszej. - powiedziała, a mi poleciało kilka łez.
Nawet nie chce myśleć o tym, że mogłoby go nie być ze mną. Przełknęłam ciężko ślinę, a moja mama w tym czasie starła pojedyncze łzy spływające po moim policzku. - Nie płacz skarbie. - objęła mnie ramieniem.

Hey, I'm Niall Horan N.H. [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz