··················································································································
***
Chłodne dłonie powędrowały w dół, a niemalże sine wargi przywarły do skóry na szyi. Ciche jęki wydobywały się z ust okularnika, gdy zęby drugiego delikatnie kąsały kolejne miejsca. Subtelny dotyk starszego sprawiał, że brunet tracił kontrolę.
— Draco — szepnął błagalnie wprost do jego ucha.
Ten jednak nie zaprzestał swoich czynów. Był Malfoy'em i robił z nim co chciał.
Natychmiast otworzył oczy, jednak otaczająca ciemność nie pozwoliła mu niczego zobaczyć. Westchnął ciężko, przecierając dłońmi twarz. Coraz częściej jego podświadomość kreowała postać Malfoy'a w różnych sytuacjach. Raz uchodził za nic nie znaczącego ulicznego grajka, innym razem przybierał pozycję i uśmiech aktualnego partnera Potter'a. I choć okularnik wyparł byłego blondyna z pamięci dawno temu, ten wciąż kręcił się po jego sercu. Tęsknił za chłodem.
— Wszystko w porządku? — szept mężczyzny lekko wystraszył bruneta.
Nic nie było w porządku i Potter doskonale o tym wiedział.
***
Otarł brudną ręką spocone czoło. Szarymi oczami dokładnie zlustrował projekt, który w dalszym ciągu był niekompletny. Nagła złość sprawiła, że niemal gotowe dzieło runęło na ziemię z głośnym hukiem.
— Cholera! Co jest ze mną nie tak?!
Krzyk rozniósł się po opuszczonej sali, w której to brunet spędzał większość swojego wolnego czasu. Wlasnke w tamtej chwili ciężkie drzwi uchyliły się z piskiem, ukazując karmelowe włosy.
— Profesorze, miałem to przekazać.
Ciemnowłosy odwrócił się w stronę intruza, ukazując łzy płynące po policzkach, przez co zaskoczenie natychmiast pojawiło się w ciemnych oczach młodszego. Szybkim krokiem zbliżył się w stronę dwudziestolatka, a kiedy był na tyle blisko przygwoździł go do pobliskiej ściany. Dokumenty rozsypały się po podłodze, a oddechy mężczyzn przyspieszyły. Dostrzegł jak źrenice nieznajomego rozszerzyły się, pod wpływem bliskości Malfoy'a.
— Profesorze?
— Nie po to uciekam, żebyś mógł mnie znaleźć.
***
Przez długą chwilę spoglądał w gniewne tęczówki partnera. Nie dostrzegał radości, którą niegdyś wypełnione były ciemne oczy. W ciągu ostatnich tygodni pojawiły się wątpliwości i strach o drugą osobę, a prawda okazała się zbyt trudna.
— Wiesz, że nie chcę go w swoim życiu.
— Ale jest obecny, nie widzisz tego? Czy — łzy w oczach młodszego zabolały okularnika — czy kiedykolwiek.. mnie kochałeś?
Był jego przyjacielem, kochankiem, mężem, więc jak mógłby go nie kochać. Dał Potter'owi namiastkę domu, w którym to spędził najlepsze chwile w życiu, a mimo tęsknił za chłodnym odcieniem oczu i cholernie smutnym uśmiechu.
— Nie powinieneś o to pytać. Wiesz, że jesteś moim wszystkim, bez Ciebie nie dałbym rady.
— Ale nie mogę znieść, że jestem tym drugim. Dlaczego do cholery za nim tęsknisz?! Mówiłeś, że nic Cię z nim nie łączy.
Byli bezradni wobec uczuć.
— Ty nigdy nie byłeś jego, a ja nigdy nie byłem twój.
***
Westchnął ciężko, gdy pukanie przerwało jego pracę. Od tamtego wieczoru co dzień spotykał karmelowe włosy w zaciszu pracowni. Z początku totalnie ignorował obecność młodszego, jednak któregoś dnia podniósł wzrok znad komputera. Spokój wymalowany na zmożonej snem twarzy wzbudził słaby uśmiech u bruneta. Karmelowe włosy opadały na ciemne oczy, a zabudowana gipsem ręka swobodnie leżała na zagraconym stole. Ujął w długie palce czarny marker i ruszył w stronę chłopaka. Pochylając się nad nim, poczuł zapach oceanu, którym przesiąknięty był szatyn i złożył podpis na białej fakturze gipsu. Później szybko opuścił pracownie, mając nadzieję, że już nigdy tam nie wróci.
Nigdy nie byłem jego, nigdy nie będę Twój.
***
··················································································································
Witam w ten piękny dzień.
Miłego!
czarna poetka.
CZYTASZ
I. Chłopiec na pocieszenie | Draco Malfoy/Harry Potter
FanfictionNiegdyś znany światu jako książę Slytherin'u. Tyle że świat okazał się dla niego zbyt okrutny. Chłopiec na pocieszenie wydawał się lepszym przydomkiem dla dawnego księcia Slytherin'u. I tak oto skrzywdzony, pozostał chłopcem. W końcu.. zasługiwał...