6. Obrzydliwy.

1.3K 113 8
                                    

··················································································································

***

          Plaża z czarnym piaskiem była dla Potter'a niemałym zaskoczeniem. Kolejnym razem wspólnie pokonali szczyty górskie, dzięki czemu mógł ujrzeć piękny uśmiech na twarzy blondyna. Jednak nie wyobrażał sobie, że miejsce, w którym nastąpi przełomowy moment, okaże się tak zupełnie zwyczajne.

Przedpołudniową wizytę w lesie rozpoczęli od opatrzenia kostki starszego. Kilka bluźnierstw wydobyło się z ust chłopaka, jednak ciemnowłosy nie przejął się zbytnio reakcją smoka. Jakby byli na to przygotowani, zabrali ze sobą apteczkę, dzięki czemu kończyna szybko została usztywniona. Ramię Wybrańca okazało się pomocne podczas dalszej wędrówki. Chłodne palce blondyna nieraz zbyt mocno zaciskały się na skórze Potter'a, za to ulokowana na biodrze chłopaka, silna ręka bruneta ułatwiała zachowanie równowagi. W końcu przysiedli na przewróconym drzewie, a błoga cisza zaległa między mężczyznami. Mimo że Malfoy bardzo tego nie lubił, okularnik obserwował każdy jego ruch. Chłonął wzrokiem wszystkie momenty, gdy grafitowe oczy zostały zakryte przez powieki, a klatka piersiowa wolno unosiła się i opadała. Spoglądał na kredowe włosy, zazwyczaj rozwiane oraz smukłe dłonie, ułożone na korze rośliny. Malfoy wydawał się być dla Harry'ego zbudowanym z kruchego szkła. Jeden zły ruch mógł doprowadzić do całkowitego rozpadu, a wszechobecna pustka w jego oczach tylko to potwierdzała.

— Draco.

Próbował zwrócić na siebie uwagę fretki, jednak ten kolejny raz ignorował jego próby. Dlatego też bez uprzedzenia włożył w jego małżowinę uszną jedną z słuchawek i niepewnie włączył pobraną piosenkę.

Can I try?

To just believe,

You'll never let me go.

Say you need me

by your side

and I will hold your hand,

till the end of time.*

Chłodne dłonie zacisnęły się na mchu pokrywającym ich tymczasowe siedzenie, a łzy popłynęły po zapadniętych policzkach, podczas gdy zielone oczy z trudem przyglądały się reakcji starszego. Próbował do niego dotrzeć, jednak Malfoy zbudował wokół siebie zbyt wielki mur. Nie rozmawiali, gdyż właściciel platynowych włosów zawsze unikał wielu tematów. Pragnęli tego samego, jednakże życie Dracon'a stanowiło przeszkodę w ich ledwo rozpoczynającym się związku.

***

          Słowa wykonawcy wybrzmiały w uchu blondyna, wywołując natychmiastową reakcję. Łzy samoistnie odnalazły drogę po bladych policzkach, a palce szybko naparły na roślinę, na której siedział. Był przerażony.

Za to Potter był gotowy. Chciał stworzyć z blondynem coś poważniejszego, mimo pustki w oczach jasnowłosego. Pragnął odkryć przed nim swoje sekrety i spróbować wypełnić powstałą pustkę szczęściem. Jednakże lęki Malfoy'a na to nie pozwalały.

— Potter, to.. ja.. nie..

— Spójrz na mnie.

Plątanina słów szybko została uciszona. Z wahaniem odwrócił głowę w stronę bruneta, a wszystkie obawy chłopaka zniknęły. Zieleń jego oczu stanowiła bezpieczną ostoję. Dzięki nim mógł odnaleźć dawno utracony spokój.

— Nie wiem z jakiego powodu, ale wiem, że się boisz. Dlatego zwyczajnie chwyć moją rękę i jej nie puszczaj. Nie potrzebuję niczego więcej.

Nie powinien być kochanym, dlatego tak trudno przyszło mu spełnienie słów okularnika. Ostatecznie splótł chłodną dłoń z zawsze ciepłymi palcami młodszego, a łzy potoczyły się po bladej skórze. Wiedział, że nie powinien był tego robić.

***

          Klucze wydały z siebie cichy brzdęk, kiedy odłożył je na kuchenny blat. Mozolnie zaczął rozpakowywać zakupy, gdy coś wydało mu się nie tak. Przerwał wykonywaną czynność i powoli odwrócił się na pięcie w stronę intruza. Widok tak dobrze znanych, jasnych włosów spowodował, że kryształowe oczy Dracon'a okryły się strachem, ręce ponownie zaczęły drżeć.

— Czego chcesz? — zapytał ostro, pomimo ogarniającej go paniki.

Mężczyzna uśmiechnął się smutno.

— Jednej nocy.

Łzy momentalnie przecięły blade policzki Malfoy'a. Zranione serce podeszło mu do gardła, przez co nie mógł wypowiedzieć ani słowa. Nie mógł nic zrobić, musiał wykonać swoją pracę, a sprzeciw nigdy nie wchodził w grę.

          Obrzydliwy. To jedno słowo kręciło się po głowie blondyna nieustannie. Był obrzydliwą kreaturą, spełniającą zachcianki obcych facetów. Chłopcem na pocieszenie, bez praw. Dracon Malfoy, ten, który niegdyś szczycił się swoim pochodzeniem, teraz każdego wieczoru musiał mierzyć się z niechcianymi pocałunkami, klapsami oraz jękami przyjemności. Oliwy do ognia dodała prośba byłego narzeczonego, tego, który tak mocno kiedyś skrzywdził byłego księcia Slytherin'u.

— Draco — głos jasnowłosego przerwał rozważania dwudziestolatka — czy naprawdę mnie..

— Nie. — Nie mógł pozwolić, aby tak ważne dla niego słowa wypłynęły z ust tego zbrodniarza. Wystarczył raz, aby zrozumiał.

Kochał go do tamtego dnia. I choć to Potter był najważniejszy w tamtym czasie, Malfoy był gotowy zrezygnować z tego uczucia i odwzajemnić rzekomą miłość mężczyzny. Dopóki ten nie nazwał go dziwką.

— Jestem dziwką, więc jak mógłbym..

Nie był w stanie powstrzymać płaczu. Był obrzydliwy.

··················································································································


* tekst oraz tłumaczenie słów piosenki zaczerpnięte ze strony tekstowo.pl 

Czy mogę spróbować
po prostu uwierzyć,
że nigdy mi nie pozwolisz odejść.
Powiedz, że mnie potrzebujesz,
obok siebie
I będę trzymał twoją rękę
do końca czasu.

czarna poetka. 

I. Chłopiec na pocieszenie  | Draco Malfoy/Harry PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz