25. Głupiec.

508 54 2
                                    

·················································································································

***

— Przez cały ten czas.. Zdradzałeś mnie?

— Musisz odchodzić? Nie wiem czy wytrzymam bez twojej obecności.

— Wiedziałeś co do ciebie czuję, a ty... Okłamywałeś mnie?!

— Chciałbym poznać historię tych blizn.

— Jest dziwką. Zwykłą szmatą, która okłamuje ludzi.

          Szeroko rozwarł powieki, wciągając nerwowo powietrze, ale jego nozdrza wypełniła woda, która szybko przedostała się do płuc. Serce boleśnie odbiło się od żeber, niemal wyskakując z jego piersi, przed oczami obraz pociemniał. Palce lewej ręki, które mocno zacisnął na krawędzi wanny przybrały biały kolor. Gwałtownie wynurzył się z brodzika, a ogłuszającą ciszę zakłócił ciężki kaszel. Walka z własnym organizmem trwała kilka minut, po której czuł każdy organ we własnym ciele. Oddychał ciężko, jego blada skóra przypominała raczej trupią niż cerę prawdziwego człowieka, łzy spływały po jego policzkach. Po kilku minutach puścił krawędź mebla, zatapiając kończynę w ciepłej wodzie. Blizny widoczne na przedramieniu chłopaka przybrały lekko różową barwę z powodu temperatury kąpieli, a kolejne wspomnienia zalały głowę blondyna. Cholerny chłód był sprawcą całego marnego żywota Malfoy'a.

Gdyby tylko otrzymał trochę ciepła w postaci lepszego dzieciństwa, wtedy to życie Ślizgona przybrałoby inną formę. Nienawidził siebie za słabość, która doprowadziła go do tego miejsca.

I właśnie dlatego kolejny raz karał siebie, a ciemnoczerwona ciecz łączyła się z przeźroczystym płynem, wypełniającym wannę. Był głupcem.

Pieprzonym głupcem, który kochał się w Harry'm Potterze.

***

          Zielonymi oczyma obserwował jak dziewczynka czerpie radość z samego przebywania na powietrzu, nawet jeśli od pojawienia się na świecie nie wykazała najmniejszych przejawów magicznych. W tym aspekcie podobna była do Dracon'a, który dziwnym trafem dobrowolnie przestał używać magii, nikt jednak nie przypuszczał, że przyczyna leżała zupełnie gdzieś indziej.

Jednakże dziecko odziedziczyło po matce niezwykłą mądrość, której Potter nieraz zazdrościł przyjaciółce. Może gdyby posiadał trochę rozumu i nie posłuchał prośby blondyna wszystko potoczyłoby się inaczej. Może właśnie byliby w trakcie podróży poślubnej i kto wie, po powrocie zamieszkaliby na wisi, gdzie wiedliby zwyczajne życie? Zamiast tego ich żywot przepełniony był cierpieniem.

          Kiedy to wszystko tak się pokomplikowało? Niepotrzebnie wpakował się do ukrytego życia Malfoy'a, będąc na przymusowym urlopie, czy może Potter zawinił jeszcze za czasów szkoły? Tak wiele pytań kłębiło się po głowie bruneta, nie zdając sobie sprawy, że tak naprawdę ich relacja od samego początku skazana była na porażkę. Nie bez powodu odrzucił rękę Malfoy'a, skazując go tym samym na samotną egzystencję przez wiele długich lat. Nie bez powodu sześć lat darzył chłopaka nienawiścią, byli wrogami, więc jak mogli wzajemnie się pokochać?

***

          Niedorzeczne plotki rozprzestrzeniły się po kampusie w zaskakującym tempie, dlatego poniżany był na każdym kroku, a kiedy próbował walczyć zwyczajnie dostawał w twarz. Nieraz przychodził na wykłady z opuchniętą wargą czy rozciętym łukiem brwiowym, nikt jednak nie śmiał zwrócić na to uwagi. Prześladowali go każdego dnia, a on nic z tym nie robił. Próbował ignorować zaczepki ze strony rówieśników, a jeszcze bardziej starał się zagłuszyć głos zbyt często pojawiający się w jego głowie. Opuszczał spotkania z terapeutą, a puste opakowania po lekach wciąż leżały na nieposprzątanej podłodze.

          Nie widział sensu swojej egzystencji. Nie uśmiechał się, a w jego oczach zbyt często pojawiały się łzy. Zmuszał się do wykonania podstawowych czynności, zaraz potem bezbronny padał na ziemię, płacząc z bezsilności. I powracał na uczelnie, gdzie ukrywał się w opuszczonych pracowniach, odtwarzając wspomnienia o widoku zmożonej snem twarzy. Był spokojem jakiego potrzebował, ale wszelkie próby odnalezienia właściciela karmelowych włosów zdały się na nic.

Odszedł na dobre, zupełnie jak Malfoy po wspólnie spędzonej nocy. A z tym wszystkim mieszały się nuty piosenki, którą usłyszał pośród drzew wprost ze słuchawek Potter'a.

***

·················································································································

Prawdopodobnie został jeden rozdział to końca tej części. 

Czas lepiej rozwinąć tę nędzną fabułę. 

Miłego!

czarna poetka. 

I. Chłopiec na pocieszenie  | Draco Malfoy/Harry PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz