21. Profesor.

563 59 4
                                    

··················································································································

***

          Długimi palcami przeczesał swoje przydługawe, czarne włosy, ukazując przy tym kryształową toń skóry. Spojrzenie szarych oczu przeniósł przed siebie, pomimo przeszkadzającego słońca, a ledwie wyczuwalny wiatr kołysał rękawem wzorzystej koszuli. Wykonywał kolejne polecenia lokatej blondynki, tak cholernie przypominającej mu Granger.

— Możesz zdjąć koszulę?

Bez słowa spełnił życzenie fotografa, ukazując lekko zarysowane mięśnie brzucha, a ironiczny uśmiech wpłynął na jego twarz, gdy kobieta poprosiła o coś naturalnego.

— Ten tatuaż idealnie Cię dopełnia. Jesteś stworzony do zdjęć, młody.

— Młody?

Cichy śmiech dobiegł do jego uszu, więc przeniósł spojrzenie na grupkę przyjaciół, którzy przyglądali się poczynaniom chłopaka i zmierzył ich zabijającym spojrzeniem. Jeszcze niedawno nikt nie pomyślałby, że Malfoy odważy się na wyjazd do Aten, a co dopiero na spontaniczną, półnagą sesję zdjęciową.

— Dobrze. Przejdziemy w jeszcze jedno miejsce, ale musisz zmienić ubranie — tu zrobiła cudzysłów palcami — Jednak najpierw krótka przerwa.

Usiadł na pobliskich schodach, wzrokiem przeskanował okolicę, w poszukiwaniu swoich znajomych, jednak nie potrafił ich znaleźć. Kilka sekund później poczuł ciężar ciała przyjaciółki na plecach, a głosy wypełniły ciszę panującą na "planie zdjęciowym".

— Wszystkiego najlepszego!

Krzyki towarzyszy ciemnowłosego wzbudziły zainteresowanie profesjonalistki, przez co do modelowych zdjęć bruneta dołączyły również śpiewane życzenia czy zwykłe zgaszenie świeczek, ustawionych na niewielkim torcie. Jego uśmiech był wart milion dolarów.

***

         Tępo wpatrywał się w przestrzeń, podczas wszystkich słów pocieszeń. Nie potrzebował współczucia ludzi, których nawet nie znał, wystarczył dotyk dłoni Potter'a, a natychmiast uspokajał swoje myśli i serce. Nie sądził, że odejście matki stanie się tak bolesne, jednak dzięki Wybrańcowi przeszedł przez ceremonię bez łez. A kiedy po wielu godzinach wrócili do domu pozwolił sobie na płacz w jego ramionach. Milczący Potter, delikatnie gładził plecy młodszego, od czasu do czasu zapewniając, że będzie dobrze.

Po kilkunastu minutach brunet namówił męża na prysznic, a sam zajął się przygotowaniem posiłku. Ozdobił stół serwetkami oraz świeczkami, nalał do kieliszków wina i ruszył w kierunku łazienki. Na widok przerażonego blondyna posmutniał, jednak spokojnym głosem zapewnił, że jest przy nim. Pomógł mu przyodziać dres i zaprowadził do kuchni. Czujnym wzrokiem obserwował, jak ukochany niechętnie spożywa ulubioną potrawę, aż ich oczy nie spotkały się ze sobą.

— Przepraszam, że..

— Przestań.

Odwrócił wzrok, słysząc karcący ton okularnika. Zagryzł wargę, a łzy ponownie stanęły w ciemnych oczach.

— Jesteś dla mnie wszystkim, wiesz? Bardzo chciałbym zabrać od Ciebie ten ból i zobaczyć najpiękniejszy uśmiech na świecie.

I tak oto, w swojej wyobraźni Potter ujrzał smutny uśmiech i rozwiane, niemal białe kosmyki.

***

         Za sprawą sesji zdjęciowej stał się najbardziej rozpoznawalnym studentem na uczelni. Wciąż słyszał szepty i prośby o pomoc, które uparcie były ignorowane. Jego sarkazm i znudzone spojrzenie znane były wszystkim uczniom i wykładowcom, a mimo to nazwisko Malfoy stało się dumą uniwersytetu. Któregoś wieczoru z racji swoich umiejętności został poproszony o poprowadzenie zajęć.

          Tego dnia przyodział koszulę w kolorze wina, a włosy upiął w kucyk. Zaczynał zajęcia o godzinie dziesiątej, dlatego punktualnie pojawił się na wykładach. Sprawdził listę obecności wśród pierwszorocznych, pokrótce wytłumaczył swoją wizytę i przeszedł do sedna. Opowieść o Starożytnej Grecji przykuła uwagę wielu słuchaczy, którzy skrupulatnie uzupełniali brak wiedzy notatkami, dopóki drzwi sali nie otworzyły się ponownie. Karmelowe włosy wyróżniały się spośród wszystkich odcieni brązu jakie widział, kilka zadrapań widniało na dość jasnej pociągłej twarzy, prawą rękę usztywniono gipsem.

— Stop — przerwał próbę znalezienia miejsca — Powód spóźnienia? — zapytał chłodno, mierząc studenta wzrokiem.

— Wizyta.. na ostrym dyżurze. Przepraszam profesorze.

Westchnął ciężko, a alarm zawibrował na biurku, przypominając brunetowi o lekach. Zbył spóźnionego kiwnięciem ręki, reszcie zadał krótką pracę w grupach, po tym niechętnie wyciągnął z torby pomarańczowe pudełeczka, wzbudzając tym samym ciekawskie spojrzenia. Jednym łykiem połknął wszystkie lekarstwa i przymknął na moment oczy. Szepty i szum zaczął się powiększać, dlatego z pomocą młodszych kolegów kontynuował. Czuł na sobie przenikające spojrzenie szatyna, które uparcie ignorował.

Nazwał go profesorem.

***

··················································································································

Gdyby ktoś się zastanawiał. Draco zrobił sobie tatuaż pod obojczykiem, prawdopodobnie jakiś napis, ale nie określam go dokładnie.

czarna poetka. 

I. Chłopiec na pocieszenie  | Draco Malfoy/Harry PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz