2. Witaj ponownie, Peter

629 20 3
                                    


Spoglądając na zegar i zastanawiąjąc się ile jeszcze będzie musiał jeść tą owsianke, Peter wstał z krzesła, i poszedł wziąść prysznic. May cały czas spała, więc łazienka była wolna. Zdjął przepoconą koszulke i spojrzał w lekko pęknięte lustro. Jego oczy były czerwone i opuchnięte - jak co rano od 2 miesięcy. Zamknął je poczym powoli i ciężko wypuścił powietrze z płuc. Wszedł pod prysznic i odkręcił zimną wode, aby obudzić sie i jakoś przeżyć ten pierwszy dzień tygodnia. Zimne krople wody delikatnie spływały po jego ciele, niczym łzy spływające po polikach. Wiedział, że nigdy nie odpuści, ale nie miał ochoty udowadniać tego innym. To nie miało sensu.

Im dłużej im powtarzał, że mimo ich zakazów i tak będzie chodził do Pana Starka tym oni bardziej zachowywali się jakby Peter mówił po innym języku. Więc postanowił odpuścić i robić swoje. Wczoraj był w szpitalu i nie dowiedział sie żadnych nowych informacji. Jak zwykle nic nie zrobił, oprócz oblania pewniej dziewczyny czekoladą. Zastanawiał się jak długo jeszcze będzie musiał chodzić do szpitala. Nikt mu nie każe, ale on zdaje sobie sprawe, że jak jeden dzień nie pójdzie to potem sumienie nie da mu spokoju przez całe życie.
Usłyszał pukanie do drzwi łazienki, gdy sięgał po ręcznik.

- Peter! Pośpiesz sie, bo sie spóźnisz! - krzyczała ciocia May, aby jej bratanek ją usłyszał przez stare drewniane drzwi. Nie odpowiedział. Wyszedł spod prysznica i znów stanął przed lustrem.

Chłodne powietrze przeciskało się przez nieszczelne drzwi łazienki co bardzo podobało sie chłopakowi i było to przyjemne uczucie. Szybko wytarł mokre włosy ręcznikiem i chciało mu sie śmiać jak zobaczył swoją fryzuje w odbiciu. Chwycił grzebień, ale po kilku sekundach stwierdził, że ma to gdzieś i zrezygnował z pomysłu uczesania sie.

Gdy chciał założyć na siebie czyste ubrania zauważył, że zapomniał ich wziąść z pokoju. Westchnął powolnym krokiem kierując się w strone pokoju i zabierając z niego pierwszą-lepszą koszule z szafy i jeansy. Chciał wejść spowrotem do łazienki, ale zatrzymał go dziwnie znajomy głos.

- O, Pan Parker!

Jego pierwsza myśl to ,,Tony", ale dotarło do niego, że to głos kobiety.
Peter w mgnieniu oka spojrzał w tamto miejsce i zobaczył swoją ciocie siedzącą na kanapie wraz z tą dziewczyną ze szpitala. Stał tak chwile patrząc się na dziewczyne, jakby kodował informacje, że cały czas stoi stoi przed nią w samych bokserkach. Patrzył w jej niebieskie oczy jak zahipnotyzowany.

- Em...h-hej! - zdołał z siebie wydusić pogodnie sie uśmiechając. Miał z tyłu głowy moment ze szpitala wczoraj to wspomnienie sprawiało, że sie uśmiechał. - J-j-jestem Peter!

Strzelił sobie w twarz w myślach, bo znowu, i nawet w tym samym momencie nie może sie wysłowić.

- Jacquie. - przedstawiła się brunetka wskazując na siebie również się uśmiechając co sprawiło, że emocje Petera trochę opadły. Gdzieś już słyszał to imie.

- Co...co tu robisz? - spytał krzyżujac ręce na piersi nie wiedząc co z nimi zrobić. Jacquie obrzuciła go wzrokiem niepewnie poprawiła włosy i kaszlnęła.

- Narzuć coś na siebie. - szepnęła ciocia May lekko się śmiejąc, a Peter gdy zrozumiał o co chodzi z prędkością światła wbiegł do łazienki.

Mówił sobie na głos słowa takie jak ,,Spokojnie" ,,O Boże". Nie minęło 15 sekund, a Peter stał przed dziewczynami w niebieskiej koszuli. Nie wiedział skąd ten nagły stres, ale poczuł zaciekawienie.

- O co chodzi? - spytał po raz drugi chcąc nie wracać do incydentu sprzed kilku sekund. Jacquie zarzuciła noge na noge i popatrzyła na chłopaka, króry nie miał bladego pojęcia dlaczego zamiast uczyć sie geografii stoi teraz w salonie. Chociaż musiał przyznać, że bardzo mu to odpowiadało.

Understand me • Peter Parker⚜Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz