Od sytuacji z Doktorem Strangem minęło dobrych pare dni. Tony dowiedział się o wszystkim, ale nie był zły. Nawet nie okazał ździwienia. Ciocia Mai zabroniła jednak Peterowi przychodzić do domu Avengersów. To mogło być do przewidzenia. Było to równoznaczne z tym, że Peter nie widział się z Jacquie przez dłuższy czas. Zaczął na nowo chodzić regularnie do szkoły, uczyć się i wydawało by sie, że wszystko wróciło do normy. Wszystko było tak jak być powinno.A jednak Peter Parker nie odczuwał jakiejkolwiek ulgi czy czegoś podobnego. Peter czuł pustkę. Tak jakby znalazł sie w pustym, białym pomieszczeniu i nie mógł z niego wyjść. Brakowało mu zapachu kwiatów w ogrodzie przed domem Avengersów, uczucia radości, ponieważ w końcu od dłuższego czasu czuł sie szczęśliwy. A w większości to zasługa 15-letniej brunetki, dzięki której odnalazł chwilowy spokój.
Jacquie przez ten czas stała sie dla niego bardzo istotną osobą. Oczywiście ich znajomość nie zaczęła się zbyt dobrze, ale miał wrażenie że dziewczyna zaczęła go lubić. Z niewiadomych dla niego powodów zależało mu na tym, aby Jacquie również za nim tęskniła. Nie wiedział co dzieje się w jej głowie, nie wiedział również co dzieje sie w jego głowie. Im dłużej siedział w domu, tym więcej myśli przelatywało mu przez głowę. Myśli bardzo głupie, jakby nie były jego. Myślał o sprawach, które nie obchodziły go nigdy wcześniej. Doszedł do wniosku że okres dojrzewania...jest do bani!
×××
- Kochani, pamiętajcie o zgodach na wycieczkę szkolną! Jutro spotykamy się przed szkołą o 8:00 rano! - krzyczała nauczycielka do pakujących sie uczniów, próbując przekrzyczeć dzwonek oznaczający koniec lekcji.
Peter mozolnymi ruchami włożył książki do swojego, już czwartego plecaka, założył go na plecy i wyszedł z sali jako ostatni. Nie śpieszył się, nie miał powodu. Mimo, że jutro miał wycieczke nie cieszył się ani troche. Nie miał najmniejszej ochoty na nią jechać. Niestety miał świadomość, że ciocia Mai i tak będzie mu kazała, ze względu na jego ostatnie samopoczucie. Nie wie, że jedyną rzeczą, która poprawiłaby mu chumor, jest jeden telefon do Agentki Rogers.
Jeden telefon.
Ned podbiegł do Petera, który ubierał bluze. Ten nie zwrócił na niego uwagi.
- Jak tam Spidermanie? - zaczął szturchając go lekko łokciem. - Jakie plany na dzisiejszy wieczór? Załatwisz kilku bandytów, albo jakaś tajna misja Avengersów...
- Będę w domu, Ned. To wszystko. - uciął temat wychodząc z budynku. W tej chwili nawet jego najlepszy przyjaciel nie mógł mu zaproponować nic ciekawego i interesującego.
- Co sie z tobą dzieje? Od kilku dni prawie w ogóle się nie odzywasz, jesteś jakiś nieobecny. O co chodzi? Możesz mi powiedzieć.
Peter zauważył, że Ned naprawdę się przejmuje jego samopoczuciem. Zrobiło mu się przykro, ponieważ jego przyjaciel na racje. Peter nie jest sobą.
- Przepraszam cie. Po prostu...zawaliłem. Znowu. - odparł poprawiając plecak na plecach.
- Masz na myśli...
- Niestety. Nie wiem, czy Tony Stark jeszcze kiedyś mi zaufa.
Nastała niezręczna cisza, którą przerywały tylko krzyki pozostałych jeszcze uczniów wybiegających ze szkoły.
- Jak na moje tutaj chodzi o coś innego. - Ned spojrzał na swojego przyjaciela, który patrzył w swoje buty. - To przez twoją dziewczyne?
- Co? Nie! Ja i Jacquie? Skąd! Znaczy jest bardzo fajna, ale chyba nie myślisz...nie no co ty. - Peter zaczął się nerwowo uśmiechać, machając dziwnie rękami.
CZYTASZ
Understand me • Peter Parker⚜
Fanfiction~Nie smuć się. Będę przy tobie. Ilekroć będziesz chciała płakać. Bo dla mnie wciąż jesteś piękna nawet gdy płaczesz~ Superbohater. Z czym ci sie kojarzy to słowo? Z odwagą, męstwem, siłą, sławą... Są jednak pewni superbohaterowie co nie są do końca...