6. Przeprosiny są potrzebne

369 15 3
                                    


Czuła wyrzuty sumienia. Duże wyrzuty sumienia.  Wybuch jej złości spowodował, że obwiniała Petera za chorobe Toniego.

Nie dopuściła do siebie najważniejszej myśli - Peter na to nie zasługuje. Jednak w tamtym momencie nic ją nie obchodziło. Teraz jest jej głupio. Jacquie czuła, że zrobiła  źle naskakując na chłopaka. Była po prostu wściekła, że to akurat on. Ale teraz zrozumiała dlaczego to on. Bo jest superbohaterem. Dlatego go wybrali. A Jacquie się zgodziła (pomijając fakt, że nie miała bladego pojęcia o co i o kogo im chodzi, ale się zgodziła). Więc teraz nie może mieć pretensji do samej siebie, bo to byłoby niezdrowe.

Postanowiła przeprosić Petera gdy tylko nadaży się odpowiedni moment. Nie oznacza to, że nie żywi już urazy! Cały czas jest zła, ale po prostu teraz zrozumiała przyczyne jej gniewu, która nie była warta swojej ceny.

Jacquie ma nadzieje, że Thora już nie ma. Nie miała ochoty tłumaczyć mu co tak naprawde sie stało z Tonym, gdyż najprawdopodobniej on zna tylko sytuacje w dużym skrócie, pomijając przy tym rozwinięcie i 2 akapity. Była w pełni świadoma, że Natasha nie podejmie tego tematu. O Stevie nie wspominając. Prędzej czy później i tak sie dowie, ale Jacquie ma nadzieje, że ktoś inny przekaże mu tę informację.

Peter jest dobrym chłopcem. Już przy ich pierwszym spotkaniu w szpitalu nie wyglądał typowego bad boya który nie może sie obejść bez dziewczyn. Chociaż Jacquie musiała przyznać, że Peter jest przystojny. Oczywiście nie tak jak aktor z serialu na Netflixie, ale nie można od życia wiele wymagać. Miala jednak  nadzieje, że jej relacje z nim nie będą głębsze.

Nie chciała nawiązywać nowych znajomości. Mimo, że z Peterem całkiem dobrze na począku się dogadywała. Później stała się akcja o bycie Spidermanem, która wszystko zepsuła. Tak już jest w życiu, kiedy za łatwo ci coś wychodzi - to oznacza że zaraz coś musi się zepsuć. 

Czy wychodzenie z pokoju byłoby na tą chwile dobrym pomysłem? Nie, zdecydowanie nie. Jacquie wolała zaczekać, aż ktoś przypomni sobie o jej istnieniu. Chodziło jej najbardziej o Petera.

Jakby w tym samym momencie usłyszała jakiś dźwięk za drzwiami. Wiedziała kto to i to spowodowało uśmiech na jej twarzy. Nie chciała jednqk pokazać mu, że już jej szczęśliwa, bo nie była. Nie wiedziała jak potoczy się ta rozmowa, ale miała nadzieje, że wszystko pójdzie dobrze z planem. Może nawet uda się dojść do porozumienia?

×××××××××

Nie wiedział czy wejść, ale wiedział, że trzeba to na spokojnie wyjaśnić. A teraz wydawało mu sie, że to jedyna opcja. Nie chciał mieć napiętej sytuacji z Jacquie szczególnie biorąc pod uwagę, że mają razem pracować. Peter nie był przekonany co do tego planu. Natasha nawet nie dała mu dojść do słowa, nie spytała go o zdanie. On nie chcial teraz angażować się w jakieś poważniejsze sprawy niż konkurs z chemii. Już kiedyś dostał propozycje by być Avengerem i odmówił. I tej wersji sie trzymał.

- Długo będziesz tak sterczał przed tymi drzwiami? - usłyszał głos Jacquie, która stała w drzwiach od swojego pokoju. Spojrzał się na nią nie wiedząc jak ma się odezwać.

- Ja tylko...nie chciałem przeszkadzać... - mówił nie potrafiąc ułożyć sensownego zdania. Obserwował jak twarz Jacquie zmienia się z każdym wypowiedzianym przez niego słowem. Po chwili dziewczyna przewróciła oczami i przesunęła się w prawą strone robiąc miejsce w drzwiach.

- Wejdź.

Peter nie tracąc czasu wszedł do jej pokoju. Był bardzo duży. W porównaniu do pokoju Petera był wręcz ogromny. Na suficie wisiał żyrandol, a w na środku stało duże małżeńskie łóżko. Na ścianie były plakaty z piosenkarzami, na biurku książki, a na stoliczku nocnym stały ramki ze zdjęciami. Peter pozwolił sobie wziąść do ręki jedną z nich. Na fotografii znajdował się Tony z kilkunastoletnią dziewczynką.

Usłyszał za sobą powolne kroki Jacquie i chciał natychmiast odłożyć zdjęcie na swoje miejsce, ale nie zdążył.

- To ja. - uśmiechnęła się Jacquie wskazując głową na zdjęcie, które Peter wciąż miał w rękach. - Miałam dwanaście lat, kiedy Tony oznajmił mi, że mam brata. Właśnie wtedy zostało zrobione to zdjęcie.

Peter popatrzył jeszcze raz na dziewczynkę na zdjęciu.

- Byłaś, jakby...smutna? - odparł kątem oka spoglądając na szatynke. Pokiwała głową.

- Trochę. Nie z tego powodu, że mam brata, tylko z tego, że już się nie zobacze z Panem Starkiem. Tak myślałam. Na szczęscie na tamtą chwile to okazało się być nieprawdą. Nadal się z nim spotykałam, bawiłam, rozmawiałam. Było mi dobrze.

Po chwili dziewczyna usiadła na łóżku, a Peter obok niej. Odłożył fotografie na swoje miejsce i wyprostował się. Siedzieli w milczeniu. Peter rozumiał gniew Jacquie. Sam był wściekły na siebie. Ale przecież nie zrobił tego specjalnie. Nigdy by nie zrobił czegoś przeciwko Tonemu! Ale dla ludzi liczy sie fakt dokonany. Twoje odczucia nie są ważne - ludzie oceniają po czynach. Może i słusznie.

- Wiem, że jest ci ciężko - zaczął Peter odwracajac się lekko w kierunku dziewczyny. - Mi również. Ale musisz wiedzieć, że to był wypadek. Ja, chciałem tylko aby Pan Stark był ze mnie...

- Dumny.

Zamurowało go. Serce mu przyśpieszyło podobnie jak oddech. Poczuł lekkie kręcenie w głowie. Niepewnym, ale i jakże szczęsliwym wzrokiem spojrzał na Jacquie. Dopiero wtedy zauważył, uśmiech na jej twarzy.
Patrzyła na niego uśmiechając się, a on niepewnie to odwzajemnił.

Czuł, że Jacquie nie ma wini do niego już aż tak wielkiej urazy. Cieszył się. Bardzo. Słowa nie mogły oddać uczuć jakie czuł w tej chwili. To było jak grom z jasnego nieba! Nie spodziewał się tego.

- Tak, też to przerabiałam. - rzekła Jacquie wciąż patrząc na Petera. - Chcesz zrobić coś dobrego, a któs tego nie docenia.

Dziewczyna spuściła głowe bawiąc się palcami swoich rąk. Widać było, że jest zakłopotana. Podobnie jak Peter.

- Przepraszam, że taka byłam wredna. Ale wiesz...gdybyś tamtego dnia został w domu, to teraz nawet nie wiedziałabym, że czegoś mi brak. I musisz sie pogodzić z tym, że wciąż mam ci to za złe.

Peter usmiechnął się wypuszczając powietrze z płuc. Tyle na chwile obecną  z jej strony mu wystarczy.

- Spokojnie. Ja sam sie bede winił do końca świata i jeden dzień dłużej.  I zasługuje na kare za moje czyny. A twój brat proponuje mi zostanie Avengerem. Nie uważasz, że to trochę...dziwaczne?

Jacquie wzruszyła ramionami.

- Nie jestem pewna czy tak szybko zmienią zdanie. Będziemy musieli się przyzwyczaić. - odparła wstając z łóżka i podchodząc do biórka na którym stało lusterko. Dziewczyna przejrzała się w nim po raz kolejny poprawiając włosy. Peter stwierdził, że dziewczyny są lekko przewrażliwione na pukncie swojego wyglądu. I pająków. Zdecydowanie pająków.
Cóż. Będzie musiał się przyzwyczaić.

Understand me • Peter Parker⚜Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz