Biegli przez korytarz z prędkością światła nie zwracając uwagi na nic co mijali. Rzucali tylko krótkie: przepraszam i biegli dalej. Okazało się, że szpitalne korytarze to niezły tor przeszkód.Z jednej strony ludzie, którzy akurat w tym momencie muszą wstać z krzesła i wyjść do toalety, która jest na drugim końcu budynku, a z drugiej pielęgniarki w idealnie białych fartuchach tylko czekające, aby dać kroplówkę lub w przypadku Petera i Jacquie niezłego ochrzanu. Jednak oni nie przejmowali sie tym i wciąż biegli ile sił w nogach. Peter na moment został w tyle, kiedy potknął się o sznurówkę.
Gdy dogonił Jacquie zobaczył, że stoi ona przed szybą i sie nie rusza. Podszedł do niej powoli i spojrzał się w to samo miejsce.
To on. Tony Stark we własnej osobie. Siedzi na łóżku szpitalnym i sie uśmiecha do Pepper Potts. Peter zrozumiał, że warto było czekać. Warto było codziennie przychodzić. Doczekał się tego momentu.
- No co jest? Będziecie tak stać za tą szybą? - powiedział Tony, a jego głos sprawił, że Peterowi i Jacquie zaszkliły się oczy. Weszli do środka, i natychmiast usiedli na krzesłach obok łóżka.
- Panie Stark! Jak dobrze! Jak sie Pan czuje? Napewno kiepsko, ale już lepiej? Tak? Już lepiej. Napewno już lepiej. Dużo Pana omineło! Właściwie to nic takiego, ale...
- Tęsknilyśmy, Prosze Pana. - przerwała Jacquie za co Peter jej dziękował w duchu bo nie wiadomo co jeszcze by powiedział. Jak by zareagował na wiadomość że był w domu Avengersów?
- Domyślam się, że wiele przespałem. - zaśmiał sie Stark, a dzieciaki uśmiechnęły się do niego. Peter nieśmiało, ale również posłał mu uśmiech.
Pepper Potts zaczęła grzebać w torebce najparwdopodobniej czegoś szukając. Po chwili wyciągneła z niej komórkę, a nastolatkowie nawet nie usłyszeli sygnału że ktoś dzwoni. Kobieta odebrała telefon i natychmiast wyszła z pomieszczenia. Jacquie spojrzała pytająco na Tonego, ale on tylko wzruszył ramionami. Nie przejął się tym.
- Wiem, że świat jest mały i takie tam, ale skąd wy się znacie? - Tony zadał pytanie, na które żadne z nich nie było przygotowane.
Peter miał mętlik w głowie. Co zrobić? Powiedzieć mu? Czy może skłamać, że spotkali się 3 minuty temu w drodze do szpitala? Chciał złapać jakąś wskazówkę w spojrzeniu dziewczyny, ale ona nawet na niego nie patrzyła i raczej nie wyglądała jakby jakoś szczególnie chciała odpowiadać na to pytanie. Musiał wziąść sprawy w swoje ręce.
- Poznaliśmy się przez Panią Natashę Romanową. - w pewnym sensie nie było to kłamstwem, tłumaczył sobie w myślach.
Tony posłał mu niezrozumiałe spojrzenie jakby nie do końca mu wierzył. Jacquie chyba to zauważyła.
- Natasha zaproponowała mi spacer po tamtejszej okolicy. Oczywiście się zgodziłam. Powiedziała, że musi coś załatwić z Panią Parker i tak trafiłyśmy na młodego.
- A H A, dzięki.
- No więc, tak to wyglądało. Peter nie był zachwycony moją wizytą, ale zaczęliśmy rozmawiać i okazało się, że mamy wiele wspólnego.
Nie można powiedzieć, że ta odpowiedź zadowalała Tonego, ale najwidoczniej postanowił nie podejmować teraz tego tematu, albo dowiedzieć się sam. Jacquie stawiała na drugą wersję, podobnie jak Peter. Tą niezręczną ciszę przerwała Pepper wchodząc do środka i dokładnie zamykając drzwi. Nikt nawet nie zdążył zadać pytania.
- Dzwonił Strange. - powiedziała blondynka. Tony spojrzał się na nią jak na idiotke. Nie sposób się dziwić.
- T E N Strange, tak? - zapytał wątpliwie.
- Tak.
- Dr Steven Strange?
- Tak! - podniosła głos. - Dzwonił do ciebie! Powiedział że masz sie pilnie u niego zjawić.
Jacquie i Peter spojrzeli niepewnie na telefon który kobieta trzymała w swojej prawej ręce. Byli pewni, że to jej telefon. Kto inny mógłby mieć narysowane brązowe kułeczka na obudowie?
Tony lekko się zaśmiał co oznaczało, że rozmowe z doktorkiem ma głęboko w poważaniu.
- Jasne, już do niego biegne. Wyciągam sobie ten idiotyczny motylek z żyły i zaraz u niego będę. - odpowiedział Stark podnosząc się do pozycji wyprostowanej. Widać było że panna Potts nie jest zachwycona jego odpowiedzią. Tony zbytnio się tym nie przejął.
Natomiast Jacquie wraz z Peterem nie wiedzieli jak zareagować. Coraz bardziej czuli, że powinni już się zbierać. Jeżeli z Doktorem Strangem jest to poważna sprawa to nie chcieli przeszkadzać biorąc pod uwagę to, że Tony dopiero co sie wybudził. Z drugiej strony bardzo dobrze wyglądał jak na chorego.
Petera ogarnęły wyrzuty sumienia. Kolejne zresztą. Nadal nie mógł się pogodzić z tym, że to przez niego Tony Stark nie może się teraz spotkać z Doktorem i musi leżeć w szpitalu. Sprawa jednak się polepszyła gdy Tony się wybudził i to bardzo ucieszyło Petera. Chłopak jednak cały czas winił się za incydent sprzed kilku tygodni, który doprowadził do tego wypadku. Był bardzo nieodpowiedzialny.
W tym momencie chciał jak najszybciej wyjść ze szpitala. To się stało nagle. Po jego ciele przeszedł zimny dreszcz, chłopak bał się odezwać jakimkolwiek słowem do kogokolwiek. Bał się tego co jeszcze sie może stać. Przyjemna rozmowa dla Petera stała się jakąś bardzo wymagającą od niego rzeczą. Bał się, że Stark zaraz poruszy ten temat a on sam zacznie sie tłumaczyć co i tak nic nie pomoże.
- Peter?
Odwrocił się w strone Jacquie, która wypowiedziała jego imię. Rozejrzał się dookoła i zauważył, że stoi przed budynkiem szpitala. Zdezorientowany spojrzał na niego nie wiedząc jak i kiedy się tutaj znalazł. Jacquie położyła mu rękę na ramieniu stając na przeciwko.
- Dobrze się czujesz? - spytała przyglądając mu sie z troską. - Jesteś cały blady.
Peter wytarł twarz rękawem bluzy i zaczął głeboko oddychać. Faktycznie, nie czuł się najlepiej. To może przez stres, który dopadł go w szpitalu lub zatruł się czymś na obiedzie. Chciał znaleźć się w domu i pójść na spokojnie do łóżka.
Zaczęło mu się kręcić w głowie co sprawiało że ledwo trzymał się na nogach.- Wszystko w porządku. - skłamał - Powinienem już iść do domu. Dziękuje za wszystko, muszę to przemyśleć.
To powiedziawszy zamierzał udać się do domu lecz nawet nie mial siły iść. Opadł na ławkę i złapał się za głowe nie wiedząc co sie z nim dzieje. Od czego ma takie zawroty głowy?
- Peter, chodźmy do mnie! Mam odpowiednie lekarstwa, a ty powinieneś się położyć. Natasha się na tym zna i napenwo ci pomoże. - nalegała Jacquie kucając przed chłopakiem siedzącym na ławce.
Jacquie stwierdziła, że ten dzień był bardzo stresujący dla chlopaka, więc powinien odpocząć. A Dom Avengers jest stąd tylko kilka minut(nie licząc małych zabawek czasowych z gabinetu Starka).
Wiedziała, że czeka ich bardzo wyczerpujący tydzień.
CZYTASZ
Understand me • Peter Parker⚜
Fanfiction~Nie smuć się. Będę przy tobie. Ilekroć będziesz chciała płakać. Bo dla mnie wciąż jesteś piękna nawet gdy płaczesz~ Superbohater. Z czym ci sie kojarzy to słowo? Z odwagą, męstwem, siłą, sławą... Są jednak pewni superbohaterowie co nie są do końca...