~8~

2.1K 87 44
                                    

Trzy dni później

Marinette

-Musisz z nią w końcu porozmawiać Marinette- powiedziała moja kwami. Siedziałam na łóżku i rysowałam kolejny projekt. Dzięki temu mogłam się w końcu odciąć od tego wszystkiego.

-Wiem Tikki, tylko- zawachałam się przygryzając ołówek- tylko, że ona mnie znienawidziła- westchnęłam- dlaczego to wszystko musi być takie trudne.

-Wszystko się ułoży Mari- przytuliła mój policzek.

-A tak odbiegając od tematu- odłożyłam projekt obok mnie- nie sądzisz, że władca ciem za długo się nie odzywa?

-Właśnie- zastanowiła się- myślę aby pójść do mistrza.

-Dobra, ale nie dziś- przeczesałam ręką włosy, które były rozpuszczone- dziś pójdziemy sobie na patrol- uśmiechnęłam się, wzięłam projekt i zeszłam do kuchni. Miałam wielką ochotę na kakao. Kiedy wyjęłam potrzebne rzeczy do zrobienia napoju zobaczyłam zdjęcie ze mną, tatą i mamą. Byliśmy tacy szczęśliwi. Zamknęłam oczy, a po moim policzku poleciała jedna samotna łezka. Jednak uśmiechnęłam się i otarłam ją. Zrobiłam napój i wzięłam kilka ciastek.

-O waniliowe- ucieszyła się kwami. Ja jedynie przytaknęłam i skierowałam się na górę.

Mój pokój był trochę pozmieniany bo miałam w te wakacje remącik. Nie miałam już tylu poprzyklejanych zdjęć Adriena (choć wciąż miałam ich sporo) i nie było już tak różowo. Przemalowałam go na biało, choć niektóre akcenty zostawiłam jasno różowe. Nad biórkiem miałam przyczemione moje projekty i rzeczy związane ze szkołą. Pod większym oknem miałam dużą skrzynkę związane z projektowaniem i szyciem, a obok toaletkę. Jedną ścianę miałam przeznaczoną na zdjęcia moje i moich przyjaciół. Tam zatrzymałam swój wzrok. Spojrzałam na zdjęcie naszej dawnej czwórki. Wtedy przypomniały mi się gorzkie słowa mulatki.

-W sumie to dobrze, że Chloe się wpieprzyła bo Lila nie uświadomiłaby mi, że jesteś psychicznie chora- uśmiechnęła się złowieszczo, a Lila patrzyła na to wszystko z boku- naprawdę jesteście siebie warte, dwie głupie laski zakochane w SŁAWNYM MODELU, naprawdę jesteś żałosna Marinette- powiedziała z pogardą. Byłam bliska płaczu.

-Nie mów tak o niej- wstawiła się za mną Chloe. Widziałam stojących już za Alyą chłopaków.

-Pogarszamy jej wszyscy tylko sytuację- powiedział wściekły Adrien. Miałam głęboką nadzieje, że nie słyszał wszystkiego co powiedziała dziewczyna.

-Nino wybrałeś- zapytała z przekonaniem. On tylko usiadł obok mnie.

-Jesteśmy z tobą Mari- szepnął mulat. Alya była wściekła...

-Mari, wszystko gra- zapytała kwami.

-Um... Tak- powiedziałam spoglądając na zdjęcia z mulatką. Zmusiłam się je zdjąć. Nis mogłam patrzeć na nie bo od razu przypominały mi się jej słowa. Odłożyłam je do byle jakiej szuflady i zakryłam twarz w dłoniach. Chwilę tak siedziałam, ale w końcu otarłam łzy i wstałam. Wzięłam kakao, projekt i weszłam znów na łóżko. Upiłam łyk napoju i spojrzałam na sukienkę którą szkicowałam.

Czas mi minął niesamowicie szybko i kiedy skończyłam szkicować już słońce zaczęło zachodzić. Stwierdziłam, że to czas aby uprzątnąć trochę. Wzięłam kubek i zeszłam aby go umyć. Gdy wróciłam spojrzałam na mój plecak.

-Cholera- szepnęłam- miałam od razu odrabiać- westchnęłam.

-Ale jutro sobota- oznajmiła Tikki, a ja znów westchnęłam.

My lady ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz