Marinette
Kiedy kończyłam jeść śniadanie zadzwonił mój telefon.
- Hej Mari jak tam? - usłyszałam głos taty w słuchawce.
- Dobrze, a u ciebie? - zapytałam. Trochę jeszcze porozmawialiśmy, ale gdy było już blisko aby zacząć lekcje rozłączyłam się i poszłam na górę.
- Nie lubię poniedziałków - westchnęłam i spojrzałam na moją kwami.
- Dzisiaj chyba się nie spóźnisz - stwierdziła patrząc na zegar. Otworzyłam szafę i znów westchnęłam. Teraz znów miałam problem z ubraniami tylko, że trochę inny. Wszędzie się walały. Ubrałam białą koszulkę i jeansową spódniczkę. Wzięłam torbę i zeszłam na dół. Z kuchni wzięłam ciasteczka dla Tikki i drugie śniadanie. Ubrałam kurtkę oraz buty i postanowiłam zajrzeć na chwilę do piekarni czy wszystko w porządku. Przed otwarciem sprzątnęłam tam i upiekłam trochę ciastek do sprzedaży.
Wszystko było w porządku więc ruszyłam w stronę szkoły.
Od początku gdy wyszłam z metra czułam się obserwowana. Bałam się, że może to być nie kto inny jak Lila z Alyą. W pewnej chwili spojrzałam się za siebie lecz nikogo nie było. Gdy weszłam do centrum miałam nadzieję, że te dziwne przeczucie minie. Lecz na próżno. Przyśpieszyłam kroku idąc w stronę pierwszego sklepu. Nagle poczułam uścisk na nadgarstku i przyciągnięcie.
-Mówiłam, że wszystko ci odbiorę- usłyszałam spoglądając jej w oczy. Wyrwałam rękę - już zaczęłam.
Uśmiechnęła się złowieszczo, a ja zacisnęłam pięści. Odwróciłam się na pięcie i poszłam w swoją stronę. Usłyszałam jak się śmieje. Miałam ochotę iść już do domu. Usiadłam jednak na ławce i zakryłam twarz w dłoniach. Niedługo potem ktoś delikatnie dotkną mojego ramienia.
- Co się stało Marinette? - usłyszałam głos Chloe. Otarłam łzy i spojrzałam na nią.
- Nie wszystko w porządku - uśmiechnęłam się do niej.
- Chodź pomogę ci coś wybrać - wstała i podała mi rękę - te ubrania do ciebie nie pasują.
Przewróciłam oczami na jej słowa. Jeszcze nie do końca pozbyła się starej wersji siebie. Ostatecznie razem świetnie się bawiłyśmy.
Z zamyśleń wyrwał mnie upadek przez wpadnięcie na kogoś.
- Dalej nie umiesz chodzić łajzo - powiedziała z wyższością dobrze znana mi mulatka.
- Alya naprawdę nie wiem o co się wściekasz - zaczęłam - ja chce dać Chloe drugą szansę, naprawdę nie chce ci robić na złość.
- Weź się nie pogrążaj - powiedziała dziewczyna i wyminęła mnie. Wzruszyłam ramionami i poszłam do klasy.
Czekałam na moją nową towarzyszkę z ławki. Od dnia zakupów jeszcze bardziej się zaprzyjaźniłyśmy. Z resztą Chloe zrozumiała to wszystki dzięki Sabrinie. Dziewczyna nie dawała już z nią rady i powiedziała jej wszystko w twarz. Odwróciła się do niej i tak jak Alya poszła do Lili. Z pod deszczu pod rynnę.
Rozmawiałam z Adrienem i Nino. Od pewnego czasu coraz mniej się przy nim jąkałam, chociaż miłość do niego nie słabła, a raczej rosła. Był taki czuły i tak się o mnie troszczył. Bardzo mi tym pomagał.
- Przepraszam Nino, że zapytam bo wcześniej nie byłbo okazji - zaczęłam - jak tam pomiędzy tobą, a Alyą?
- Zerwała ze mną - powiedział obojętnie - powiedziała, że jestem beznadziejny tak jak my wszyscy.
- Ale wiesz, że nie jesteś - zapytał blondyn siedzący obok niego. On przytakną i spojrzał na drzwi, w których pojawiła się Chloe.
- Cześć Chloe - przywitaliśmy się, a ona uśmiechnęła i usiadła obok mnie.
- Wszystko w porządku? - zapytała.
- Tak.
- No właśnie Maei siedzisz taka trochę przygbębiona - stwierdził Adrien.
- Nie - zaprzeczyłam i poprawiłam się na krześle.
- Możesz przecież powiedzieć nam wszystko - oznajmiła blondynka.
- Wiem - uśmiechnęłam się - chodzi o mnie o Alye.
- Co znowu zrobiła - wściekła się Chloe.
- Nic - powiedziałam, a do klasy weszła Lila wraz ze swoimi nowymi koleżankami. Wszyscy znienawidzili Alye chociaż ja nie miałam z tego satysfakcji. Wszyscy spojrzeli na wspomnianą wcześniej dziewczynę z wyrzutem, a ona posmutniała trochę, ale raczej ja tylko to zauważyłam bo byłam jej najlepszą przyjaciółką i wiem raczej co się z nią dzieje.
~*~
- Mam nadzieję, że dotrzymasz słowa młoda damo - powiedział mężczyzna poprawiając okulary na nosie.- Proszę mi zaufać - uśmiechnęła się dziewczyna - już zaczęłam i mój plan zmierza w dobrym kierunku. Jest jeden problem...
- Jaki?
- Kagami i Luka - oznajmiła i porawiła się na krześle zakładając nogę na nogę - z Luką nie mam zbytnio problemów, ale myślę, że przez Kagami pan nie dotrzyma słowa.
- Myślę, że ta dziewczyna jeszcze się przyda - powiedział opierając się o biurko - ale gdy będzie już po wszystkim wyjedzie raz na zawsze. Gwarantuje ci.
- Oby tak było - wstała z krzesła - do zobaczenia panie Agreste.
- Do widzenia...
***
Dzisiaj taki krótki rozdzialik i znowu nie chce mi się błędów sprawdzać. Jutro postaram się je ogarnąć :))))
CZYTASZ
My lady ✔
Fiksi Penggemardawno temu pisane, ale nie chcę usuwać :) <Zakończone> - Ja zawsze będę z tobą - oznajmił spoglądając mi w oczy - zawsze możesz na mnie liczyć. Wtedy zobaczyłam w nim kogoś więcej niż partnera i przyjaciela. Zobaczyłam w nim kogoś komu można...