- Biedronko - usłyszałam i upadłam. Przez chwilę nic nie widziałam. Gdy wstałam rozbłysło światło. Wszędzie było biało. Tak naprawdę była nicość. Gdy wstałam, rozejrzałam się. W pewnym momencie coś na mnie spadło. Nie coś, a raczej ktoś.
- Zejdź ze mnie - powiedziałam.
- Jeszcze pięć minut - odpowiedział chat. Przekręciłam oczami.
- Ja wiem jak takie pięć minut wygląda - westchnęłam po czym zepchnęłam go z siebie.
- Ała - krzyknął - nie mogłaś lżej?
- Chat zadajmy sobie ważniejsze pytanie - znów wstałam - gdzie my cholera jesteśmy.
- A co ja duch święty - wzruszył ramionami wstając. Popatrzyłam na niego chwilę i rzuciłam w niego jojo.
- Nie jesteś śmieszny
- Ja jestem zajebiście śmieszny - poruszył znacząco brwiami, a ja strzeliłam sobie face palma.
- I teraz zacznie się zabawa - przed nami lewitował zakumizowany chłopak - teraz naśle na was moją armię ghuli!
- Że czego? - zapytałam.
- Ghule - powtórzył, a ja zmrużyłam oczy
- JAK TO KURWA NIE WIECIE CO TO GHULE - krzyknął i pstryktął nerwowo palcami, a za nim pojawiła się gromada dziwnych stworzeń.
- Ty serio masz fioła na punkcie anime - rozszerzył oczy kot.
- A żebyś wiedzieł - wypiął dumnie pierś - mam 200 mang w domu.
- Pożycz plis - chat zrobił maślane oczka.
- Kocie, proszę możesz być chociaż przez chwilę poważny - spojrzałam na niego zażenowana.
- No co, chcę poczytać - przerzucił wzrok na mnie.
- Człowieku, za nim stoi gromada tych całych ghuli, a ty sobie pożyczasz książki, błagam cię.
- Mogę wymienić mangi za twój pierścień czarny kocie - powiedział chłopak - ale i tak je później odzyskam - szepnł do siebie.
- A to nie - wzruszył ramionami kot.
- Dla mnie lepiej, odbiorę go sam i mangi zostawię.
- I tak byś je wziął
- Kocie zamknij się łaskawie - zirytowałam się.
- NA NICH - krzyknął Andrzej i pokazał na nas. Gromada zaczęła biec w naszą stronę. W ułamku sekundy znów znaleźliśmy się w Paryżu.
Narrator (n)
Bohaterowie walczyli jak tylko mogli, ale było ich zbyt dużo.
- Nie damy rady sami bugaboo - powiedział odpychając kolejnego napastnika.
- Wiem, zauważyłam - odpowiedziała - już wiem.
Biedronka wskoczyła na dach, a za nim jej towarzysz.
- Nie mamy zbyt wiele czasu - oznajmiła pokazując na wspinające się po bloku stworzenia - SZCZĘSLIWY TRAF - do ręki wpadł jej czajniczek taki jak mistrza - zjmij się nimi, a ja pobiegnę po wsparcie.
- Jasne bugaboo - odpowiedział.
Marinette
Przemieniona zapukałam do mistrza. Nikt nie odpowiadał. Weszłam do środka w obawie, że starcu coś się stało. Gdy weszłam do środka doznałam nie małego szoku.
- Mistrzu? - zapytałam przestraszona. W mieszkaniu nic nie było. Jednak wchodząc głebiej zauważyłam, że coś stoi na środku - szkatułka?
Na szkatułce leżał list podpisany Marinette. Bez wahania otworzyłam go.
CZYTASZ
My lady ✔
Fanfictiondawno temu pisane, ale nie chcę usuwać :) <Zakończone> - Ja zawsze będę z tobą - oznajmił spoglądając mi w oczy - zawsze możesz na mnie liczyć. Wtedy zobaczyłam w nim kogoś więcej niż partnera i przyjaciela. Zobaczyłam w nim kogoś komu można...