- Kocie co tu robisz? - zapytałam wychodząc na balkon.
- Tak się kręcę i jeśli nie masz planów to tu z tobą posiedzę - odpowiedział chłopak z uśmiechem. Wtedy sobie przypomniałam o czymś ważnym. Szybko wzięłam telefon i sprawdziłam godzinę.
- Kur... - spojrzałam na kota - de.
- Co się stało.
- Moje zapominalstwo się stało - westchnęłam - do tego chłodno tu.
- Jest zima - zaśmiał się - a czego zapomniałaś.
- Miałam się spotkać z przyjacielem - westchnęłam jeszcze raz.
- A o której?
- 17 - przygryzłam wargę - a jest 17:30 - wybrałam numer do Adriena - ale on też powinien zadzwonić, przecież wie jaka jestem zapominalska.
- Może on też zapomniał?
- Wątpię - niestety usłyszałam tylko pocztę głosową więc się rozłączyłam.
- Będę się zbierał - oznajmił rozciągając się przy tym lekko - żegnam - ukłonił się i wyskoczył. Poczułam mroźny wiatr.
- Wieje - powiedziałam povierając ręce - może to ryzykowne, ale - zastanowiłam się jeszcze chwilę, a Tikki spojrzała na mnie - trudno. Tikki kropkuj!
Dostałam wiadomość. Pobiegłam kilka domów dalej i oddczytałam wiadomość.
Jestem przy Sekwanie. Na moście.
Szybko pobiegłam w tamtą stronę. Czułam, że moje życie powoli zaczyna się układać. Gdy byłam blisko skoczyłam w bezpieczne miejsce i się przemieniłam. Podążyłam do mostu.
- Co jeśli to nie mistrz? - zapytała Tikki z lekkim strachem w głosie.
- Skąd taka obawa?
- No bo mistrz zawsze, jeśli miał jakąś sprawę, to rozmawialiście w ukryciu, a nie na moście gdzie każdy może was zobaczyć - oznajmiła. To było naprawdę wiarygodne, ale przypomniałam sobie o jednej sprawie.
- Przecież ma miraculum żółwia i do mnie zadzwonił - zaśmiałam się nerwowo zatrzymując się.
- Wcale, że nie ma - przypomniała - to ty je masz - po tych słowach cofnęłam się do bezpiecznego kąta i dałam kwami ciastko.
- Sprawdzimy to - powiedziałam i kiedy zobaczyłam że moja opiekunka zjadła wypowiedziałam formułkę i przemieniona w superbohaterkę znów wskoczyłam na dach.
N
Dziewczyna niezauważona ukryła się na dachu i wypatrywała staruszka.
- Witaj księżniczko - wyskoczył znikąd chat. Dziewczyna przestraszona pisnęła. Odrazu zakryła sobie usta ręką.
- Dlaczego ty zawsze musisz mnie straszyć? - szepnęła ze złością. I gestem ręki kazała kucnąć chłopakowi - wolałam to zrobić sama, ale skoro jesteś.
- A co się stało?
- Mistrz podobno wrócił - oznajmiła - ale nie jestem pewna, ponieważ ta sprawa trochę mi tu nie pasuje.
- A to dlaczego?
- Ktoś na moim biurku zostawił karteczkę z podpisem mistrza ,,Wróciłem".
- To chyba dobrze, że wrócił.
- Tylko, że on w takich sprawach nie spotyka się w takich miejscach - zaczęła - wysłał wiadomość na moje jo jo, ale niby jak skoro nie ma żadnego miraculum.
- Faktycznie podejrzana sprawa - zamyślił się kot - w czym pomóc lady?
- Poczekaj na mnie chwilę - powiedziała. Dziewczyna od razu skoczyła na most. Fu cały czas siedział tyłem więc biedronka widziała tylko plecy staruszka - mistrzu? - odezwała się w końcu. Jednak on dalej siedział plecami. Podeszła bliżej i dotknęła jego ramienia na co on się odwrócił. Wyglądał inaczej. Miał podgrążone oczy i ewidentnie słaby i zmęczony.
- Proszę - podał jej telefon - tam znajdziesz wszystkie informacje - szepnął i zakasłał.
- Jakie inf... - chciała zapytać, ale gestem ręki przerwał.
- Teraz ty w pełni decydujesz o przyszłości miraculi - zatrzymał aby nabrać powietrza. Marinette patrzyła na niego smutnym wzrokiem - musicie pozna... - staruszek nie dokończył, ponieważ ktoś zza pleców staruszka zaczął pstrykać. Dziewczyna próbowała się dopatrzeć kto to lecz nikogo nie zauważyła.
- Koniec czasu Fu - powiedział męski głos. Dziwnie znajomy nastoletniej bohaterce. Poczuła na swoim ramieniu czyjąś rękę. Z przerażeniem odwróciła się lecz z ulgą odetchnęła gdy zobaczyła twarz kota. Chwila ta nie trwała zbyt długo, ponieważ dostała czymś w głowę i spadła z mostu. Straciła przytomność. Chat bardzo chciał ją z tąd zabrać i pomóc jej, ale zobaczył sprawcę. Wiedział, że dziewczyna byłaby zła gdyby nic z nim nie zrobił.
- Mistrzu jesteś po stronie tego psychopaty? - wrzasnął kot.
- W końcu czarny kot - uśmiechnął sie złowieszczo władca ciem - czemu zawsze tylko biedronka i czarny kot - zapytał z naciskiem na imię superbohaterki.
- Nie chce mi się grać w te twoje dziwne gierki - odpowiedział chłopak - zresztą nie ma to znaczenia - przyją pozycję.
- Oj uwierz ma - podchodził wolno antagonista - u mnie będziesz traktowany z szacunkiem.
- Odpieprz się od nas - wyjął swój kicikij - od całego Paryża, skończ z tym już.
- Ja dopiero zacząłem - zatrzymał się w przy staruszku - nie przyszedłem tu walczyć, tylko porozmawiać z tobą.
- Nie uśmiecha mi się z tobą gadać - kot powoli zaczął się cofać.
- Zawsze możesz zmienić zdanie - chłopak popatrzył ostatni raz na staruszka, jednak ten siedział plecami do kota. Chłopak pobiegł w stronę biedronki i wziął ją na ręce. Wskoczył na dach i gnał w tylko sobie znanym kierunku.
☆☆☆
Oto rozdziałMiał być wcześniej, ale wena se poszła
CZYTASZ
My lady ✔
Fanfictiondawno temu pisane, ale nie chcę usuwać :) <Zakończone> - Ja zawsze będę z tobą - oznajmił spoglądając mi w oczy - zawsze możesz na mnie liczyć. Wtedy zobaczyłam w nim kogoś więcej niż partnera i przyjaciela. Zobaczyłam w nim kogoś komu można...