Luka widocznie zdenerwował się na moją odpowiedź. Ja jednak miała go serdecznie dosyć. Jego nachalności. Władca ciem idealnie wybrał dla niego nazwę.
- Nie twoja - powtórzyłam wsadzając ciastka do piekarnika - są jeszcze inne dziewczyny. Znajdziesz lepszą.
- Nie znajdę - burknął i zaczął sprzątać. Oparłam się o blat. Chciałam zadziałać w tej sprawie.
- A co powiesz na randkę w ciemno? - zapytałam krzyżując ręce. On popatrzył na mnie jak na kosmitę.
- Z kim?
- Wiesz co to randka w ciemno? - zirytowana przekręciłam oczami - znam odpowiednią osobę - chłopak przystaną na chwilę. Widać było, że bił się z myślami - zastanów się i mi powiesz.
Chłopak znów zaczął zamiatać a do piekarni weszła Kagami. Dziwnym trafem dziewczyna potknęła się i wpadła wprost na chłopaka. W ostatniej chwili złapał równowagę.
- Przepraszam - powiedział dziewczyna i szybko do mnie podeszła witając się. Luka cały czas patrzył się na nią. Uśmiechnęłam sie triumfalnie na ten widok. Kagami szybko poszła na górę, a za nią jej matka.
- Dzień dobry - przywitałam ją.
- Witaj Marinette - powiedziała ciepło i poszła do mieszkania.
- Na pewno nie znajdziesz? - uśmiechnęłam się głupkowato no co ten się zaczerwienił i szybko wrócił do wcześniej wykonywanej czynności.
Resztę pracy spędziliśmy w ciszy.
- Marinette co do tej randki - zaczął nieśmiało wychodząc z zaplecza - jeśli to Kagami to okej - szepnął, a ja uśmiechnęłam się do niego szeroko.
Pożegnaliśmy się i wyszedł. Zamknęłam piekarnię, a potem ruszyłam na górę. Zastałam Kagami siedzącą na swoim materacu, czytając książkę. Usiadłam na wprost niej na krześle. Chrząknęłam, a ta w końcu na mnie zwróciła uwagę.
- Kiedy jesteś wolna? - zapytałam wprost.
- Jeśli nic mi nie wypadnie to jutro - oznajmiła i wróciła do lektury. Nawet nie była zainteresowana.
- To idziemy do kawiarni - wstałam z krzesła - albo raczej ty - to powiedziałam trochę ciszej jednak dziewczyna usłyszała. Szybko odłożyła książkę i popatrzyła na mnie zabójczym wzrokiem.
- Jak to ja?
- No idziemy do kawiarni - wzruszyłam ramionami.
Kagami chciała coś powiedzieć jednak przerwało otwieranie drzwiczek.
- Wszystko gotowe Kagami - powiedział tata - mam coś stąd zabrać?
- Nie - odpowiedziała i wzięła swoją walizkę i plecak. Zaciekawiona poszłam za nimi.
Przypomniałam sobie o pustym pokoju, który miał być powiększeniem salonu gdy mama jeszcze żyła. Tam właśnie się udaliśmy. Dziwne, że nic wcześniej nie zauważyłam. Był to mały pokoik odmalowany na biało i czerwono. Przy niewielkim oknie stało stare biurko i krzesło obok szafa, a naprzeciw niej wisiała półka.
- Zaraz przeniosę materac - oznajmił tata i wyszedł.
Dziewczyna otworzyła swój plecak. Nigdy wcześniej go nie otwierała. Wyjęła z niego zdjęcie i postawiła na blacie biurka. Ustawiła książki na półce.
- My czy ja? - zapytała nie patrząc się na mnie.
- Zobaczymy - powiedziałam tajemniczo i wróciłam do siebie.
Posprzątałam trochę w pokoju, a następnie ruszyłam do kuchni. Wzięłam rogalika, do szklanki nalałam sok pomarańczowy. Z łazienki wyszła Kagami. Przyjrzała się mi, a ja zignorowałam ją i po prostu zabrałam się za jedzenie. Przyglądała się każdemu mojemu ruchowi. Gdy skończyłam jeść wróciła do siebie. Zaśmiałam się i poszłam do łazienki w celu załatwienia wszystkich wieczornych spraw.
- Marinette - zaczęła Tikki gdy układałam książki w pokoju - nie powinniście znać swoich tożsamości.
- Wiem - westchnęłam ciężko - ale miałam już tego dosyć. Te całe ukrywanie. Ja... Na pewno nic się takiego nie stanie. Poza tym mogę się z nim szybko skontaktować. Nie wiemy zresztą czy mistrz został porwany czy też przeszedł na złą stronę mocy.
Kwami zrezygnowane usiadło mi na ramieniu. Spojrzałam na zegarek.
- Już czas - uśmiechnęłam się - Tikki kropkuj.
Otworzyłam klapę od balkonu i rozejrzałam się. Wyskoczyłam z tarasu na kolejny dach i biegłam w stronę miejsca naszych spotkań. Czułam się szczęśliwa.
- Wszystko powoli się układa - szepnęłam do siebie gdy zobaczyłam mojego partnera. Uśmiechnął się na mój widok co odwzajemniłam.
- Witaj kropeczko - przywitał się i wręczył mi czerwoną różę. Zarumieniłam się. Usiedliśmy tak aby nikt nas nie zauważył.
- Musimy uważać - powiedziałam po dłuższej chwili. Kot położył głowę na moich udach, a ja zaczęłam go głaskać po głowie.
- Co masz na myśli?
- Władca ciem nie może się zorientować, że znamy swoje tożsamości - odpowiedziałam.
- Racja - przytaknął i zamknął oczy - a co konkretnie masz na myśli?
- Ależ ty nie kumaty jesteś - zaśmiałam się cicho - na misjach musimy być bardziej ostrożni. I póki co - zatrzymałam się na chwilę.
- Tak? - otworzył jedno oko, a ja spaliłam buraka.
- Ten pocałunek i... - zaczęłam się jąkać - czy to wszystko coś dla ciebie znaczy?
- Chyba wiem o co ci chodzi - uśmiechnął się zadziornie i usiadł tak żeby nasze twarze były blisko siebie - biedroneczko - zaczął - czy chciałabyś zostać moją dziewczyną?
- Chyba znasz odpowiedź.
- Specjalnie się dla ciebie staram, a ty nawet nie chcesz odpowiedzieć? - zrobił smutną minkę.
Zaśmiałam się cicho i pocałowałam go krótko w usta.
- No wiesz co - udawał obrażonego - liczyłem na coś lepszego - zbliżył się do mnie i namiętnie co oddałam.
- Myślę, że jako bohaterzy nie powinniśmy pokazywać się jako para - odparłam gdy oderwaliśmy się od siebie.
- Jak sobie życzysz kropeczko - odparł wtulając się we mnie.
×××
Nie nadaje się do romantycznych scenek więc przepraszam.
CZYTASZ
My lady ✔
Fanfictiondawno temu pisane, ale nie chcę usuwać :) <Zakończone> - Ja zawsze będę z tobą - oznajmił spoglądając mi w oczy - zawsze możesz na mnie liczyć. Wtedy zobaczyłam w nim kogoś więcej niż partnera i przyjaciela. Zobaczyłam w nim kogoś komu można...