Zeszłam z łóżka i podeszłam do Kagami, aby się upewnić, że śpi. Na szczęście spała, więc szybko wyszłam na balkon. Biorąc przy tym mój prezent dla kota. Chciałam mu wyznać co czuję i byłam pewna siebie. Biegłam po dachach, ale z każdym kolejnym moja odwaga malała. Zatrzymałam się gdy go zobaczyłam. Siedział w umówionym miejscy wpatrzony w gwiazdy. Westchnęłam ciężko i zaszłam go od tyłu.
- Przestraszyłem się - zaśmiał się nerwowo. Przełknęłam ślinę i popatrzyłam na niego. Zza pleców wyciągnęłam paczuszkę i wręczyłam mu ją.
- To dla ciebie kocie - powiedziałam z trudem - jesteś naprawdę wspaniałym partnerem i przyjacielem - niestety nie odważyłam się powiedzieć mu o moich uczuciach co do niego. Uśmiechnęłam się, a on przyjął i podziękował za prezent.
- Wiesz kropeczko - podrapał się po karku - musimy porozmawiać, tylko - zaciął się na moment - chyba to nie jest najlepszy czas na takie rozmowy.
Nie wiedziałam o co chodzi lecz nie naciskałam. Popatrzyłam na gwiazdy.
- Mam chociaż nadzieję, że prezent ci się spodoba - westchnęłam cicho. On się nie odezwał, ale się do mnie uśmiechnął serdecznie. Od tamtego momentu przestało być jakoś niezręcznie. Nie wiedziałam czemu był taki nieśmiały i taki trochę inny niż zwykle.
Siedzieliśmy, rozmawiając spokojnie, z jakąś godzinę.
- Chyba będę musiała się zbierać - oznajmiłam. Wstaliśmy jednocześnie. Chłopak pocałował mnie w rękę, a ja zarumieniłam się.
- To do zobaczenia biedronko - powiedział i skoczył z dachu, po czym wybił się na swoim kici kiju w górę. Westchnęłam i ruszyłam biegiem do swojego domu.
Wskoczyłam do pokoju i nakarmiłam Tikki. Kładąc się spojrzałam tylko czy Kagami się nie obudziła. Spała więc przykryłam się i poszłam w jej ślady.
Palące się budynki. Waląca się Wieża Eiffla. Ludzie uciekający przed ogniem. Naprzeciw mnie stała kobieta. Nie widziałam jej dokładnie bo dym wszystko zasłaniał. Trzymała laskę kształtem podobną do tej, którą ma Władca Ciem. Nie wiedziałam jej stroju ani nawet twarzy. Nie miałam siły nic zrobić. Kijek leciał w moją stronę. Spojrzałam w prawo. Jakiś mężczyzna biegł w moją stronę. Dostałam znowu w głowę. Jedyne co usłyszałam to krzyk chyba tego mężczyzny. Leciałam teraz w dół. Nikt mnie nie ratował. Poprostu leciałam w dół.
Obudziłam się z krzykiem. Odetchnęłam z ulgą.
- Wszystko w porządku Mari? - zapytała mnie Tikki. Spojrzałam czy nikogo nie było w pokoju - Kagami poszła teraz potrenować z matką w parku, więc się nie martw.
- Miałam sen - przetarłam oczy - zły sen - opowiedziałam jej o tym na co ona tylko pokiwała głową.
- Sny mogą czasem pokazywać co będzie - mruknęła, jakby do siebie - jednak nie zaprzątaj sobie tym głowy.
- Yhym - mruknęłam spoglądając na kołrdę - ale na trening w święta? - zdziwiona popatrzyłam na kwami. Ona tylko wzruszyła ramionami i gdzieś odleciała. Postanowiłam zejść na dół, ponieważ głód nie dawał mi spokoju. Nie było nikogo. Westchnęłam ciężko i sięgnęłam po płatki. Na złość były one w górnej szafce i nie mogłam sie do nich dostać. Weszłam na blat, a moja niezdarność dała o sobie znać. Spadłam z blatu jednak ktoś mnie złapał.
- Uważaj Marinette - przerażona odskoczyłam.
- Luka co ty tu robisz?
- Chciałem cię przeprosić.
- Jesteś nienormalny - oznajmiłam odstawiając płatki. Chłopak podchodził do mnie coraz bliżej. Był bardzo blisko. Zdecydowanie za blisko. Nasze twarze prawie się stykały. Nagle coś spadło z moich schodów. Popatrzyliśmy się równocześnie w tamtą stronę.
- Cholerka
- Kocie to ty? - zapytałam wyrywając się od Luki.
- Ty i on coś ten tego? - zapytał zdziwiony Luka, a ja mocno walnęłam się w czoło.
- Nie - zaprzeczyłam.
- Ale to nie znaczy, że ją możesz nachodzić.
- Mówi to człowiek, który sobie wbija do laski przez okno - skrzyżował ręce Luka.
- A skąd wiesz, że przez okno? - zapytał kot.
- Ty jesteś głupi czy głupi?
- Może i jestem głupi, ale nie nachodzę dziewczyn gdy sobie tego nie życzą - odpowiedział. Drugi chłopak nie wytrzymał i wyszedł trzaskając drzwiami. Stałam osłupiała - wszystko w porządku Marinette?
- Nie wiem - odpowiedziałam i zamknęłam drzwi na klucz - kocie mam do ciebie prośbę.
- Mianowicie?
- Jeśli już przychodzisz to patrz czy ja jestem w pokoju i pukaj proszę.
- No dobrze - podrapał się po karku.
- Chciałbyś coś do jedzenia albo picia?
- Niedawno jadłem, ale dzięki - uśmiechnął się do mnie, a ja zaczęłam sobie robić śniadanie.
- Skąd wiesz, że Luka mnie nachodzi? - zapytałam siadając obok niego z płatkami. Kot zaczerwienił się lekko.
- Mam swoje sposoby - odpowiedział - w dodatku kiedyś chyba mówiłaś o tym.
Pogadaliśmy jeszcze o różnych dziwnych sprawach gdy w końcu usłyszałam pukanie do drzwi.
- Musisz iść na górę, a jeśli chcesz zostać to na balkon.
- Nie będę już przeszkadzać, do zobaczenia - pożegnał się i skierował się szybko do mojego pokoju. Podeszłam do drzwi i je otworzyłam - cześć Kagami.
- Był tu Luka prawda? - zapytała wchodząc do mieszkania - jest coś pomiędzy wami.
- Nie, a czemu o to pytasz - dziewczyna usiadła na kanapie i schowała twarz w dłoniach. Wtedy zrozumiała o co chodzi. Usiadłam obok niej i przytuliłam ją mocno.
- Naprawdę nie wiem co mam zrobić - popatrzyła na mnie. Miała już zaszklone oczy - zakochałam się w nim tylko, że...
- Tylko, że co?
- Nie wiem jak mu to powiedzieć - znów schowała twarz w dłoniach - zresztą widzę, że sie do ciebie klei.
- Ale ja nic do niego nie czuje - przekręciłam ją tak żeby popatrzyła mi w oczy - nie znam odważniejszej i bardziej ambitnej dziewczyny od ciebie. Mogę ci pomóc - uśmiechnęłam się do niej. Nie rozumiałam tylko co ona widzi w tym idiocie, ale nie chciałam jeszcze poruszać tego tematu.
- Dziękuje Marinette - przytuliła mnie mocno, a ja cicho westchnęłam.
Nagle usłyszałam dźwięk eozbijającego się okna. Oderwałam się od dziewczyny i spojrzałam przed siebie.
- Gdzie twój kochaś Marinette - powiedział chłopak, który był najwyraźniej pod wpływem akumy.
- Jaki kochaś, kim ty jesteś - podszedł do mnie bliżej. Twarz miał zasłoniętą czarną maską, zresztą cały jego strój był czarny z fioletowymi akcentami - to ja Marinette. Nie poznajesz? - chwycił mój podbródek.
☆☆☆
Dziękuje bardzo za 100 obserwujących tutaj macie troszkę dłuższy rozdział. Jeśli gdzieś widzicie błędy to piszcie.
CZYTASZ
My lady ✔
Fanfictiondawno temu pisane, ale nie chcę usuwać :) <Zakończone> - Ja zawsze będę z tobą - oznajmił spoglądając mi w oczy - zawsze możesz na mnie liczyć. Wtedy zobaczyłam w nim kogoś więcej niż partnera i przyjaciela. Zobaczyłam w nim kogoś komu można...