Rodzina | Kakashi Hatake x Oc

408 17 3
                                    

Gdy inne pary szeptały do siebie słodkie słówka my nigdy nie mówliliśmy do siebie "kochanie" czy "kotku". Nigdy nie trzymaliśmy się za rękę na spacerze, ani w nocy wpatrywaliśmy się w gwiazdy czy co tam robią zakochane pary. Ty po prostu byłeś przy mnie, a ja byłam przy tobie. Nigdy nie było też pytania o chodzenie ani tych magicznych dwóch słów, ale wiedziałeś, że w razie potrzeby znajdziesz ukojenie w moich ramionach, a ja mogę znaleźć je w twoich. Co wieczór kładliśmy się razem do łóżka - raz ja u ciebie, raz ty u mnie - i wtulaliśmy się w siebie wzajemnie mówiąc jak nam minął dzień czy opowiadając co nas trapi. Czasem byliśmy tak zmęczeni, że zasypialiśmy od razu. Czasem kończyło się to tak, że do rana nie zmrużliśmy oka...

Szczerze mówiąc, to nie mam pojęcia kiedy to się zaczeło. W końcu znaliśmy się jeszcze za życia twojego ojca... Ale kiedy nasza przyjaźń przeobraziło się w... Przyjaźń z korzyściami? Związek? Sama nie wiem jak można nazwać naszą relacje, ale nie zbyt mi to przeszkadza.

Pewnego dnia, na wspólnym treningu, spotkaliśmy ninja z innej wioski. Chciał pogadać z tobą, tylko z tobą, więc wzruszyłam ramionami, odeszłam troche i wyciagnęłam książkę by zacząć ją czytać. Byłam jednak czujna i słuchałam wszystkiego. Dowiedziałam się, że mężczyzna który do nas podszedł był głową szanowanego klanu i chciał cię do niego wcielić. Przez małżeństwo oczywiście. Miałeś wyjść za jego córkę, przejąć jej nazwisko i spłodzić jej dzieci, które według mężczyzny były by najpotężniejszymi shinobi ich pokolenia.

- Co ty na to, Kakashi? - spytał, a ja zupełnie nieświadomie wstrzymałam oddech.

Obawiałam się twojej odpowiedzi. W końcu mimo tego wszystkiego co razem przeszliśmy, to oficjalnie nigdy nie byliśmy w związku. Bałam się, ze odejdziesz bo od śmierci twojego ojca twoim największym marzeniem było mieć rodzinę. Skrytym marzeniem, które znałam tylko ja, chociaż i tak nie powiedziałes mi tego wprost, wyczytałam to między wierszami.

- Obawiam się, że musze odmówić - odpowiedziałeś i zakłopotany podrapałeś się po szyi - Już kogoś mam.

Powinnam się uspokić czy raczej nie? Chodziło o mnie czy miałeś inną? Takie myśli krążyły mi po głowie, chociaż starałsm się je odepchnąć. Zacisnęłam palce mocniej na kartkach ksiażki co na pewno nie umknęło twojej uwadze.

- Moja Ako-chan na pewno pokochałaby cię mocniej od niej! Właśnie, czy ona cię w ogóle kocha? - widać, że był bardzo zdesperowany i nie chciał odpuścić.

- Może najlepiej będzie jak sam pan się przekona - powiedziałeś i zacząłeś do mnie podchodzić.

Uniosłam głowe z nad książki i zaczełam cię obserować. Twoją sylwetke, twoje odsłonięte oko, włosy... Próbowałam coś z ciebie wyczytać, zrozumieć co knujesz, ale nie mogłam, nie byłam pewna odpowiedzi. Kiedy byłeś już blisko sięgnąłeś powoli do maski, a ja zrozumiałam. Ustawiłam książkę między nami, a tamtym mężczyzną, a ty w końcu mnie pocałowałeś. Pieściłeś moje wargi swoimi, nigdzie się nie śpiesząc. Delikatnie, z wyczuciem... Po prostu idealnie. Oderwaliśmy się od siebie słysząc krzyk czarnowłosego, a ty rzuciłeś mi łobuzerski uśmiech i spowrotem naciągnąłeś maskę. Zamknęłam ksiażke i schowałam ją w sakwe na biodrze, a ty objąłeś mnie w talii.

- Jak pan dobrze widzi, jestem zajęty. A moja Kizu-chan raczej łatwo mnie nie puści. Ani ja jej.

- Skąd to "chan"? - zapytałam kiedy mężczyzna już się oddalił.

- Pewnie z tego samego miejsca co myśl, że nie chodziło o ciebie.

- Nic ci nie umknie, co?

- Nic a nic - potwierdziłeś - Idziemy do mnie? Jest bliżej.

Kiwnęłam głową by parę chwil później leżeć w twoim łóżku, w twojej koszulce, wtulona w twój tors. Obejmowałeś mnie ciasno ramionami, jakbyś nie chciał mnie puścić, a na mojej głowie ułożyłeś swoją brodę.

- Hej, Kakashi - zagadnęłam w pewnym momencie.

- Hm? - wymruczałeś zaspany w odpowiedzi i westchnąłeś cicho.

- Czy my jesteśmy razem? - zapytałam troche nie pewnie.

Doskonale wyczułam to, że wstrzymałeś oddech i że twoje serce zabiło szybciej. Stresowałeś się.

- Nie wiem - odpowiedziałeś - A chciałabyś?

- A ty? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.

- I tak już zachowujemy się jak para - wzruszyłeś ramionami - Myśle, że w naszym zachowaniu nic by się nie zmieniło, a bylibyśmy bardziej pewni swojej pozycji co oszczędziło by nam niepotrzebnego stresu.

- Rozumiem.

- Wiesz co? - zagadałeś po dłuższej chwili.

- Co jest? - stłumiłam ziewnięcie.

- Kocham cię, Kizu.

Wstrzymałam oddech i cała się spięłam. Nie spodziewałam się tego. Myślałam... Myślałam... Cholera, ja już sama nie wiem o czym myślałam!

- A co z rodziną? - spytałam troche spanikowana. Pytanie było krótkie, ale byłam pewna, ze zrozumiesz.

- Ty jesteś moją rodziną.

Westchnęłam i wtuliłam się bardziej w twoją nagą klatke piersiową. Położyłeś jedną ze swoich dużych, szorstkich dłoni na tyle mojej głowy i zacząłeś głaskać moje krótko ścięte włosy.

- Czyli, jesteśmy razem? - chciałam się upewnić.

- Na to wychodzi - zaśmiałeś się cicho.

Gwiazdy na niebie oraz księżyc już dawno świeciły na niebie gdy w końcu zasneliśmy. W końcu szczęśliwi.

W końcu kochani.

Z Mroku Nocy Zrodzone || One-ShotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz