— Powinnaś pójść już spać — rzucił, gdy zauważył, że mimo późnej godziny, dziewczyna dalej była na nogach. — Jutro masz szkołę.
— Nawet mi nie przypominaj... — westchnęła ciężko, ale w ogóle go nie posłuchała i dalej była zajęta swoimi sprawami.
— Oi, ja mówię poważnie. — Nie ustępował. — Będziesz jutro nieprzytomna.
— Daj spokój, Ash, dobrze wiesz, że mogę normalnie funkcjonować z mniejszą ilością snu — machnęła ręką.
— Ta, ale potem odbija się to na twoim zdrowiu, a twoja krew jest po tym naprawdę nie smaczna — wymyślił coś na poczekaniu.
— Naprawdę? — spojrzała na niego zdziwiona. — Nie wiedziałam... No dobrze, pójdę spać. Ale za godzinkę, dobrze? Musze jeszcze załatwić parę spraw.
— Niech ci będzie... — odpuścił. Bądź, co bądź, kłótnie bywały naprawdę upierdliwe.
— Jesteś głodny? — zmieniła temat. — Wiesz, że nie mam nic przeciwko, abyś sam się częstował.
W jednej chwili znalazł się tuż za nią. Jedną ręką objął ją w pasie, przyciągając mocno do siebie, a twarz wtulił w jej szyję, zaciągając się jej zapachem. Uchylił lekko usta, a kły błysnęły lekkim światłem, odbitym z telefonu niewzruszonej dziewczyny. Bez najmniejszego problemu przebił się przez jej skórę, a życiodajna posoka zaczęła wlewać się do jego ust. Dziewczyna złapała go za wolną rękę i ścisnęła lekko, a on od razu odwzajemnił ten gest. Specjalnie wyssał trochę więcej niż było mu trzeba - miał nadzieje, że przez to dziewczyna szybciej pójdzie się położyć. Przejechał językiem po dwóch małych rankach, by się szybciej zagoiły, a potem się na niej uwiesił. Teraz dwoma ramionami ściskał ją w talii, a głowę ułożył na jej prawym ramieniu.
— Smakowało? — zapytała, wyłączając telefon, a następnie przygotowując jedzenie sobie, na tyle sprawnie, na ile pozwalał jej Servamp spragniony czułości. I snu, ale on pragnie go zawsze, więc można to pominąć.
— Brakuje ci trochę żelaza i powinnaś w najbliższym czasie ograniczać słodycze, ale tak to jest w porządku — wymamrotał, przyglądając się jej dłoniom, robiącym kanapki.
— Dziękuję, mój prywatny lekarzu — zaśmiała się cicho, na co jemu też lekko uniosły się kąciki ust — Chcesz jedną?
— Nie, dzięki, najadłem się.
— Dobrze to słyszeć — powiedziała i wgryzła się się w pieczywo.
Nie opuścił jej ani na sekundę, cały czas się w nią wtulając i ciesząc z jej obecności. Jedzenie posiłku na stojąco było trochę nie wygodne, ale nie miała serca przeganiać niebieskowłosego wampira. Praktycznie od razu po skończonym posiłku, z pomiędzy jej ust, wyrwało się głośne ziewnięcie. Właściciel czerwonych ślepi, zmarszczył brwi.
— Widzisz? Mówiłem, byś pożyła się już spać — przypomniał jej, ciągnąc ją w stronę łóżka.
— Kiedy mi się nie chce...! — jęknęła.
— Kłamca.
Po chwili już byli w sypialnie dziewczyny, a Servamp Lenistwa bez żadnego wysiłku, popchnął ją na łóżko. Zanim zdążyła zaprotestować, sam się położył obok niej i po raz kolejny ją objął, by nie miała jak uciec.
— Ash...
— Nie. Masz spać. I nawet nie próbuj robić tej miny, wiesz, że na mnie to nie działa.
— Pierdol się.
Uniósł kąciki ust. Taka odpowiedź oznaczała, że się poddała, a on sam poczuł jak wplata palce w jego włosy, co znaczyło, że nie ma zamiaru się nigdzie wybrać. Wygrał.
Uniósł głowę i skradł jej szybki pocałunek, a zaraz potem przytulił się do jej klatki piersiowej i momentalnie zasnął, słuchając przyspieszonego bicia jej serca.
Dziewczyna uśmiechnęła się lekko, a następnie, z rumianymi policzkami, próbowała dołączyć do swojego partnera w krainie snów.
I pomyśleć, że gdyby nie to, że chciała go wykastrować, gdy przygarnęła go w jego zwierzęcej formie, to najprawdopodobniej, nigdy nie pokazałby jej swojego prawdziwego oblicza.