Historia zawsze zatacza koło | multiuniversum

156 3 0
                                    

     Czy słyszysz tę melodię?

     Dźwięk płynącej krwi i ciał upadajacych na podłogę.

     Przyszliśmy na te światy, by je zniszczyć,

     Przyszliśmy na te światy, by je naprawić,

     Urodzeni jako zwykli ludzie, lecz w środku byliśmy kimś innym,

     Byliśmy tymi, których się bano,

     Byliśmy katami odbierającymi życia.

     Czy czujesz ten piękny zapach?

     Metaliczny i wyczuwalny z kilometra.

     Zapach, który sprawia, ze nasze zmysły szaleją.

     Doskonale wiem, ze chcesz czuć go jeszcze więcej.

     Nasze spotkanie wydawało się być przypadkiem, ale wszyscy w głębi siebie wiedzieliśmy, że to nie prawda.

     Tamten dzień, był dniem naszego przebudzenia.

     Tamten dzień, był początkiem.

     Początkiem czegoś, czego nigdy nie chcieliśmy zaczynać,

     Początkiem czegoś do czego nie chcieliśmy dopuścić.

     Przelewaliśmy krew swoich rodzin, rozszarpując ich ciała,

     W środku przepraszając i zalewając się łzami,

     Już dawno straciliśmy władze nad życiem i wyborami,

     Szaleństwo i moc przejęła nad nami kontrole, by zbudować światy na nowo.

     Z myśli i wspomnień, wyrwał ją dotyk, który poczuła na swoim ramieniu. Czuły, ale jednak delikatny, zupełnie jakby osoba dotykająca ją, bała się, że zaraz się rozpadnie. Spojrzała na nią, bystrymi czerwonymi oczami, oczami, które widziały już o wiele za dużo. Od razu dostrzegła rude włosy, sterczące na wszystkie strony, przypominające wręcz lwią grzywę. Czarne tęczówki, skryte za niebieskawymi szkłami, przyglądały jej się uważnie, śledząc każdy najmniejszy ruch jej ciała. Dziwne, ale własnie to ją uspokajało. Wzrok błądzący po jej ciele, dawał jej poczucie, że nie jest sama.

     A ona dobrze wiedziała, ze gdy nie ma kogoś w pobliżu, moc atakuje bardziej agresywnie, chcąc schwytać ją w swe szpony.

     A wtedy to wszystko zaczęłoby się od nowa.

     — W porządku? — spytał w końcu.

     — Tak, po prostu się trochę zamyśliłam. — Uśmiechnęła się przepraszająco, ale zupełnie nieszczerze.

     — Znów o tym myślisz? — Kolejne pytanie padło z jego ust, a on sam usiadł obok niej i złapał ją za jedną z dłoni.

     — Trudno by było tego nie robić — zauważyła, wpatrując się w ich splecione palce.

     — Fakt — przyznał — Ale od tego masz mnie. Nie pozwolę, byś znów przez to przechodziła.

     Wyraz jej twarzy nabrał szczerości, a wieczór nie wydawał się już tak zimny.

     Nie ma już dla bas ratunku,

     Nigdy go nie było,

Z Mroku Nocy Zrodzone || One-ShotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz