Urodziny Uroczego Chomika

208 7 17
                                    

      Mięśnie ją paliły i rwały domagając się zmienienia pozycji. Była cała zdrętwiała i obolała, ale musiała skończyć tę pracę, no po prostu musiała! Na samą myśl o niedostarczenie jej, przeszedły ją dreszcze. Więc pisała jak szalona, robiąc niezwykły hałas (klawiatura miała już swoje lata i strasznie skrzypiała gdy wciskane były poszczególne klawisze) i nadwyrężając swój wzrok. Księżyc zaczął swoje panowanie kilka chwil temu, a ona nie miała nawet czasu by wstać i zapalić światło, więc pracowała w ciemnościach. Białe światło monitora kuło ją w oczy, ale pracowała dalej.

      Sąsiadka z góry biegająca po całym mieszkaniu wybiła ją z rytmu, przez co w dokumencie miała teraz znaczącą liczbę litery "o".

      — A żeby jej te farbowane kłaki wypadły... — mruknęła pod nosem i zaczęła usuwać niepotrzebną literkę — Jak ją dorwę to po prostu... — zaczęła mamrotać jakieś przekleństwa w stronę sąsiadki, jednocześnie próbując wrócić do zgubionego wątku.

      Przetarła oczy dłonią, by po chwili znów wciskać poszczególne litery na klawiaturze. Zajęta pisaniem i wyzywaniem kobiety mieszkającej nad nią nie usłyszała jak drzwi od jej mieszkania się otwierają.

      Krzyknęła cicho gdy czyjeś ramiona oplotły ją w pasie, a kosmyki załaskotały jej szyję. Na monitorze znów pojawiły się nie potrzebne litery, ale tym razem było ich więcej. Westchnęła głośno i obróciła krzesło razem z sobą by móc wtulić się w osobę która ją wystraszyła. Poczuła ręce na swojej głowie, a zaraz potem obce dłonie przeczesywały jej ciemne włosy.

      — Pozabijam ich wszystkich... — wymamrotała cicho w jego tors — Ten temat jest chujowy, ta farbowana idiotka chyba urządza w maraton w mieszkaniu, do tego tak mi się spać chce, wszystko mnie boli, a jakiś frajer ciągle do mnie piszę bym oceniła jego pracę — w dużym skrócie opowiedziała mu przyczynę swojego podłego humoru — Mam dość.

      Niebieskowłosy spojrzał na ekran i przeczytał kawałek tekstu, by potem bez chwili wahania podnieść kobietę i zacząć odchodzić.

      — H-Hej! — krzyknęła, ale złapała go za szyję by nie spaść — Ja muszę to skończyć!

      — Zrobię to za ciebie — powiedział nie przejęty jej krzykiem protestu — Ty idziesz spać.

      Nawet nie próbowała się kłócić. Tak bardzo źle jej się to pisało, że nie zastanawiała się ani chwili i oddała swoją pracę w ręce mężczyzny. Pozwoliła się zanieść do pokoju i przykryć kołdrą. Niebieskowłosy wrócił do jej pokoju jeszcze chwilę potem z kubkiem ciepłej herbaty w reku.

      — Jellal — rzuciła cicho gdy jej partner znów miał zamiar opuścić pomieszczenie — Kocham cię.

      — Wiem — uśmiechnął się lekko — Ja ciebie też.

      Ama nie miała pojęcia, że Fernandes męczył się z tekstem jeszcze jakieś dwie godziny i w tym czasie wypił co najmniej cztery, znienawidzone przez niego kawy. Gdy w końcu postawił ostatnią kropkę, przejrzał na szybko tekst by upewnić się, że nie zawiera on żadnej literówki i zamknął plik ówcześnie go zapisując (trzy razy. Tak dla pewności). Włączył komputer, przeciągnął się, a następnie skrzywił się nieznacznie gdy usłyszał jak strzelają mu kości. Złapał za zielony kubek w białe kropki i odłożył go do zmywarki. Potem niezwłocznie udał się do sypialni, bo potrzeba snu atakowała go coraz mocniej.

       Mimo tego, nie mógł się potrzymać by nie zatrzymać się w przejściu i nie podziwiać swojej partnerki. Pogrążona w śnie wyglądała naprawdę niewinnie i uroczo, chociaż wiedział , że jej charakter trochę różnił się od wyglądu. Tak odrobinę. Malutko.

      (Sam nie wiedział kogo próbował oszukać).

      Zrzucił z siebie czarną bluzkę i położył się obok niej, wsuwając się pod kołdrę. Przyjemne ciepło szybko zaczęło go otulać, a on skuszony nim przysunął się bliżej swojej partnerki. Objął ją w pasie, a nos wtulił w jej ciemne, miękkie włosy. Kobieta zamruczała cicho przez sen i poruszyła się, ale Jellal wiedział, że nie tak łatwo ją obudzić. Chwilę później i on zapadł w upragniony sen.

      Obudziła się po południu, a przynajmniej tak sądziła przez ilość promieni słonecznych wpadających przez okno. Ziewnęła głośno i sięgnęła po swój telefon. Miała rację, była prawie czternasta. Jej skrzynka była zawalona wiadomościami, ale jedna przykuła jej uwagę bardziej od innych.

      Popsute dziecko:

      Najlepszego, Amuś, ty uroczy chomiku!

      PS. Lud pragnie więcej Kapryśnej Księżniczki w Ambiwalencji!

      Uśmiechnęła się lekko. Nie miała pojęcia czemu, ale ten dzieciak zawsze potrafił ją zaskoczyć i poprawić jej humor. Podziękowała za życzenia, a potem spojrzała na swojego partnera. Niebieskie włosy rozsypane było po całej poduszce, a jedno z jego silnych ramion obejmowało ją w pasie. Oddychał spokojnie, a jego wytatuowana twarz nie zdradzała żadnej, negatywnej emocji. Po krótkiej chwili stwierdziła, że krótka drzemka jej nie zaszkodzi więc wtuliła się w tors Fernandesa. Ten przez sen, przyciągnął ją bliżej siebie i zamknął w szczelnym uścisku, więc nawet gdyby chciała wstać to nie mogła by tego zrobić bez budzenia mężczyzny.

      — Dziękuję... — mruknęła cichutko, a zaraz potem znów odleciała w krainę snów.

__________________________________________________________________________________

Sto lat, sto lat, nie żyje, żyje nam!

A kto? Ama!

Chomiku ty uroczy, z okazji tych urodzin chciałabym życzyć ci następujących rzeczy:

*Zdrówka! Żeby cię żaden Koronawirus nie dopadł

*Szczęścia! Bo szczęście ważne, a poza tym uśmiech masz piękny

*Hajsu. Bo hajs jest fajny i zawsze się przyda

*Weny na Ambiwalencje!

*Duuuuuuużo Miłochy!

No i ogólnie wszystkiego co najlepsze.

Shot wyszedł trochę krótki, ale mam nadzieję, że się podobał

Z Mroku Nocy Zrodzone || One-ShotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz