6.

282 18 0
                                    

Sayori leżała u pana Tazuny. Kunai nie wbił się głęboko trafił w kręgosłup, ale rdzeń kręgowy nie został uszkodzony. Jego ostra część była nasiąknięta trucizną, tak samo jak ich szpony. Po tym jak Kakashi przywiązał ninja do drzewa zajął się dziewczyną. Zrobił lekkie nacięcie i upuścił trochę krwi. Naruto zrobił to samo tylko w głupszy sposób. Chłopiec wbił sobie kunai'a w rękę i zaczął przemawiać. Jeszcze chwila i by się wykrwawił. Nieprzytomną Sayori niósł Mistrz na rękach. Gdy dotarli do Kraju Fal, domu Pana Tazuny dziewczyna nie odzyskała przytomności. Sasuke późno w nocy przychodził do niej i ją obserwował. Gdzieś tam w środku miał lekkie wyrzuty sumienia. Sayori chciała mu pomóc, a w efekcie leżała tu w śpiączce. Kilka dni później gdy córka Pana Tazuny poprawiała jej poduszkę, Sayori zaczęła kaszleć. Powoli otworzyła oczy, i rozejrzała się.

- Jak się czujesz?

- Dobrze, a kim pani jest? - Zapytała zdziwiona Sayori.

- Córką Tazuny, poczekaj pójdę po twojego mistrza.

Sayori kiwnęła głową, odkaszlnęła kilka razy, po czym przetarła oczy. Po chwili zjawili się wszyscy. Kakashi wypytał ją ile pamięta i jak się czuje, a Naruto zafascynowany zaczął jej opowiadać co straciła. Sasuke stał oparty o ścianę z obojętnym wyrazem twarzy, a Sakura opowiadała razem z Naruto.

- Gdy ty spałaś to my spotkaliśmy takiego mega groźnego ninje! Nazywał się Zabuza i miał taki wielki tasak! Normalnie czad Dattebayo!

- Było bardzo niebezpiecznie, Mistrz Kakashi nawet z nim prze... - Spojrzała na mistrza. - przebył trudną walkę. Ale spokojnie nie ma się co martwić, Zabuza został zabrany przez jakiegoś kogoś z wioski mgły. Sasuke był taki odważny! - Spojrzała na chłopaka maślanym wzrokiem.

- Też walczyłem! - Oburzył się blondyn.

- Na...Naruto - Wychrypiała Sayori. - Jestem z ciebie dumna. - uśmiechnęła się.

Chłopak zarumienił się, podziękował Sayori i zamilknął. Kakshi upewnił się, że wszystko jest w porządku i nakazał wszystkim wyjść. Sasuke wychodząc ostatnim rzucił do niej tylko:

- Dzięki.

Sayori nic nie odpowiedziała. Nie pamiętała co się stało, więc nie wiedziała za co chłopak jej dziękuje. Zbierając myśli leżała tak sobie spokojnie. Wieczorem zeszła na kolację, usiadła obok małego chłopca.

- Jestem Sayori - Uśmiechnęła się ciepło.

- Hej. - Rzucił spod byka.

- To mój wnuk Inari. - Powiedział pan Tazuna.

- Miło mi cię poznać Inari. - Powiedziała ciepło.

- Sayori od jutra rozpoczniesz trening razem z Sasuke, Sakurą i Naruto. Wiem że być może nie odzyskałaś pełni sił, ale  nie mamy czasu do stracenia. Zabuza jest bardzo silny i prawdopodobnie zaatakuje nas znowu. - Powiedział Kakashi.

- Dobrze mistrzu.

- A co to za zdjęcie? Wygląda jakby ktoś specjalnie je potargał... - Zaciekawiła się Sakura.

- To mój mąż... - Odpowiedziała matka Inari'ego.

- Mężczyzna, który był kiedyś nazywany bohaterem miasta... - Dokończył pan Tazuna.

Inari nagle wyszedł. Jego mama poszła po niego mówiąc:

- Ojcze mówiłam żebyś nie wspominał o tym mężczyźnie przy Inarim!

- O co chodzi? - Zapytała Sayori.

- Inari miał przybranego ojca, byli ze sobą bardzo blisko jak ojciec i syn. Inari często się śmiał, ale się zmienił, od czasu gdy pewna rzecz przytrafiła się jego ojcu. - Z oczu pana Tazuny wypłynęły łzy. - Słowo odwaga nie istnieje dla Inari'ego i dla ludzi żyjących na tej wyspie, od dnia kiedy miało miejsce to zdarzenie...

- Zdarzenie? - Zdziwił się Mistrz. 

I tak pan Tazuna opowiedział wszystkim o tym jak przybrany ojciec Iniari'ego uratował chłopca gdy się topił, o tym jak ten człowiek pomagał wszystkim, miał wielkie serce i był wzorem chłopca. Niestety Gatou zlecił zabicie go bo sprzeciwiał się zasadom. Zrobił to w sposób tyrański,  przywiązano go do krzyża na oczach wszystkich mieszkańców, w tym Inari'ego skazano go na karę śmierci. Zabito człowieka który był jedynym wzorem dla chłopca.

- Ahhh! Nienawidzę! Nienawidzę tego człowieka! Gatou... Gatou... Co to za tyran?! - Wrzasnęła Sayori uderzając pięścią w stół.

- Sayori? - Zapytał niepewnie Naruto po czym wstał i się przewrócił. 

- Daj sobie spokój z treningiem, jeszcze trochę i mógłbyś nie przeżyć. - Podsumował Kakashi.

- Udowodnię, że bohaterzy istnieją! - Oświadczył wstając.

Sayori wyszła trzaskając drzwiami. Była dumna z Naruto, ale przyłapała się nie tym, że sama nie wierzyła w bohaterów. 








NARUTO//Sasuke x Sayori (OC)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz