Obudził mnie hałas, który był spowodowany przez Percy'ego.
Otworzyłam zaspane oczy i zobaczyłam mojego brata oraz ogromny bałagan panujący w pokoju.
- Co robisz? - zapytałam.
- Szukam - odpowiedział.
- Czego? - zapytałam od niechcenia
- Orkana.
- Czego?!
- Długopisu - odpowiedział zirytowany.
Przeleciałam wzrokiem cały pokój i powiedziałam:
- Percy glonie, jest na biurku.
On tylko wziął wspomnianą rzecz i wyszedł z budynku. Westchnęłam i wstałam z łóżka zabierając przypadkowe ubrania idąc w stronę łazienki. Po około piętnastu minutach byłam już gotowa i wyszłam z domku numer trzy. Jeśli się nie mylę, idę w dobrą stronę pawilonu jadalnego jak to Percy nazwał wczoraj. Po paru minutach trafiłam na miejsce. Było tutaj bardzo dużo, jak mniemam, herosów. Wzrokiem szukałam mojego brata lecz dopiero po chwili go zauważyłam. Podeszłam do niego wolnym krokiem i siadając obok niego powiedziałam:
-Mógłbyś przynajmniej powiedzieć gdzie mam iść.
- Przecież trafiłaś - powiedział beznamiętnym głosem.
Przy jedzeniu patrzyłam na ludzi przy innych stołach. Niektórzy siedzieli w dwadzieścia osób przy jednym stole, a niektórzy sami. Osobiście nie wiedziałam dlaczego tak jest lecz nie oczekiwałam jakiejś normalnej odpowiedzi od mojego brata. Jedna rzecz jaka mnie jeszcze zdziwiła, to taka, że przy jednym stole nie było nikogo.
Byłam już praktycznie przed domkiem Posejdona gdy usłyszałam czyjś głos za sobą.
- Katniss Jackson? - zapytał
Odwróciłam się w stronę dźwięku i zobaczyłam chłopaka o bladej cerze i tak brązowych, że prawie czarnych oczach. Włosy koloru czarnego odrobinę przydługie i rozczochrane dodawały mu uroku. Ubrany w czarne spodnie, trampki, czarną koszulkę z czaszką i kurtkę pilotkę, jeśli się nie mylę. Przy pasie miał przywiązany czarny piękny miecz.
- Tak, o co chodzi? - spytałam.
- Mam cię oprowadzić po obozie - zaczął iść w przeciwną stronę nie czekając na mnie. - Idziesz?
- Hm...? Ach, tak - zaczęłam za nim iść.
Gdy tylko wyrównałam krok razem z chłopakiem zapytałam:
- Jak się nazywasz?
- Nico di Angelo.
Razem z czarnowłosym chłopakiem maszerowaliśmy przez obóz. Nie rozmawialiśmy za dużo. Widać było, że nie uśmiecha się mu chodzić razem ze mną. Gdy byliśmy przy domku Hadesa zatrzymaliśmy się.
- Nico? - zaczęłam. On tylko posłał mi pytające spojrzenie. - Nie jesteś tu z własnej woli, prawda?
Widać było w jego oczach, że zrobiło mu się odrobinę głupio, lecz po chwili przytaknął.
- Jeśli nie chcesz mnie oprowadzać to po prostu powiedz, ja to zrozumiem - powiedziałam.
- Katniss, nie zrozum mnie źle - zaczął.- Może i byłem do tego zmuszony, ale plus jest taki, że nie siedzę w domu i się nie nudzę.
Uśmiechnęłam się delikatnie i pokiwałam głową na znak, że rozumiem.
- Zmieniając temat, wiesz już czyim dzieckiem jesteś? - zapytał.