Rozdział. 3

59 5 2
                                    

Zabawa w chowanego z Cerberem.

Macie lub mieliście kiedyś psa? (ale, że takiego wielkiego bydlaka). Jeśli tak, to pewnie ten pies na wasz widok ślinił się i biegł w waszą stronę.

No w naszym przypadku było właśnie tak. W naszą strone pedziło z wystawionym językiem wielkie,czarne, trzy główne psie bydle.
Zaczęliśmy uciekać i w pośpiechu cała nasza czwórka wpadła do jaskini.
( Bdw. Cerber ominoł naszą kryjówkę)
- Dobra,to zapytam w prost, co się stało, że bydle jest na wolności?!-miałam na dziś już dosyć przygód.
- Nie będę ci się tłumaczyć! A poza tym kim ty w ogóle jesteś?-odparł chamsko Nicholas.
- To mój sk*****ły bracie Skarlet, czyli nasza kuzynka.
- Nie mów, że to kolejny glosnomózg!
- Dobrze, to nie mówie.-odparł ze spokojem w głosie Nico.
- Jesteś już na mojej czarnej liście. - powiedział chłopak patrząc się na mnie.
- I wice wersa. - (ach ten zarkazm).
- Co? To ile was już jest? - zapytał Will z zaciekawieniem.
- Chyba jest ich trójka. - stwierdził Nico - Life is brutal.
- And full of zasackas sometimes kops w dups. - podsumowałam patrząc się na obydwujke kuzynów.
-Więdz jesteśmy tu uwięzieni, tak?
-Will zamknij pysk! - krzyknął na niego Nicholas.
-Sam siedź cicho głupku, bo to był twój pomysł z tym Cerberem.
Sama nie wiem czemu, ale kiedy usłyszałam ich kłótnie zachciało mi się śmiać.
- Z czego rżysz głupi utopcu?
- Hej, hej panie kostek, prosze mnie tak nie nazywać. - odburkłam.
Nastała niezręczna cisza.
- To.... macie jakieś pomysły jak nas z tąd wyciągnąć? Jakieś sugestie. - zaczoł Will.
-Po prostu z tąd wyjść. - odburknoł Flamel. (pozdro dla kumatych )
- Zamknij się ty już za dużo już dziś powiedziałeś i zrobiłeś. - powiedział chłodnym tonem Nico jagby chciał coś zasugerować.

Minęło jakieś 30 minut. Wszyscy siedzieliśmy na ziemi plecami oparci o ściany jaskini. Dokoła dało się usłyszeć jęki, krzyki i płagania o litość duchów. Oraz poszczekiwania i ujadanie Cerbera.
- Mósimy się z tąd jakoś wydostać! - zarządziłam.
- Ale niby jak mamy to zrobić? Co, przegonić go? - Nicholasowi chyba znudziło się już(tak samo jak mi) czekanie na ratunek.
- Cisza!
- Co jest Will? - zapytaliśmy w trójkę jednocześnie.
- Słyszycie, to?
- Ale, co? Ja nic nie słyszę.
- No właśnie Nico. O to chodzi!
- Ale o co? Bo ja dalej nie czaje. - Nicholas chyba rzeczywiście nie rozumiał.
- Chodzi o to... - zaczełam tłumaczyć -... , że nie słychać już waszego psa.
- To chyba dobrze. - zauważył Flamel.
- No właśnie nie dobrze. - odparłam.
Dlaczego ja mam tak zjebanego kuzyna? Way?
Nagle razległ się wrzask.
- To kto, chętny zobaczeć, co to było? - zapytał niepewnie Will.
- Niech pójdzie Szkielet, bo jest z nas tu najkrócej. - powiedziało rodzeństwo jednocześnie.
- No,ej.
- Co? Taka prawda. - odparł Flamel jagby nigdy nic.
- Ale... - nie zdążyłam odpowiedzieć bo ta trójka idiotów wypchneła mnie z jaskini.
- A więec walka - pomyślałam.
- Ale nie pójdę tam sama.
Chłopaki popatdzyli się na siebie.
- To kto idzie z tobą na śmierć?
Popatrzyłam się na nich i po krótkim namyśle powiedziałm.
- Nicholas idziesz ze mną.
- Co, czemu ja?
- Bo to przez ciebie jest taka, a nie inna sytuacja.
Widziałam, że chciał znaleźć jakiś argument, że to nie przez niego, ale mu się nie udało. I szurając butami ze zwieszoną głową poszedł za mną.

Trzy Światy [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz