Rozdział. 26

34 2 0
                                    

Co jakiś czas otwierałam oczy po czym je zamykałam. Jedym co z tamtych kilku ułamków pamięci pamiętam to to jak Les i Nicho płaczą obok mnie, jak Ben nagle drze się w niebo głosy i jak nagle obok ucha słyszę krzyk jakiejś dziewczyny,, Zostaw ją ty łachudro!Aż nie mogę uwierzyć, że to ty! "

Odzyskałam pełną świadomość dopiero w pawilonie szpitalnym w Obozie.

Powoli otwarzyłam oczy. Leżałam na łóżku cała owinięta w bandarze. Obok mojego łóżka stali Les, Nicho, Percy, Alex, Mint jakiś chłopak i  dziewczyna.

-Te... patrzcie kto wstał?! - zawołał Nicho uśmiechając się.
Les popatrzyła się na niego, po czym popatrzyła się na mnie. Dziewczyna uśmiechnęła się lekko po czym puściła rękę Nicha. (A no tak, doiero teraz zauważyłam, że trzymali się za ręce).
Les w milczeniu podeszła do mnie i już myślałam, że mnie albo uderzy, albo się do mnie przytuli, ale nic z tego. Ona po prostu pstryknęła mi dwoma palcami w głowe.

-Ała, a to za co? - zapytałam pocierając miejsce na głowie po pstryknięciu.
-Czyli żyjesz! - roześmiała się Leslie.
Przez chwilę milczeliśmy po czym wszyscy zaczeliśmy się śmiać.

-No widzisz, Mint-zaczął nie znajomy chłopak - jednak się przydałem. - po tym zdaniu uśmiechnął się. Chłopak miał lekko brązowe włosy z pojedyńczymi białymi pasmami, sięgające mu do ramion,trochę ciemniejszą karnacje. Lewe oko chłopaka było złote, a drugie jasno brązowe. Uszy miał lekko przystające, a ubrany był w koszulkę obozową struksowe spodnie na szelkach i czerwone tenisówki.
-Rzeczywiście. - odparła córka Zeusa.
Mint niała jasną karnacje, błękitne włosy sięgające jej do początku szyi, jasno żółte oczy.
Dziewczyna była ubrana w jasne jinsy, białą koszulkę i jinsową kurtkę. Na plecach miała swój łuki.

-Państwo wybaczą, ale... - zaczęłam - co się tak w zasadzie stało?

Reszta popatrzyła się po sobie.

-Stara - zacząła L. - pokonaliśmy KronoBena!
-Aha. - odparłam - A ja wam w tym raczej nie zabardzo pomogłam. - dodałam drapiąc się po karku.

-No nie zabardzo. - dodał chłopak z dwoma kolorowymi oczami- Ale dzięki temu, że udawałaś kłode, to jak Ben dostał w nogę to się o ciebie potknął i ryps. Po idiocie! - krzyczał.

Ja i Mint patrzyłyśmy się na niego w milczeniu.

-,,Udawałaś kłodę"? - zapytałam.
-,, Po idiocie"? - zapytała Mint.

Chłopak poczerwieniał.

-A tak właściwie to jak ty się nazywasz? - zapytała L, patrząc się na chłopaka.
-Jest, czli nie tylko ja tego nie wiem!- krzyknęłam w myślach.
Mint zamrugała oczami po czym spaliła wielkiego buraka na twarzy.
-To jest Simon. - powiedział wskazując na Simona, syn Hefajstosa.  A to - zaczęła wskazując na dziewczynę- jest Sunalla.
-Tsaaaa.... ale mówcie do mnie Suny. - odparła.
Suny była ubrana w letnią różowo, zieloną sukienkę, białe balerinki, a we jasno żółtych włosach miała wplecione kwiatki.
-Niech zgadne córka Apolla?-zapytałm z przekorą.
Sunny kiwnęła głową.
-Raczej nie inaczej. - odparła blondynka śmiejąc się, a w jej jasno niebieskich oczach pojawiły się iskry.

-Mam jeszcze dwa pytania. - odparłam po chwili milczenia.
-No? - zapytał Percy.
-Pierwsze... Jak myśmy się tu znaleźli? Przecież byliśmy w tym... no.... yyyy czymś. - zapytałam.
-Mike. - skwitował Nicholas - Mike i jego bryka.

A no tak, całkiem zapomniałam o,, potworze spagetti ".

-A drugie pytanie? - zapytała Sunny.
-Cóż... - myślałam czy w ogóle powinnam o to pytać, ale trudno-Co się stało z Benem? - zapytałma zmieszana.

-No... Um.... - zaczął Simon - on tak jagby,nie umarł, ale stracił dużo mocy.
-Chodzi o to, że podczas walki Ben i Kronos się połączyli i kiedy osłabiliśmy Kronosa, osłabilośmy też Bena-kontynułowała Leslie
-Ben na końcu walki zemdlał i go przenieśliśmy do specialnego pomieszczenia. - zakończył syn Hadesa.

-Ale czekaj, co wsadziliście go do psychiatruka? - zapytał szokowana.
-Nie, nic z tych rzeczy! - zaprzevzyła Mint machając mi przed oczamni rękoma. - Daliśmy go do izolatki.

Milczeliśmy chwilę.
-A tak w ogóle to dobrze się czujesz? - zapytał Percy. Mój brat wpatrywał się we mnie morskimi oczmi, w których widać było niepokój.
-Jasne... - odparłam. - A Chairon nie był na nas złu? - zapytałam próbując zmienuć temat.
-On o wszystkim wiedział. - odparła Mint- Jak to on mówi :Wielu herosów już wychowałem - więc wiem, że niemalże wszyscy na słowo,, nie"
reagują jak na,, tak".

Minęły trzy dni, a razem z nimi koniec wakacji. Zastanawiałam się nad dwoma rzeczami.
Po pierwsze, co mósiało kierować Benem żeby podążyć za Kronosem i co się teraz z nim (Benem) dzieje?
A druga to, to, że gdzie ja się teraz podzieje czy mam zostać w obozie czy jak?

Zaczęłam pakować rzeczy tak na wszelki wypadek, gdyby mnie wywalili na zryty pysk.

Wiem, że w tym miejscu to raczej nie możliwe, ale jak to mawia Leslie,, Spodziewaj się niespodziewanego. "

Siedziałam więc teraz na ganku domku nr. 3, błądząc myślami, kiedy nagle podszedł do mnie Jack - jeden z nie określonych .

Chłopak miał ciemniejszą ode mnie karnacje (ale tylko trochę), likonkowe oczy i ciemno brązowe włosy z gdzywką sięgające mu do ramion(grzywka swoją drogą spadała mu na jedno oko). Przez dość długie włosy często spinał je w kucyk.
Jack był ubrany w koszulkę obozową, zieloną kurtkę jinsową i rybaczki.

-Hej. Mogę się przysiąść? - zapytał wskazując miejsce obok mnie.
-Jasne. - odparłam.
Chłopak udiadł obok mnie. Przez chwilę żadne z nas nic nie mówiło.
-Słuchaj... - zaczął
-Jak tam..... - zaczęłam
Obydwoje popatrzyliśmy się na siebie po czym wybuchliśmy śmiechem.
-D-dobra to ty zacznij - powiedział Jack ledwo powstrzymując śmiech.
-Jak tam. - odparłam zwijając się ze śmiechu.
-Żyje. J jak tam udawanie kłody? - zapytał.
-A wiesz całkiem fajnie. Teraz wiem przynajmniej jaką mogę grać rolę w teatrze. - odparłam cały czas się śmiejąc.

Śmialiśmy się tak jeszcze przez jakiś czas. Nagle Jack zauważył leżące za moimi plecami bagaże.
-Wyjeżdżasz? - zapytał ze smutkiem w głosie.
-Tak, znaczy nie, znaczy... A sma już nie wiem. - odparłam.
Jack wbił wzrok w ziemię.
-Ej, a nawet jeśli wyjadę to wrócę tu za rok. - zapewniałam kumpla.
Chłopak milczał, po czym obrucił głowę w moim kierunku i mruknął.
-Obiecujesz?
-Obiecuje! - odparłam.
Jack nagle jagby na nowo odżył, wyprostował się i zaczął gdzebać po kieszeni rybaczek.
-Mam! - krzyknął nagle i wyciągnął coś na kształt malutkiej paczuszki owiniętej w (jagrze by inaczej) niebieski papier ozdobny.

-A co, to? - zapytałam wskazując na pakunek.
-Percy kazał ci to przekazać. - odparł Jack podając mi paczkę i robiąc się coraz bardziej czerwony na twarzy.

Ostrożnie odpakowałam paczkę.

W środku znalazłam kawałek brązowego rzemyka, mały niebieski koralik z narysowanym odręcznie trójzębem i niewielki  odręcznie napisany liścik.

Zaczęłam czytać list na głos.
,, Cześć siostra. Twoi znajomi opowiedzieli mi twoją historie w drodze do obozu. Pomyślałem więc, czy nie chciała byś czasem wpaść do nas. Do mnie, mojej mamy, ojczyma i młodszej siostry. Tu masz adres.
(adres domu) - [miśki rodo paczy]
Ps. Chairon chciał z tobą rozmawiać.
To od zobaczenia. Od ciebie zależy czy zostajesz czy jedziesz.

Pozdrawiam Percy Jackson :) "

🐟🐟🐟🐟🐟🐟🐟🐟🐟🐟🐟🐟

Hej wam czołem kluski z rosołem. 😉
Z tej strony ja. A któż by inny.
Bardzo wam dziękuję za dotarcie do końca tego tomu.

I żeby nie było będą jesz 2 może 3 tomy, ale nic nie obiecuje.

Ja za to was z tęd pozdrawiam i dziękuję jeszcze raz.

Bez odbioru Skarlet Sea.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 30, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Trzy Światy [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz