VII

390 23 13
                                    

Luna w pośpiechu ruszyła w stronę wybranego wcześniej baru. W jej głowie rozpętała się prawdziwe piekło. Miliony myśli na raz. Do tego dochodziło ogólne zdenerwowanie i zawód istotami, które ją otaczały. Brunetka nigdy jakoś specjalnie nie przepała za swoim życiem. Teraz jednak jej niechęć osiągnęła szczyt wszystkiego. Klneła pod nosem, idąc przed siebie. W pewnym momencie zboczyła z kursu, jednak przez zamyślenia nawet tego nie zauważyła. Szła przed siebie, coraz bardziej przyśpieszając kroku. Nawet nie zauważyła, kiedy przekroczyła swoją granicę. Oczywiście los jak zawsze postanowił zrobić jej na złość. Deszcz ponownie opadł z nieba.

- Cholera.

Rzuciła niezadowolona i naciągła kaptur na głowę. Wbiła wzrok w chodnik nie przerywając szybkiego marszu. Nagle poczuła, że na coś wpadła.

- Co tutaj robisz, kochanie? - dosyć wysoki chłopak złapał ją w ramionach i obdarzył ją złośliwym spojrzeniem. Złapał za brzeg jej kaptura i zrzucił go z głowy blondynki.

- Chodzę sobie, a co? 

Spojrzała w jego oczy niezadowolona. Jak mogła być tak nieostrożna?

- Po nie swojej ziemi? 

Chrząknął rozbawiony zaczesując nie sworny kosmyk jej włosów za ucho.

- Nowy kolor? Jako brunetce było ci lepiej. - rzucił z pogardą.

- Dobrze wiedzieć - warknęła niezadowolona odsuwając się nieco do tyłu.

- Gdzie ci się tak śpieszy, kotku? 

Zacisnął dłonie mocniej na jej barkach. 

-Chciałem pogadać o jednej sprawie.

- Więc gadaj i nie zajmuj mojego cennego czasu - złapała jego nadgarstki i zrzuciła jego ręce ze swoich ramion. Odsunęła się od niego. Nie chciała być w zasięgu jego rąk.

- Czego chce od ciebie król? - zapytał nieco agresywnie. Od zawsze chciał wkraść w łaski króla, lecz nigdy mu się to nie udało. A ona? Ta mała dziewczynka, którą zawsze uważał za słabą, zrobiła to z taką łatwością. Chyba nic tak go nie irytowało jak myśl, że jest uważany za gorszego od niej.

- A skąd ja mam to wiedzieć? - warknęła oburzona. - Nie wiem tego i nie szybko się dowiem. A tak w ogóle co cię to obchodzi?

- Nie twój, zasrany interes. 

Spiorunował ją nienawistnym spojrzeniem.

- Tak samo, jak to, czego on ode mnie chce.

Luna odwróciła się napięcie i już chciała odejść, kiedy przed nią wyrosło jeszcze dwóch kosmitów. Pierwszym z nich była błękitna kosmitka o długim ogonie i burzą czarnych włosach. Z dolnej części jej ust wystawała para kłów, a jej fasetkowe oczy przyprawiały ją o zawał serca. Drugim natomiast okazał się bliźniak Seweryna. Biała skóra i fioletowe włosy stanowiły całkiem ładne połączenie. Oczy natomiast miały kocią budowę. Były żółte i pozbawione białek. 

- Odwołaj swoje zwierzątka. Chcę stąd iść.

Odwróciła głowę w taki sposób, by móc na niego spojrzeć.

- Odpowiedź na pytanie, a to zrobię - odszedł do niej i położył dłonie no tali niebieskookiej. Niemal od razu przeszło ją obrzydzenie. Seweryn był zwykłym chłopcem na posyłki, któremu wydawało się, że jest super ważny. Nie miał szacunku do nikogo ani do niczego.

- Dobra - westchnęła ciężko. Nie miała ochoty ani siły na bójki. - Chce, żebym wróciła.

Wydusiła, nawet na niego nie patrząc. Wbiła wzrok w punkt przed sobą w nadziei, że ten kupi jej kłamstwo.

Opuszczona przez los ・ Guardians Of The Galaxy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz