Jesteśmy W Małym Niebezpieczeństwie

141 7 3
                                    

Krzyczały... Przeraźliwie krzyczały... A ryk ten upodabniał się do krzyku niemowląt, coraz głośniejszy i głośniejszy, pełen bólu i strachu, błagający o pomoc, o wolność... Clarice chce coś zrobić, ale tylko krzyczy, aż w końcu ryk biednych owieczek i samotnej, małej dziewczynki zlewa się w jedno, przeraźliwe wycie nie do zniesienia... Rozsadza jej głowę, wypełnia całe ciało... Niech to się skończy! Teraz!

Clarice otwiera szeroko oczy. Nie krzyczy, nie miota się, tylko spokojnie siada na krawędzi łóżka. Nie jest przestraszona, jest zdziwiona. W jej rutynowym, monotonnym śnie pojawił się nowy fragment. Nigdy wcześniej nie krzyczała razem z owcami...
Starling zastanawia się chwilę, po czym wstaje, skupiając się tym razem na rozbrzmiewających od kilku minut dźwiękach.
Niespiesznie schodzi na dół, lokalizując źródło. W salonie na wielkim, czarnym, lśniącym fortepianie przy lampce wina, kilku świecach i kominku... gra Lecter. Świece rzucają intymne, przyjemne światło.
Hannibal nie przerywa 'Sonetu nr 123 do Petrarci' Liszta i wciąż patrzy zamyślony przed siebie, ale Clarice doskonale wie, że dawno wyczuł jej obecność w salonie, pewnie jeszcze zanim do niego weszła.
Jest zauroczona tym prywatnym, nocnym koncertem, więc bezszelestnie schodzi do kuchni, nalewa sobie lampkę wytrawnego, czerwonego wina i opada na fotel znajdujący się zaraz obok kominka, przed Lecterem, który posyła jej krótkie, powitalne spojrzenie, wciąż nie przerywając gry.
Starling obserwuje go przez krwawą, ciemną głębię wina i nie może uwierzyć. Nie może uwierzyć, że to ona jest kobietą siedzącą w środku nocy na fotelu w ich wspólnym, pięknym wnętrzu przed grającym dla niej na fortepianie Hannibalem Lecterem.
Obłęd.
Jego ręce zastygły w powietrzu, po czym opadły na kolana. Oczy skupiły się na postaci Clarice.
- Wybacz moja droga, że cię obudziłem, lecz musiałem oswoić się z nowym instrumentem... Nie spałaś zbyt głęboko, prawda?
- Przecież wiesz... - wzięła łyk, wstała i zaczęła obchodzić powoli fortepian.
- Jesteś zamyślona... Czyżby twój sen uległ jakiejś... Zmianie? - zabrał od niej lampkę wina, gdy siadała mu na kolanach.
- Tak, ale nie chcę narazie o tym mówić, to dość zbędny temat... Dziękuję za ten krótki koncert... - powiedziała, przeciągając się i ziewając, po czym wtuliła się w Lectera jak małe dziecko chowa się w ramionach ojca.
- Jesteś zmęczona, Clarice... Niestety musisz przyzwyczaić się do moich nocnych pobudek, aczkolwiek będę starał się być ciszej... - pogłaskał ją po głowie, po czym delikatnie zjechał ręką po całej długości jej włosów, zakręcił kosmyk wokół palca i przyłożył go do ust.

Clarice już zasypiała, więc Lecter zaniósł ją na rękach do sypialni, dokładnie w ten sam sposób jak wynosił ją z pamiętnej szopy... Tym razem jednak doktor zauważył zmiany w mowie ciała swojej ukochanej. Starling miała ręce owinięte wokół jego szyi, a głowę wtuloną w jego tors...
Zaufanie. Chęć bliskości.
Uśmiechnął się pod nosem, po czym położył Clarice na łóżku i przykrył.
Sam usiadł na fotelu w ciemnym rogu pokoju i obserwował.

Poranek przyniósł niepokojące wieści.
Clarice zastała Hannibala przy swoim biurku w małym pokoju obok ich sypialni, który nazywała biblioteczką. Był pełen książek ze starą, klimatyczną lampką, brązowym, puchatym dywanem i małym oknem, przysłoniętym od zewnątrz liśćmi.
Lecter leżał na fotelu, wpatrując się w nie. Na biurku obok leżała amerykańska gazeta.

- Dzień dobry... - Starling przywitała się niepewnie, stając w progu.
- Dzień dobry, Clarice... Chodź tu... - rozpostarł ramiona, a ona położyła się obok niego, wygodnie usadawiając głowę na jego torsie.
Była odwrócona w stronę regału z książkami, więc tam też patrzyła, czekając aż doktor coś powie.
- Nie mogłem już spać, dlatego pojechałem do miasta, gdzie udało mi się załatwić amerykańską gazetę... Dwa dni temu, wieczorem do twojego domu przyjechała agentka Ardelia Mapp, po czym zorientowała się, że nie ma ani ciebie, ani twoich rzeczy. Zaginęłaś, Clarice, a oni od wczoraj prowadzą poszukiwania. Jestem głównym i raczej, jak nie trudno się domyślić, jedynym podejrzanym. Nie będę kłamał, Clarice... Jesteśmy w małym niebezpieczeństwie....

Hannibal - Dalsze Losy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz