Ciąża Clarice - Niebezpieczny Cud

81 4 0
                                    

Nocne niebo było przejrzyste i obsypane gwiazdami. Pełny księżyc otulał swoim srebrzystym kocem cały świat. Lecter i Starling spędzali w swoim brazylijskim domu ostatnią noc.
Sfruńmy powoli z ciemnego sklepienia i wchłońmy przez dach do majestatycznego, oświetlonego świecami salonu. Ognistowłosa, elegancka kobieta zajmuje miejsce przy ciemnym, dębowym stole, a tak samo elegancki mężczyzna z gracją kładzie przed nią talerz z nieodgadnionym mięsem.
Zajmijmy miejsce na spowitej w ciemności kanapie. Nie widać nas, ale wciąż tu jesteśmy, obserwujemy i słuchamy. Lecter zasiada na drugim końcu długiego, ciemnego stołu, dokładnie na przeciwko Clarice, która siedzi nieruchomo, trzymając dłonie na kolanach i wpatrując się w zawartość jej talerza z pewnym zaciekawieniem, z którym tak samo obserwuje ją jej partner.
Długą chwilę ciszy i napięcia, przerywa doktor Lecter.
- Nikt nie przepada za chłodną kolacją, Clarice - jego głos przecina dzielącą ich odległość.
Kobieta bez słowa ujmuje w dłonie sztućce i odkraja pierwszy kawałek mięsa.
Hannibal traktuje tę chwilę jak cenny skarb. Jest na tyle magiczna i wyjątkowa, że zasługuje na osobną komnatę w Pałacu Pamięci.
Nie spodziewa się wybuchowej reakcji Clarice. Prawda kryje się w szczegółach.
Będzie obserwował każdy nerw i każde drgnięcie mięśnia na jej twarzy. Prześwietli ciało Starling jak rendgen i zobaczy mięso z grasicy Pedra powoli znikające w jej przełyku, aby nakarmić ich niebezpieczny skarb.
Uśmiechnął się pod nosem. Cudownie.
Tymczasem Clarice przeżuła odkrojony kawałek, przełknęła go i wbiła w Lectera silne, aczkolwiek wyczekujące spojrzenie.
- Wyśmienite - odezwała się, nie odrywając od mężczyzny wzroku.
- Cieszę się, Clarice. Wiesz co to jest? - przekrzywił głowę.
Powietrze stało się dla nich tak gęste, że kobieta przez moment czuła, jakby dusiła się w słoju miodu.
- Myślę, że to ludzkie mięso - przełknęła ślinę, wciąż nie odrywając wzroku od Hannibala.
- Bingo, Clarice. Jakie? - powoli skierował spojrzenie na jej brzuch.
Kobieta jeszcze przez chwilę nie odrywała wzroku od jego oczu, po czym także spojrzała na swój brzuch i...
Mogła przysiąc, że poczuła maleńki ruch pod sercem. Ich śliczne, lecz bardzo niebezpieczne dziecko, o czym dopiero mieli się przekonać, właśnie dało o sobie znać.
Clarice błyskawicznie położyła dłoń na brzuchu i wzięła głęboki wdech. Serce błyskawicznie przyspieszyło. Przyszli rodzice właśnie byli świadkami niesamowitego zjawiska. To był dopiero drugi miesiąc, Clarice nie powinna odczuwać ruchu płodu, szczególnie, że to była jej pierwsza ciąża. A jednak dziecko odezwało się. Zareagowało na pojawienie się ludzkiego mięsa w ciele matki...
Starling i Lecter spojrzeli na siebie w tym samym momencie.
- Poczułam... - szepnęła kobieta, a łzy mimowolnie napłynęły do jej oczu.
Hannibal wstał od stołu i powoli podszedł do ukochanej. Z enigmatycznym uśmiechem delikatnie położył dłoń na jej brzuchu, a drugą na jej głowie.
- Idą piękne, dynamiczne i niebezpieczne czasy, Clarice. Wydasz na świat piękną dziewczynę, która będzie trzymała w sobie ogromną siłę, przebiegłość, morderczą żądzę i niebezpieczeństwo. Nie zawiedzie nas. Prawdziwy cud dla świata, którego nikt nie będzie mógł w stanie posiąść, lecz będzie o nim myślał i śnił... - mówił z zamkniętymi oczami i odchyloną głową.
- Dziewczynę? - Starling podniosła na niego pełne emocji spojrzenie.
- Tak czuję, moja droga - mrugnął, po czym pocałował skroń Clarice i wrócił na swoje miejsce, nucąc nieznaną kobiecie melodię.
Starling jednak nie była tak opanowana i spokojna. Wciąż trzymała się za brzuch, błądząc wzrokiem po podłodze. Uśmiech powoli zagościł na jej twarzy.
- Skoro tak czujesz - podniosła głowę i spojrzała na mężczyznę - To znaczy, że tak będzie. Wydam na świat piękną, niebezpieczną kobietę...
....................................................

W samolocie panował cichy szum silników i intymny półmrok. Prawie wszyscy pasażerowie zasnęli. W ostatnim rzędzie, przy oknie spała kobieta o niecodziennej urodzie. Jej głowa spokojnie spoczywała na ramieniu siedzącego obok niej mężczyzny. Czarne, przefarbowane włosy związane w kitkę opadały lśniącymi kosmykami na jej ramię, a przyjemne, chłodne powietrze z klimatyzacji muskało czubek jej głowy i twarz. Lecter spojrzał na spokojną twarz Starling, po czym delikatnie pochylił się i odsłonił okienko. Daleko, daleko pod nimi rozlegał się widok pogrążonej w ciemności, nocnej Toskanii. Ich nowego domu, w którym chcieli zostać na dłużej. Stworzyć dom na pierwsze lata życia ich córeczki.
Hannibal stwierdził, że wracając do Włoch zakpi z  Ardelii, Crowforda i całego FBI. Wracali zamieszkać w kraju, w którym Lecter sukcesywnie ukrywał się całe osiem lat po ucieczce z więzienia, zabił kilka osób, robiąc ogromną sensację, po czym uciekł. Nikt nie spodziewał się, że jego kolejnym kierunkiem będą Włochy. Proste zagranie. Miejsce, które według innych musi być przez niego omijane, kraj do którego nigdy nie wróci stanie się teraz jego nowym domem. Ardelii i Jackowi Włochy nawet nie przemkną przez myśl.
.................................................
- Mapp? - Crowford podszedł do zapłakanej agentki.
Umysł Ardelii nawiedziły wspomnienia o Starling. Starling, która była jej przyjaciółką. Która była lojalną agentką FBI. Była silna, ale pozwalała sobie na łzy. Tylko dlaczego do cholery musiał nakryć ją Jack?
- Wszystko dobrze, Mapp? - podszedł bliżej i złapał ją za ramiona.
- Tak, tak... Tylko... Wspominałam - przyznała się, patrząc mu prosto w oczy.
- Starling?
- Oczywiście
- Posłuchaj, Ardelio... Starling żyje, ale dla nas powinna być jak martwa. Nie wróci. Zdradziła nas z tym potworem. Ale ja tu jestem. Zawsze możesz na mnie liczyć - jego głos był cichy i ochrypły.
Kobieta nie wiedziała jak odpowiedzieć. Była zła za te słowa, ale nie miała siły na kłótnie. Była wdzięczna za bliskość, którą okazał jej Crowford.
Jezu... Czy ona...?
W tym samym momencie, jak na odpowiedź jej myśli, Jack zbliżył się tak, jakby chciał ją... pocałować.
Ale ona nie traktowała go w ten sposób. Był jej przyjacielem i wsparciem. Tyle.
Poza tym... Nie wiedział jeszcze, że Mapp darzyła uczuciem inną osobę, dodatkowo tej samej płci...
Kobieta odsunęła się gwałtownie, po czym wyminęła Jacka i wyszła z podziemi Quantico, nie odrywając wzroku od czubków własnych butów.

..................................
Tymczasem Clarice i Hannibal oglądali piękny, przestronny dom w słonecznej Toskanii.
Tak jak podejrzewali, pośrednik nieruchomości nie wiedział nawet z kim ma do czynienia. Clarice miała czarne włosy, okulary przeciwsłoneczne i obcisłą sukienkę, która była dla niej czymś zupełnie nowym. Ale podobało jej się to. Z zadowoleniem stwierdziła, że zacznie ubierać się bardziej kobieco na co dzień.
Gdy para, wraz z pośrednikiem za ich plecami wkroczyła do łazienki z jasnymi kaflami na podłodze, Clarice poczuła dziwny niepokój i ból. Zły ból. Alarm.
Powoli opuściła głowę i spojrzała na podłogę.
Kropelki krwi jedna po drugiej lądowały na zimnej powierzchni. Kap, kap, kap...

Ode mnie:
Tak, znów o późnej porze, ale tak już chyba będzie zawsze 🤷‍♀️😂 dajcie znać co myślicie i co u Was. U mnie spoko, pracuję nad nowymi piosenkami 😚
Instagram: martynka.mp3
Youtube: miss M
💌

Hannibal - Dalsze Losy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz