Per. Polski 🍂
Cóż, nastał dzień. Obudził mnie blask słońca dobiegający z okna, który drażnił mnie po oczach. Cicho mruknełam pod nosem, po czym się przeciągnełam. Szczerze miałam ochotę leżeć w łóżku cały dzień i oglądać Netflixa jedząc przy tym chipsy. Sięgnęłam po telefon, następnie włączając go. Była 11:13, więc nie było już żadnego sensu iść do szkoły. Wstałam z łóżka kierując się w stronę szafy wyciągając z niej szare dresy, luźną, za dużą czarną koszulkę Adidasa oraz białe skarpetki. Wziąwszy ubrania skierowałam się w stronę toalety. Ciuchy odłożyłam na pralkę, po czym przemyłam twarz zimną wodą, którą po chwili wytarłam w żółty ręcznik. Luboć ((tł.-chociaż)) w piżamie było ciepło, nie będę przecież w niej chodzić cały dzień. Przebrałam się, kierując się następnie do kuchni. Na śniadanie postanowiłam, że zrobię sobie kanapkę z szynką. Tak jak postanowiłam tak też zrobiłam.
Gdy jedzenie, które zrobiłam skonsumowałam włożyłam talerzyk do zmywarki. Nie chcąc siedzieć cały dzień w domu, poszłam na korytarz. Ubrałam bluzę, która wisiała na wieszaku oraz buty.
Wyszłam z domu, zamykając go po tym. Z kieszeni dresu wyciągnęłam słuchawki, które po chwili znajdowały się w moich uszach będąc podłączone do telefonu.
Time skip
Spacerowałam i spacerowałam oglądajac przyrodę wokół mnie. Po chwili znajdowałam się już w lesie. Może to trochę głupie, lecz zamknęłam oczy, wsłuchując się w muzykę szłam dalej. Wiadomo jak to ja, musiałam się potknać. Gdy wstawałam, otworzyłam oczy, a naprzeciwko mnie ujarzałam....-----
Przepraszam, że taki krótki rozdział, lecz trudno pisze mi się na telefonie+ muszę się przyzwyczaić do pisania rozdziałów, więc nie spodziewajcie się przy najnowszych rozdziałach jakiś bardzo długich rozdziałów (tak wiem powtarzam się)