2. Atakuj!

1.2K 101 221
                                    

Birds - Imagine Dragons

Minęło parę dni. Connor przekopał miejsce znalezienia ciała wzdłuż i wszerz, przeanalizował wszystko co było do przeanalizowania i przeszukał wszystko, co było do przeszukania i nie znalazł kompletnie nic. Rwący nurt rzeki skutecznie zmył ślady i nawet najlepszy android detektywistyczny nie byłby w stanie niczego odszukać.

Nadszedł w końcu poranek, w którym nie pozostało mu już nic innego, jak przesłuchać Traci. Dziewczyna dostała wezwanie na posterunek, miała się stawić za pół godziny, a android siedział jak na szpilkach. Nie wiedział, czy w ogóle będzie miał siłę spojrzeć jej w oczy. Wiązało się z nią wiele wspomnień, niekoniecznie przyjemnych.

- E, młody! - zaczepił go Hank z biurka naprzeciwko - Pewien jesteś, że chcesz to robić? W końcu rozerwali jedną z twoich na strzępy jak szmacianą lalkę, nie może być ci z tym przyjemnie. Zawsze mogę powiedzieć Fowlerowi, żeby w dupę sobie wsadził całą tą sprawę i tyle.

Porucznik nie należał do delikatnych. Słowa o szmacianej lalce sprawiły, że Connor wzdrygnął się cały. Nie spojrzał na mężczyznę, tylko skupił się na ekranie komputera.

- Nie ma takiej potrzeby, poruczniku. - odpowiedział zimno. Nie miał teraz ochoty się uzewnętrzniać, zresztą nie wiedział nawet za bardzo co ma powiedzieć. Bał się w jakikolwiek sposób wyrażać emocje, bo czuł, że może stracić nad nimi kontrolę. To, że w ogóle były, było dla niego czymś nowym, bo w końcu nie tak dawno nie czuł jeszcze zupełnie niczego. Teraz każda mała rzecz wyzwalała w nim takie rzeczy jak radość, irytację, rozbawienie, przygnębienie czy frustrację.

Prawdę mówiąc, trochę go to przerażało.

- Czy to czują ludzie przez całe życie? - pomyślał z niedowierzaniem. On czuł się tak od niecałego roku i już był tym zmęczony.

Hank, zmarszczył brwi i również skupił się na swojej pracy przy raportach, nieco urażony. Widocznie nie spodziewał się takiego chłodu ze strony Connora.

Na biurku porucznika zadzwonił telefon.

- Ta? - mruknął mężczyzna do słuchawki - Świetnie. Już idę.

Wstał, rozłączając się.

- Chodź, Connor! - rzucił - Przyszła.

***

Say Something - A Great Big World

Oczy o kolorze karmelu pozbawione były jakiegokolwiek blasku. Traci patrzyła na Connora zupełnie obojętnie, wręcz z niechęcią.

- Proszę Cię, byś ze mną współpracowała. Wiem, że to dla ciebie trudne, ale...

- Daruj sobie. - powiedziała dziewczyna, głosem tak głuchym, że Connor momentalnie zamilkł - Zapytaj o co musisz i pozwól mi stąd wyjść.

Musiał zachować się profesjonalnie.

- Dobrze, jak sobie życzysz. - odpowiedział łagodnie. Po drugiej stronie szyby siedzieli Hank i Gavin Reed i słuchali tego co się dzieje.

- Powiedz mi w takim razie, jak dawno temu Traci zniknęła? - chciał potwierdzić zgodność zeznania dziewczyny ze wszystkimi aktami.

- Około miesiąc temu.

- Czy wcześniej zachowywała się dziwnie, albo nietypowo?

- Nie.

- Na pewno? - dopytał - Nie znikała z domu niespodziewanie, nie otrzymywała dziwacznych wiadomości, nie zmieniła zwyczajów?

Niestabilny systemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz