6. Brak sygnału

889 70 164
                                    


What is a Mother - Kara : Philip Sheppard

North naciągnęła kaptur na głowę. Było ciemno, a ona szła do domu. Dom jej i Markusa ukryty był wśród wąskich, nie za dobrze oświetlonych uliczek, więc nie czuła się zbyt bezpiecznie. Otrzymała powiadomienie o uszkodzeniu skóry. Spojrzała na swoje ramię. Tkwiła w nim cienka igła. Dziewczyna wyjęła ją i obserwowała prze chwilę ze zmarszczonymi brwiami. Nie wiedziała gdzie mogła się zranić o przedmiot, ale po kilkukrotnej samodiagnozie, kiedy nie znalazła absolutnie niczego niepokojącego, odrzuciła ją po prostu na bok. Musiała zaczepić o nią gdzieś po drodze.

Detroit nocą było piękne. Księżyc świecił nad miastem, a w niezbyt jasnych okolicach, którymi spacerowała był dobrze widoczny. Wyjątkowo musiała zostać w pracy dłużej, nie mówiąc już o Markusie, który ostatnio miał pełno rzeczy na głowie. Uśmiechnęła się na jego myśl. Lubiła wracać do domu dosłownie chwilę, dwadzieścia minut przed nim, tylko po to, by troszeczkę się za nim stęsknić, żeby móc się ucieszyć, słysząc otwierane drzwi i żeby móc się z nim przywitać. Mimo dużej ilości pracy i niejasności, wśród praw androidów, była najszczęśliwsza na świecie. Miała przy sobie przyjaciół, miała przy sobie osobę, którą kochała z całego serca i szansę na to, żeby po prostu spokojnie żyć.

Usłyszała za sobą szelest. Zatrzymała się i zaczęła nasłuchiwać. Stała tak, w bezruchu kilka minut.

The Horros Of War  - Markus : John Paesano

- Przestań, masz paranoję. – mruknęła sama do siebie, po czym ruszyła. W tym momencie poczuła, jak na jej ustach zaciskają się dłonie w rękawiczkach. Serce jej stanęło. Próbowała krzyczeć, albo ugryźć napastnika, ale się nie udało. Wierzgnęła mocno, czując i widząc, że druga zamaskowana osoba chwyta ją za nogi, a trzecia pod pachy i unosi. Wysyłała jeden sygnał do Markusa za drugim, alarmując go tak gwałtownie jak tylko mogła. Nie mogła krzyczeć, ale szarpała się i wiła tak mocno, że dwóch mężczyzn naprawdę miało problemy z niesieniem jej. Nie wiedziała, gdzie ma niby zostać zabrana, ale wiedziała, że nie będzie nikomu ułatwiać tego zadania.

Przypomniała sobie wszystkie ciała androidów wyłowione z rzeki. Zagryzła zęby. Nie, tanio skóry nie sprzeda, nie po to tyle przeszła, żeby teraz zostać porwaną. Na chwilę zawisła bezwładnie, by potem gwałtownie szarpnąć całym tułowiem. Udało jej się na chwilę wyrwać usta z uchwytu. Nabrała powietrza w płuca i zanim mężczyzna ponownie ją chwycił udało jej się wydać z siebie najgłośniejszy wrzask, jaki mogła. Jednocześnie wciąż bombardowała Markusa sygnałami i próbowała dobić się na policję, ale nie udawało jej się nawiązać połączenia.

Zaczynała już tracić nadzieję, kiedy ktoś staranował osobę trzymającą ją za nogi. Natychmiast wykorzystała okazję. Zwinęła się do tyłu, lądując za plecami osoby która trzymała ją za ręce. Wyrwała się i kopnęła napastnika w kolano. Widziała dwie osoby szamoczące się z pozostałymi porywaczami. Rozpoznała sylwetkę w długim płaszczu na pierwszy rzut oka i miała wrażenie, że jej widok nigdy nie był jej tak drogi. Straciła koncentrację na moment, a wtedy mężczyzna, którego kopnęła wyciągnął broń zza paska i wystrzelił. Chybił o dosłownie centymetr.

Markus gwałtownie odskoczył, co dało szansę zamaskowanemu człowiekowi, z którym się bił i wszyscy trzej rzucili się biegiem w głąb uliczki. Towarzysz Markusa, którym okazał się Josh rzucił się biegiem za nimi.

- Josh, stój!- krzyknął chłopak – Zostaw!

Ciemnoskóry android zdołał tylko wyciągnąć rękę i chwycić kaptur jednego z uciekających. Rozległ się trzask, szwy puściły i materiał został Joshowi w dłoni. Porywacze uciekli.

Niestabilny systemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz