3. Niezerowa szansa na coś nieprawdopodobnego

1.1K 88 261
                                    

Hej!

Witam was wszystkich w nowym rozdziale.

Widzę, że ilość wyświetleń sukcesywnie rośnie, z czego bardzo, bardzo się cieszę i bardzo, bardzo dziękuję. Chciałabym poprosić was, byście zostawili po sobie komentarz, jeśli macie jakieś uwagi, bo chciałabym się poprawiać i rozwijać.

Miłego czytania!

***

The Greatest - Sia, Kendrick Lamar

- Okej! - odezwał się Hank, kładąc stanowczo dłonie na stole, który cały zasłany był papierami, które Connor raz po raz przeglądał, przekładał i analizował - Gadaj co się dzieje.

- No cóż... - zaczął Connor, odgarniając włosy pogrążone w całkowitym nieładzie - Wciąż nie mam żadnych pomysłów. Z dziesięciu ciał, które do tej pory obejrzeliśmy sześć miało na twarzach wycięty napis ,, Ra9 was nie ocali", opcjonalnie ,,Ra9 jej/go nie ocalił". Odkąd wróciliśmy do domu, znalezione zostały kolejne cztery cia... - przerwał, a jego LED zabłysnął na żółto - Pomyłka, już pięć. - dokończył. - Wciąż w okolicach rzeki, ale już nie wyłowione z wody, to może być dla nas szansa, chociaż ciągle pada. Jutro będziemy musieli tam pojechać i...

- Jezu, nie chodzi mi o tą cholerną sprawę... - prychnął Hank - Przestań o niej myśleć, chociaż na sekundę. Chodzi mi o Reeda. Dlaczego Fowler zawiesił go na miesiąc i dlaczego nikt nie chce mi wyjaśnić tej całej sytuacji.

- Oh... - android wrócił nieco do rzeczywistości - Groził Chrisowi bronią. No i rozbił sobie rękę o moją twarz. - powiedział, zanim zdążył się głębiej zastanowić.

- Że co zrobił...?- zapytał złowrogo porucznik.

- Mierzył z broni do Chrisa.

- I cię uderzył!

- Nie do końca... Bardziej uderzył siebie, o mnie. - próbował sprostować Connor - Bo mi nic się nie stało.

Absolutnie wszystkie jego myśli pochłaniała tajemnicza sprawa. Od kilku dni próbował skontaktować się z Markusem, ale bezskutecznie. Nie miał ochoty zajmować się sytuacją Gavina i już żałował, że wspomniał cokolwiek Hankowi.

- Nie, no nie wierzę! Zabiję gnoja! Ten gówniarz nie ma prawa tknąć nawet podeszwy mojego buta, nie mówiąc już o... o twarzy mojego partnera!

Connor, obserwował tą tyradę zupełnie spokojnie, a nawet z pewnym rozbawieniem.

- Potwierdzam. - rzucił swobodnie - I właśnie z tego powodu został zawieszony.

Zwrócił wzrok z powrotem w papiery. Siedział nad nimi odkąd wrócili z pracy. Od tygodnia codziennie jeździli i oglądali nowe ciała androidów. Informacje o tym pojawiały się na paskach wszystkich serwisów informacyjnych w Detroit. Dziwny napis zawsze wykonany był takim samym, precyzyjnym, ostrym narzędziem. Najczęściej znajdował się na twarzy, chyba, że ta była w zbyt złym stanie, wtedy czasem na brzuchu, czasem na plecach.

Wyglądało to na robotę kogoś w rodzaju seryjnego zabójcy.

- Chodź. - odezwał się nagle Hank - Mam dla Ciebie coś do zrobienia.

Android podniósł wzrok.

- Wiesz, myślę, że jednak zajmę się tymi papierami jeszcze przez chwilę, to naprawdę ważne, a może coś jeszcze przegapiłem.

Hank, westchnął, unosząc wzrok do sufitu. Następnie bez pardonu chwycił krzesło, na którym siedział Connor i odsunął je od stołu.

Niestabilny systemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz