Hej!
Witam was wszystkich w nowym rozdziale.
Widzę, że ilość wyświetleń sukcesywnie rośnie, z czego bardzo, bardzo się cieszę i bardzo, bardzo dziękuję. Chciałabym poprosić was, byście zostawili po sobie komentarz, jeśli macie jakieś uwagi, bo chciałabym się poprawiać i rozwijać.
Miłego czytania!
***
The Greatest - Sia, Kendrick Lamar
- Okej! - odezwał się Hank, kładąc stanowczo dłonie na stole, który cały zasłany był papierami, które Connor raz po raz przeglądał, przekładał i analizował - Gadaj co się dzieje.
- No cóż... - zaczął Connor, odgarniając włosy pogrążone w całkowitym nieładzie - Wciąż nie mam żadnych pomysłów. Z dziesięciu ciał, które do tej pory obejrzeliśmy sześć miało na twarzach wycięty napis ,, Ra9 was nie ocali", opcjonalnie ,,Ra9 jej/go nie ocalił". Odkąd wróciliśmy do domu, znalezione zostały kolejne cztery cia... - przerwał, a jego LED zabłysnął na żółto - Pomyłka, już pięć. - dokończył. - Wciąż w okolicach rzeki, ale już nie wyłowione z wody, to może być dla nas szansa, chociaż ciągle pada. Jutro będziemy musieli tam pojechać i...
- Jezu, nie chodzi mi o tą cholerną sprawę... - prychnął Hank - Przestań o niej myśleć, chociaż na sekundę. Chodzi mi o Reeda. Dlaczego Fowler zawiesił go na miesiąc i dlaczego nikt nie chce mi wyjaśnić tej całej sytuacji.
- Oh... - android wrócił nieco do rzeczywistości - Groził Chrisowi bronią. No i rozbił sobie rękę o moją twarz. - powiedział, zanim zdążył się głębiej zastanowić.
- Że co zrobił...?- zapytał złowrogo porucznik.
- Mierzył z broni do Chrisa.
- I cię uderzył!
- Nie do końca... Bardziej uderzył siebie, o mnie. - próbował sprostować Connor - Bo mi nic się nie stało.
Absolutnie wszystkie jego myśli pochłaniała tajemnicza sprawa. Od kilku dni próbował skontaktować się z Markusem, ale bezskutecznie. Nie miał ochoty zajmować się sytuacją Gavina i już żałował, że wspomniał cokolwiek Hankowi.
- Nie, no nie wierzę! Zabiję gnoja! Ten gówniarz nie ma prawa tknąć nawet podeszwy mojego buta, nie mówiąc już o... o twarzy mojego partnera!
Connor, obserwował tą tyradę zupełnie spokojnie, a nawet z pewnym rozbawieniem.
- Potwierdzam. - rzucił swobodnie - I właśnie z tego powodu został zawieszony.
Zwrócił wzrok z powrotem w papiery. Siedział nad nimi odkąd wrócili z pracy. Od tygodnia codziennie jeździli i oglądali nowe ciała androidów. Informacje o tym pojawiały się na paskach wszystkich serwisów informacyjnych w Detroit. Dziwny napis zawsze wykonany był takim samym, precyzyjnym, ostrym narzędziem. Najczęściej znajdował się na twarzy, chyba, że ta była w zbyt złym stanie, wtedy czasem na brzuchu, czasem na plecach.
Wyglądało to na robotę kogoś w rodzaju seryjnego zabójcy.
- Chodź. - odezwał się nagle Hank - Mam dla Ciebie coś do zrobienia.
Android podniósł wzrok.
- Wiesz, myślę, że jednak zajmę się tymi papierami jeszcze przez chwilę, to naprawdę ważne, a może coś jeszcze przegapiłem.
Hank, westchnął, unosząc wzrok do sufitu. Następnie bez pardonu chwycił krzesło, na którym siedział Connor i odsunął je od stołu.
CZYTASZ
Niestabilny system
Fanfiction,, Niestabilny system przyniósł mu mnóstwo problemów. Mnóstwo bólu. Mnóstwo niepowodzeń. Ale niczego nie żałował. Czuł furię, czuł determinację. Czuł, że żyje.'' Detroit, rok 2039. Po rewolucji pozornie wszystko układa się coraz lepiej. Androidy i...