13. Najmocniejsza waluta

631 60 88
                                    

Havana (feat. Young Thug) - Camila Cabello

Chloe siedziała w pokoju obserwacyjnym i wpatrywała się w kobietę siedzącą za szybą i czuła się kompletnie skołowana. Niemal przerażona.

Za każdym razem gdy dostrzegała u Magdaleny charakterystyczny ruch głowy, chłodne spojrzenie, lub słyszała znajome, poirytowane prychnięcie, przeszywał ją dreszcz. Nie była bardzo podobna do brata, ale była podobna wystarczająco, by wprawić ją w dyskomfort.

- Connor, nie podoba mi się to. – odezwała się telepatycznie do chłopaka, siedzącego razem z porucznikiem naprzeciwko niej. – Jeśli jest taka jak on również z charakteru, nie powinniśmy jej ufać, może być doskonałą manipulatorką.

- Wiem, spokojnie. Będę ją obserwował. – odpowiedział, rzucając jej uspokajające spojrzenie. Nie chciał, by czuła się zagrożona.

- No więc... - zaczął niepewnie Hank – Co panią tu sprowadza?

-Śmierć mojego brata? – odpowiedziała cynicznie Kamska, unosząc brwi. – Może i był socjopatą i dupkiem, ale uznałam, że warto go w końcu odwiedzić, zwłaszcza, że za życia mi na to nie pozwalał. Elijah chyba nie szczególnie lubił się chwalić więziami rodzinnymi. – wymawiała imię mężczyzny nieco inaczej niż oni, bardziej jakby brzmiało El-ee-ach.

- Moment, moment! – porucznik uniósł rękę – Skąd w ogóle możemy mieć pewność, że jest pani z nim spokrewniona? Że nie wymyśliła sobie pani jakiejś bajeczki?

Dziewczyna otworzyła szeroko oczy.

- Pan tak na poważnie? – pokręciła głową – Jeśli mi pan nie wierzy, możecie mi zrobić test DNA, nie mam nic przeciwko temu. W każdym razie, nie o to się cholera rozchodzi! – prychnęła. Kiedy się irytowała jej dziwny akcent przybierał na sile. – Rozchodzi się o to, co się stało z Elijahem! Myślę, że mam informacje, które mogą być przydatne!

Hank westchnął ciężko.

- Dobra. Mów. Ale tak czy siak przeprowadzimy ci te testy, nie myśl sobie. Na początek powiedz skąd jesteś i czym ty się w ogóle zajmujesz.

- I dlaczego nie ma cię w mojej bazie danych. – wtrącił Connor. Niepokoiło go to nieco.

- Pochodzę z Polski, tak jak nasi rodzice. Jestem programistką. Pracuję z androidami. – parsknęła cicho – Ironiczne, czyż nie? Wszystkie problemy w moim życiu mają swoje źródło w ich powstaniu, a jednak wciąż pomagam w ich tworzeniu w moim kraju, usuwam błędy, naprawiam awarie. Jesteśmy tak zacofani, że dopiero wprowadzamy technologie, które tutaj funkcjonują już od lat! A mój brat oczywiście nie zechciał nam pomóc w żaden sposób, ba, nawet się nie przyznał do swojego pochodzenia! – mruknęła – Nieważne, przejdźmy do sedna!

- Kurwa, w końcu... Pierdoli o niczym przez godzinę, zanim dobije w końcu do brzegu, widocznie to rodzinne. - pomyślał Anderson, ale nie śmiał wypowiedzieć tego na głos, choćby po to, by jej nie przerywać.

- Między nami było dwanaście lat różnicy. Od zawsze był genialny, rok po moim urodzeniu z palcem w dupie potrafił wyrecytować na pamięć program z liceum, bez żadnej szczególnej nauki. Nie żebym była jakaś głupia, ale nie mam czterocyfrowego ilorazu inteligencji, więc zanim skończyłam dwa lata matka zgarnęła bardziej udanego gówniarza pod pachę i wyjechała do Stanów, żeby mógł się rozwijać, a mnie i ojca zostawiła w cholerę. Z początku przyjeżdżali raz na kilka miesięcy, czasem my lataliśmy do nich, ale z roku na rok coraz rzadziej. Elijah traktował mnie podle i z wyższością, ale mimo tego bardzo mi imponował i chciałam być taka jak on. Kiedy skończył osiemnaście lat i razem ze swoją nauczycielką, Amandą, założył Cyber Life, w ogóle przestał przyjeżdżać, czasem zjawiała się tylko matka. – Connor poczuł, jak na dźwięk znajomego imienia przechodzi go dreszcz. Niby wiedział, że ta konkretna kobieta nie zrobiła mu niczego, ale nazwa programu w jego głowie niosła ze sobą zbyt wiele traumatycznych wspomnień. – No, zjawiała się do momentu, w którym któregoś dnia nie postanowiliśmy zrobić im niespodzianki i nie odkryliśmy, że ma partnera na boku i prowadzi podwójne życie. Facet też się zdziwił jak nas zobaczył, nie ma co! – ciągnęła Kamska. Android miał wrażenie, że w jej żyłach zamiast krwi płynie ironia i cynizm. To była osoba piekielnie inteligentna, chłodna, sceptyczna i pozbawiona wiary w kogokolwiek i cokolwiek, podobnie jak jej brat, ale w przeciwieństwie do niego, była bezpośrednia, szczera do bólu i wypełniona prawdą, odartą z jakichkolwiek ozdobników. Chłopak patrzył na nią i nie był w stanie dopatrzeć się jakichkolwiek oznak kłamstwa. Jeśli mówiła im nieprawdę, była naprawdę perfekcyjną aktorką.

Niestabilny systemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz