16. Po nitce do kłębka

575 64 124
                                    

 Sweet but Psycho - Ava  Max

- Możesz mi pomóc? – do uszu chłopaka dobiegł przytłumiony głosik – Mam z tym problem.

Podniósł głowę znad papierów, rozłożonych na biurku. Siedział na komendzie i czekał, aż Hank upora się z odprawą, jak zawsze. Tym razem mieli próbować schwytać trzeciego podejrzanego z listy Trembleya. Był to chłopak, prawie że dzieciak jeszcze z pobliskiego liceum i ich ostatnia szansa. Connor nie miał zamiaru dać mu zwiać, czy popełnić samobójstwa.

Teraz jednak sprawa wyleciała mu całkowicie z głowy, bo przed nim ukazał się dosyć niespodziewany widok. Chloe, bo to najwyraźniej była ona, chwiała się pod ciężarem stosu segregatorów, sięgającym ponad jej głowę.

- Mógłbym... - odezwał się, uśmiechając się pod nosem. Miał ochotę trochę się z nią podrażnić. Nawet nie zauważył kiedy zaczął się przy niej czuć tak komfortowo. – Ale niestety jestem kontuzjowany. Ktoś mnie wczoraj postrzelił.

Zza sterty dokumentów dobiegło go oburzone prychnięcie.

- Nie jesteś kontuzjowany, tylko złośliwy. Nie denerwuj mnie, zawsze mogę poprawić w drugą nogę! – zagroziła, usiłując odstawić segregatory na biurko, ale w porę zorientowała się, że jeśli się schyli, wszystko runie.

- Tak? – zapytał, uśmiechając się jeszcze szerzej i zakładając ręce za oparcie fotela przy biurku – A jak masz zamiar to zrobić? Bo z tego co widzę, ręce masz zajęte...

- Connor! – pisnęła dziewczyna, podskakując nerwowo, jak rozzłoszczony ptaszek.

Chłopak roześmiał się i w końcu wstał, zabierając bez wysiłku ponad połowę sterty z jej ramion, odsłaniając jej poirytowaną buzię. Atmosfera między nimi zdążyła się od wczoraj całkowicie oczyścić. Spędzili razem cały wieczór, najpierw opracowując kolejny plan działania, a następnie grając w Scrabble, tak jak to sobie kiedyś obiecali. Hank z początku ich obserwował, ale z chwilą kiedy na planszy pojawiło się słowo acetyloceluloza spasował i oznajmił, że idzie spać, więc to android musiał odwieźć dziewczynę do domu.

Dobrze mu było w jej towarzystwie i szczerze nawet nie pamiętał jak było zanim zjawiła się w ich życiu. Wydawała się elementem tak naturalnie pasującym, że nie wyobrażał sobie, by mogło jej nagle zabraknąć.

- Co z tym zrobić? – zapytał, przechylając nieco ciężar ciała, na nogę, która była całkowicie sprawna.

- Do archiwum. Kapitan Fowler prosił.

Chłopak ruszył przed siebie, słysząc kroki przyjaciółki za sobą, po czym otworzył odpowiednie drzwi łokciem i położył wszystko na stole.

-Z tego co widzę, to powinno leżeć o tam wysoko... - odezwała się blondynka, zadzierając głowę - Podsadzisz mnie?

- Słucham? - zapytał zaskoczony, unosząc brwi.

- Nie rób takiej miny, nie jestem aż taka ciężka - roześmiała się, biorąc w dłonie część segregatorów.

Connor nie był pewien czy to dobry pomysł, ale w końcu zbliżył się do niej, schylił się i pozwolił jej wspiąć się na swoje ramiona, co dla jakiekolwiek człowieka z pewnością byłoby niemożliwe bez dłuższego treningu i wyjątkowo dobrej równowagi, z rękoma pełnymi teczek. Udało im się dostarczyć dokumenty bezpiecznie na właściwe miejsce zarówno za pierwszym razem jak i za drugim. Z trzecią turą też pozornie wszystko szło dobrze, aż do momentu w którym Chloe nie obsunęła się stopa i z piskiem nie zsunęła się w dół, w ostatniej chwili łapiąc chłopaka za szyję i zawieszając mu się na plecach jak mała koala.

Niestabilny systemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz